Od pewnego czasu pojawiają się rozważania na temat inwestycji 500+ - jakoby miałby to być kredyt, na który nie stać jest państwa.
Proponuję odejść od smętnych dywagacji i zastanowić się, na czym polega inicjatywa państwa w kreowaniu przychodów ludności. Otóż po roku 1945, kiedy wszystko było zniszczone wojną, trudno było rozliczać się rzetelnie według wartości. Polityka państwa zmierzała do wypracowania nie tyle samego dochodu, co wolumenu produkcji, aby odbudować zniszczone państwo, odbudować zniszczoną strukturę mieszkaniową, udowodnić polskość i patriotyzm Polaków, odejść od ograniczenia barierami ekonomiki.
To właśnie z tego powodu polskie społeczeństwo odbudowało zniszczoną zabudowę wielu miejscowości, odbudowano liczne obiekty o szczególnych wartościach kulturotwórczych, historycznych czy architektonicznych... chociaż można było budować zupełnie nowe obiekty w myśl zupełnie nowoczesnej dyktatury mody w każdej dziedzinie.
Po co pieczołowicie odtwarzano zniszczoną architekturę kamienic, elewacji, czy też prowadzić odbudowę zniszczonego potencjału produkcyjnego. Na efekty nie trzeba było długo czekać. mieszkania były zasiedlane nowymi rodzinami, przybywało ludności a wyż demograficzny zaowocował koniecznością tworzenia nowych miejsc nauki oraz dał siłę roboczą rozwijającemu się przemysłowi. TO właśnie dzięki własnemu przyrostowi naturalnemu państwo mogło planować rozwój przemysłu bez konieczności sprowadzania ludności z innych państw...
Odbudowane obiekty architektury - niby do niczego nie przydatne - stały się jednak ważnymi punktami wycieczek mieszkańców z innych miejscowości. Teatry i kina zapełniły się publicznością a biblioteki stały się poważnym zasobem gromadzącym skarby literatury...
Przecież ci ludzie płacili za możliwość obejrzenia zabytkowej zabudowy i chociaż nie ma za to opłaty za wejście, ale dodatkowa grupa konsumentów daje niemały zarobek dla usługodawców hotelowych oraz garmażerii. Publiczność w teatrze czy w kinie opłacając bilet wstępu składa się na gażę aktorów oraz utrzymanie obiektu...
A państwo, jako dystrybutor środków zgromadzonych przez społeczeństwo, realizuje jego potrzeby. Teoretycznie, bo z uczciwością urzędników bywa różnie i zdarzało się nie raz, że politycy zagarniali nienależne im środki dla realizacji celów osobistych. Jednak dzisiaj chciałbym poruszyć problem inwestycji państwa we własne społeczeństwo. Jedną z takich form jest pomoc znana jako "rodzina 500 PLUS", która polega na dofinansowaniu rodziców spełniających warunki ustawy comiesięcznym dodatkiem 500 złotych za każde z dzieci, które ta rodzina posiada aż do uzyskania przez nie pełnoletności.
Niektórzy komentatorzy analizują ten dodatek pod względem rachunkowym,, że niby nie opłaca się taka szczodrość, że wywołuje ona inflację, czyli nieoczekiwane podnoszenie cen ect. Może jest to prawda, ale jeżeli spojrzymy na problem z innej strony - to nie jest to rozwiązanie takie głupie. Mnie interesuje rynek polski, na którym funkcjonuje niewielka grupka osób bardzo majętnych, którym do szczęścia brakuje już tylko nieśmiertelności oraz ogromna grupa osób żyjących za niecałe dwa tysiące miesięcznie, Często są to jedyne pieniądze, jakie ta rodzina posiada.
Co można za te pieniądze kupić ?
W większości krajów Europy Zachodniej wynagrodzenie dla pracownika zaczyna się od kwoty 2 tysięcy euro... A w Polsce większość osób pracuje za niecałe dwa tysiące złotych... czyli zaledwie za 1/4 wynagrodzenia za taką samą pracę w warunkach państw rozwiniętych...
Jeżeli do tych dwóch tysięcy dodamy powiedzmy tysiąc złotych za dwójkę dzieci, to ta rodzina ma do dyspozycji dopiero trzy tysiące złotych - bo z reguły mam dzieci nie nie pracuje, ale nie ma gdzie pracować, więc pozostaje w domu...
A rodzina poza granicami Polski ma do dyspozycji w przeliczeniu na polskie złotówki, poczynając od 8 tysięcy złotych miesięcznie - wzwyż...
Dodatek państwa wypłacany na dziecko ma znaczenie motywacyjne, bo rodzina ma niewiele więcej, ale jest to czasem 50% wynagrodzenia za pracę więcej... a więc warto jest mieć dzieci...
Przecież te dzieci zmieniają się każdego dnia. Potrzebują nie tylko odzież i buty, ale też podręczniki, meble do pokoiku a także sprzeęt audiowizualny. Jeżeli rodzina ma pieniądze - to część tych środków wyda na bilet do kina czy teatru - czyli zapłaci osobom wykonującym wolny zawód - to od pisarza czy poety zaleczy, czy nabywca wyda posiadane środki na książkę i od zespołu teatralnego - czy rodzina będzie przychodzić do teatru...
Jeżeli rodzina nie będzie miała wolnych środków, nie kupi niczego - co spowoduje likwidację kolejnych zawodów normalnie potrzebnych w społeczeństwie.
Zastanówmy się, na ile inwestycja państwa we własne społeczeństwo ma sens, a na ile wszystkie dywagacje zmierzają do zniszczenia Polski jako wolnego tworu społeczno-gospodarczego. Jeżeli utracimy suwerenność gospodarczą i polityczną, to kto nie zostanie niewolnikiem ?
Wolność to świadome i przemyślane określanie celów i ich realizacja. Bez środków finansowych niewiele można zdziałać, ale społeczny podział pracy gwarantuje wszystkim członkom danej grupy równe szanse. Nie marnujmy ich na zbędne dywagacje !
Inne tematy w dziale Społeczeństwo