Gdy byłem dzieckiem, z przyjemnością zajmowałem się historią (a właściwie anegdotami historycznymi). Stąd jest zrozumiałe, że moim ulubionym pisarzem był Sienkiewicz, a już Kraszewski mnie nudził. Właściwie w umyśle dziecięcym najważniejsza jest przygoda, a jej związek z historią ma znaczenie drugorzędne i stanowi tylko podkładkę do przekonania, że to się naprawdę zdarzyło, że nie jest to bajka dla całkiem małych dzieci. Bo przecież w jakimś wieku trzeba przestać wierzyć, że wilk połknął babcię i Kapturka, a dziewczynka na mrozie ogrzewała się ogniem z zapałek. Bardziej sensownie wypadał Odyseusz, który przestrzelił wszystkie otwory w rzędzie toporów, a inny rycerz ścinał mieczem za jednym zamachem dwie głowy, a pan Wołodyjowski młynkiem szabli rozbrajał Kmicica. Jednak nie tylko przygoda docierała do uszu i oczu dziecka. W literaturze i w rozmowach dorosłych powtarzało się wiele fraz – cytatów sławnych, historycznych ludzi. A to Goethe przed śmiercią powiedział „więcej światła”, a Kartezjusz – „myślę więc jestem”, a Cezar – „alea jacta est”, co mi tłumaczono jako kości zostały rzucone. Jako młody chłopak i nie znający łaciny przywykłem do tego tłumaczenia i trochę (a właściwie bardzo) naiwnie myślałem o jakiś niewyobrażalnych kościach, pewnie ludzkich. Potem przyzwyczaiłem się do tej frazy i bezmyślnie sam nieraz powtarzałem „kości zostały rzucone”. Nie zdawałem sobie sprawy z mojej bezmyślności. Powinno mnie to zaniepokoić: nie myślę – więc mnie nie ma. No, ale niebo gwiaździste nade mną, a prawo moralne we mnie, więc jakoś to uchodziło mojej uwadze. Wcale nie tak, że myślałem, że skoro gwiaździste niebo istnieje, bo ja je widzę, to i ja istnieję. Nie tak filozoficznie i mądrze, tylko wprost bezmyślnie, automatycznie powtarzałem pewne zapamiętane „mądre słowa” i nie wiązałem ich ze sobą. Używałem ich i słuchałem jako obiegowe przysłowia. A że autorami byli mądrzy ludzie, to i zdania były supermądre.
Po latach, w chwilach zmęczenia pogonią za realiami życia, zdarzało mi się w odpoczynku trochę spokojnie pomyśleć i zastanowić się. Goethe powiedział więcej światła na łożu śmierci, pewnie prawie w agonii, gdy przed oczyma robiło mu się ciemno, otaczał go mrok, więc w przerażeniu, zdezorientowany tym, co się z nim dzieje, szepnął (bo nie miał już siły krzyczeć): więcej światła – to poszło w świat. Mądre słowa mądrego człowieka dla głupich ludzi. W tym tylko rzecz, że jedynie mądrzy ludzie to zrozumieli (i sobie oraz innym właściwie zinterpretowali), a głupi ludzie już tylko z ust do ust tak to powtarzali i powtarzają. Dzisiaj chiński producent diodowych latarek o znikomym zużyciu prądu i przemyślnym zasilaniu wędrującym, magnetycznym cylinderkiem stalowym pomiędzy zwojami drutu, lub nakręcanych ręczną korbką, jak dynamówka, mógłby z dumą obwieścić: „realizuję słowa wielkiego Europejczyka i Myśliciela: „więcej światła” i to co już nie zdołał przed śmiercią powiedzieć: „za mniejsze pieniądze”.
Drogi czytelniku, który dotarłeś do wątku oświetlania chińską latarką, podziwiam Twoją cierpliwość i wyrzeczenie się np. 15 minut snu. Wiemy jednak – i Ty i ja – że: kto pyta nie błądzi, co jednak warto uzupełnić, że: kto czyta może jeszcze bardziej pobłądzić, a nawet zgłupieć. Jeżeli jednak masz inne – od mojego – zdanie, to sprawdź je czytając prasę codzienną, a szczególnie tę poprawną politycznie i społecznie.
Teraz chciałbym przejść do meritum, czyli do tego co naprawdę chciałem powiedzieć: do modnego politycznie i gazetowo powiedzenia „alea jacta est”, czyli bardziej poprawnie pisane: „alea iacta est”, czyli potocznie w mediach używane: „kości zostały rzucone”. Pięknie, nie jestem już (od pewnego czasu) dzieckiem, lecz jestem, więc myślę: jakie kości, jakie rzucanie? Myślę i odpowiadam: Cezar powiedział „alea” to w jego języku znaczy kość i w łatwej dla wszystkich ówczesnych Rzymian znaczeniu – kostka do gry. Jedna kość! Jedna kostka! Zdanie się na los: albo wygram, albo przegram – jeden rzut, jedna, jedyna możliwość.
Cezar znał łacinę, język Rzymian i wiedział (w przeciwieństwie do naszych uczonych dziennikarzy i publicystów oraz elokwentnych polityków), że jedna kość (alea), gdy ją rzucać to jest czyli (est) i razem: alea iacta est – kość została rzucona, a właściwie w naszym potocznym zrozumieniu to: „kostka została rzucona” (kostka do gry – oczywiście!).
P.S.
Gdyby Cezar czytał naszą prasę i ją tłumaczył na swoje, to by napisał: Polacy piszą (po polsku) o mnie, że powiedziałem „kości zostały rzucone” – kłamią! – manipulują! – bo „aleae iacta sunt”, ja nigdy nie powiedziałem!
P.S. (2)
Dziecięca kostka do gry i także, tak też nazywana przez naukowców, matematyków zajmujących się prawdopodobieństwem, została w grach hazardowych zmultiplikowana do do dwóch albo trzech i – aby było dostojniej (i bardziej doroślej, bo przecież w grze chodzi o wielkie pieniądze) – nazwana: kości.
spokojny i wyrozumiały (lecz z ograniczeniami:dla głupoty i złych intencji
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości