Komentarze do notki: Mikołajki - zadanie matematyczne

« Wróć do notki

blazio6 grudnia 2010, 22:14
@kaczazupaNo nie wiem, kto wciskał kit. Znajomi podali właściwy wynik i o to chodziło. Niechęć do rozwiązań numerycznych lub Monte Carlo jest niezrozumiała.

A nawet jeden przysiadł na dłużej i napisał następujący wzór:

P(.)=f(n)/n!
Gdzie f(1)=0; f(2)=1; f(n)=(n-1)*(f(n-1)+f(n-2))

Proszę sprawdzić, wzór działa!


PS. ((n-1)/n)^(n-1) zapewne zbiega do 1/e, ale baaaardzo powoli.

blazio6 grudnia 2010, 22:22
@kaczazupa"po ulicach chodzą sobie nierozpoznani geniusze"

a dlaczego miałoby to być niemożliwe?
kaczazupa7 grudnia 2010, 01:45
@blazioOczywiście powinno być ((n-1)/n)^n czego nie zauważyłem, a to wyrażenie pod granicą definicji 1/e. Numeryczne to nie rozwiązania ( w każdym razie rzadko) tylko obliczenia, wymagają dowiedzenia prawidłowości, stabilności, zbieżności i innych takich algorytmu. Bez przynajmniej refleksji nad tym, komputer tylko szkodzi. Tak samo net.
Może ci geniusze i chodzą - w takim razie szkoda, że są nierozpoznani.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
blazio7 grudnia 2010, 08:49
@kaczazupa
"Oczywiście powinno być ((n-1)/n)^n"
- zbiega do 1/e tak samo baaardzo wolno, tylko od drugiej strony ;-)

"Numeryczne to nie rozwiązania" - zależy od definicji "rozwiązania", ale w sensie matematycznym pewnie racja.

"Bez przynajmniej refleksji nad tym" - pełna zgoda, konieczna refleksja wzmocniona przez świadomość ograniczeń i doświadczenie oparte na własnych błędach.

Odnośnie rozwiązań monte carlo proszę zobaczyć ten komentarz. Jak widać pomysł, żeby próbować rozgryźć problem w ten sposób nie jest rzadki.
blazio7 grudnia 2010, 08:50
@kaczazupa"W drugim - podzielić klasę i losy na pół."

A jeżeli liczba uczniów jest nieparzysta, np. 29?
kaczazupa7 grudnia 2010, 10:04
@blazioTak mniej więcej w czasach, z których pochodzi wymieniony przeze mnie podręcznik metodą Monte Carlo "rozwiązywałem" specyficzne równania różniczkowe. Tak dawno, że nieprawda. I uważam ją za bardzo bezpieczną i uniwersalną, pod warunkiem posiadania dobrego generatora, ale taki z okresem znacząco krótszym od 30! chyba trudno trafić - nie jestem w temacie. Jak liczba uczniów jest pierwsza to chyba pozostaje jedynie zawiązać dzieciom oczy, posadzić losowo i dokonać przesunięcia o losową liczbę.
Ale mniejszą oczekiwaną wartość czasu może dawać powtarzanie rozwiązań nie gwarantujących sukcesu w przypadku jego braku w kolejnych podejściach. Tu oczywiście M-C będzie jak najbardziej na miejscu, chociaż da się policzyć jakie będzie prawdopodobieństwo, że w przedostatnim kroku uczeń wylosuje swoje imię, a to chyba jedyny przypadek przesądzający o braku sukcesu.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
kaczazupa7 grudnia 2010, 10:13
@blazio((n-1)/n) to prawdopodobieństwo sukcesu w jednym kroku. Kroków jest n. Przy bardzo dużej liczbie intuicyjnie te zdarzenia stają się niezależne i prawdopodobieństwo iloczynu to iloczyn prawdopodobieństw. Przy n -> to definicja 1/e.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
tichy9 grudnia 2010, 16:19
@blazioFajne zadanko i fajna dyskusja.

image Co do potrzebnej formuły, to nie trzba miec papierowych książek na półkach. Trzeba jednak znać "magiczne słowa", by wygooglać. Formułka wyżej pochodzi ze strony Wolframa (klik na nią tam prowadzi). Te "primy" przy sumach odnoszą się do krotności sumy - jeden prim: suma zwykła, dwa primy: suma podwójna, etc.

W tym zadanku rozważamy numer N(k), który dostaje liczba "k" (k-ty uczeń) przy permutacji (przetasowaniu), k=1,..., n=30. Interesuje nas prawdopodobieństwo zdarzenia

{N(1)≠1}∩{N(2)≠2}∩⋅⋅⋅∩{N(n)≠n}

Oznaczamy Ak={N(k)=k}. Wtedy szukane p-o wynosi

1-P(A1 ∪⋅⋅⋅∪ An),

i tu stosujemy wzorek z Wolframa (tzn., nie jest on jego, tylko tam podany, np.), otrzymując formułe podaną wyżej przez eternala - częściową suma szeregu dla e-1.

Ponieważ ów szereg ma zmienne znaki, zbiega bardzo szybko (błąd przy obcinaniu nie przekracza pierwszego wyrazu odrzucanego, czyli 1/(n+1)!. Oscylacja wokół granicy sprawia, że nie tylko "sama małość" ma znaczenie, ale także kasowanie się owych małości, co owe zmniejsza.

Z drugiej strony, ów wzór [(n-1)/n]n odpowiada losowaniu ze zwracaniem. To znaczy, że uczeń losuje, patrzy co wylosował, i zwraca los z powrotem do czapki - niech się inni też pomęczą.

Ten ciąg maleje do 1/e bardzo wolno. Łatwo to zobaczyć, biorąc odwrotność (bo gdy granica jest różna od zera, to odwrotność zbiega circa tak samo szybko, z dokładnościa do stałej). Innymi słowy,
e - [(n+1)/n]n > 1/(2n)

blazio10 grudnia 2010, 08:55
@tichyDzięki za piękne podsumowanie dyskusji i wyjaśnienie rozwiązania.

Link do wolphram otworzył przede mną kolejną komnatę internetu - dzięki. Ale i tak pójdę do biblioteki po Wilinkina i Borowkowa i zobaczę, co to za jedni ;-)
blazio10 grudnia 2010, 09:23
@tichy 2Jeżeli dyskusja się podobała, to na wszelki wypadek zwracam uwagę na to, że część dyskusji jest również pod następną notką.

http://blazio.salon24.pl/256609,mikolajki-zadanie-2
tichy10 grudnia 2010, 14:12
@blazio"Ale i tak pójdę do biblioteki po Wilinkina i Borowkowa..."

Przy okazji pójścia do biblioteki (lub antykwariatu) polecam: William Feller "Wstęp do rach pdbństwa", tom I i II.

Ongiś powszechnie używany jako podręcznik aż tak, że ową teorię pdbństwa niektórzy złośliwie (acz dobrodusznie i baaardzo trafnie, z uwagi na znaczenie słówka "feler" po polsku) zwali "fellerologią".

Pochodzi on z circa połowy XX w, i w ramach pędu za nowszym i lepszym, prostszym i zwiężlejszym (bo kto ma czas i głowę i checi!), został już wyparty przez bardziej spolegliwe podręczniki. To znaczy, takie, które odpowiadają powszechnemu podejściu "czy to będzie na egzaminie".

Tom pierwszy jest strawny dla początkujących (acz koniecznie dojrzałych) matematycznie (Analiza pierwsza wystarcza, a nawet niekonieczna, gdy ktoś chce dowody pomijać).

Tom drugi jest bardziej zaawansowany, wymaga sporego podłoża matematycznego, przede wszystkim - solidnej analizy matematycznej, ale wciąż w ramach kursów uniwersyteckich.

Dodam jeszcze, że polskie tłumaczenie jest świetne. Rzekłbym - lepsze od oryginału, dzięki dodaniu wielu informacji i wyjaśnień przez tłumaczy. Jezeli znasz moją opinię o tłumaczeniach żródeł obcojęzycznych. W skrócie: są fatalne, począwszy od Szekspira, poprzez Camusa czy nawet "Anię z Zielonego Wzgórza, aż do tekstów matematycznych. O, informatyczne - to wiadomo, włos się jeży.
Komentarz został usunięty przez autora komentarza.
blazio10 grudnia 2010, 15:04
książkiW sprawie książek.
Właśnie miałem chwilę czasu i wyruszyłem na poszukiwania Wilenkina.

„Kombinatorykę” Wilenkina zidentyfikowałem w lokalnej czytelni naukowej.

Rzeczywiście, tak jak twierdził rekontra, mamy do czynienia z ogólnym zadaniem o przesunięciu.

Nie wiem, czy wszystkie książki od kombinatoryki tak mają, ale tytuły podrozdziałów w tej książce pozostają w naszej mikołajkowej poetyce: „Przesądni kolarze”, „Sekretny zamek”, „Mistrzostwa piłkarskie, krąg taneczny. „Nasz” rozdział zaczyna się od „Lwy i tygrysy” i przez „Rycerzy króla Artura” przechodzi do podrozdziału „Dziewczyna spieszy na spotkanie”, który na przykładzie innej sytuacji opisuje nasz problem.

Przy okazji dowiedziałem się, że opisana powyżej jako f(n) funkcja „odkryta” przez mojego znajomego nazywa się „pseudosilnią”.

@tichy Dzięki za kolejny trop (Feller).
kaczazupa10 grudnia 2010, 15:40
@blazioBorowkow to "Rachunek Prawdopodobieństwa" Feller "Wstęp do ..." i łatwo się domyślić, że jak każdy wstęp jest 5 razy grubszy. Jest (było) to dzieło absolutnie fundamentalne. Z ciekawym sądem na temat rozkładu normalnego. Borowkow był jednym z pierwszych przyzwoitych podręczników wydanych w Polsce.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
Komentarz został usunięty przez autora komentarza.