Bielinski Bielinski
225
BLOG

Powiew zdrowego rozsądku

Bielinski Bielinski Polityka Obserwuj notkę 3
O tym, że lepiej jest czasem mówić nie, niż tak. I że prawda lepsza jest niż trwanie w słodkich snach. I o pozytkach z powiewu zdrowego rozsądku.

Nowy dzień, nowy tydzień, nowe wydarzenia. Nowe czy stare, oto pytanie? Tydzień temu nowy prezydent usa zamknął kurek z dostawami broni na Ukrainę. Zamknął kurek, zakręcił zawór, czy stawił tamę na rzece dostaw broni, amunicji? Jak to rzec? Raczej to trzecie. Nowy i stary 47 prezydent usa argumentuje, że w ten sposób nakłania ochrypłego i niechlujnego prezydenta Ukrainy do rozmów pokojowych.

 W zeszły piątek mieliśmy wgląd w szczegóły negocjacji dyplomatycznych, zwykłe starannie ukryte za zamkniętymi drzwiami rządowych gabinetów. Podczas konferencji prasowej w gabinecie owalnym, centrum władzy w usa, doszło do kłótni, pyskówki między prezydentem Ukrainy, a z drugiej strony prezydentem usa i vice prezydentem usa. Obie strony nie oszczędzały się wzajemnie. Dobrze, że nie doszło do wulgaryzmów czy rękoczynów. Jak polityka jest pełna pasji! Prezydent Ukrainy nie dawał sobie dmuchać w kaszę. Trzeba mu to przyznać. Wchodził w słowo prezydentowi usa, przerywał mu i go przekrzykiwał wykładając głośno swoje racje i za nic mają swój status gościa. Ochrypły głos, krótka, czarna broda, oczy fanatyka, pseudo wojskowa bluza z dużym tryzubem na piersi. Nie mam pojęcia: jaki diabeł go podkusił, by wdawać się w publiczną kłótnię z jego najważniejszym sojusznikiem i dostawcą broni? Czy miał nadzieję, że przez publiczne upokorzenie wymusić zwiększenie dostaw? Jeśli tak, to taka strategia całkowicie zawiodła. Takie numery nic nie dają z tym prezydentem usa. Z poprzednim, wyślizganym osiemdziesięciolatkiem, który pewnie nawet nie kojarzył, jaki jest dzień tygodnia, może by się udało. Nowy prezydent, nowe zasady. A ochrypły post banderowiec powinien to wiedzieć. Ciekawe: czy tak zwyczajnie wyglądają spotkania, czy dyskusje dyplomatyczne? Myślę, że tak, może nawet ostrzej. Tyle że się to ukrywa za zamkniętymi drzwi. A potem obie strony wychodzą i mówią o konstruktywnych rozmowach. Tu mieliśmy wersje typu kawa na ławę.

 Dwa dni później, w poniedziałek – ta publiczna pyskówka miała miejsce w piątek – świat dowiedział się, ze prezydent usa zawiesił wszystkie dostawy broni i amunicji oraz innej pomocy na Ukrainę. Dodatek innej pomocy jest bardzo ważny, bo dzięki tej pomocy Ukraina jako tako funkcjonuje, np. jej systemy energetyczne działają mimo ostrzału rosyjskiego. Dzień, dwa później dowiedzieliśmy się, że Ukraina została odcięta od informacji wywiadowczych, tak rządowych jak z prywatnych firm usa. Zdjęcia satelitarne, wyniki nasłuchu elektronicznego, inne źródła, wszystko wyschło. Zasięg rakiet usa, jakie armia z tryzubem jeszcze posiada, został drastycznie ograniczmy. Kolejna strata Ukraińców, a wielka korzyść sił rosyjskich.

 Czy to wynik ordynarnej, publicznej pyskówki na jaką pozwolił sobie prezydent z tryzubem? Prezydent usa się obraził, zabrał zabawki i wyszedł z piaskownicy? Nie sądzę. Nie chodzi tu o gniew czy obrazę, choć nowy prezydent Trump jest znany ze swej pamiętliwości, ale o zimny rachunek zysków i strat. Przez trzy lata wojny usa w większości finansowała wojnę ukraińskiej armii i działalność ukraińskiego państwa. Poszły na to setki miliardów dolarów. Dzięki dostawom amerykańskiej borni i amunicji ukraińska armia mogła się bronić i atakować; dzięki informacjom wywiadowczym ich uderzania były bardzo skuteczne; dzięki amerykańskim funduszom ukraińskie państwo mogło wypłacać pensje, naprawiać szkody powstałe po rosyjskich atakach, i ogólnie jako tako funkcjonować. Jedyne co za to otrzymywali, to poza zdawkowymi podziękowaniami, niecierpliwe żądania niechlujnego prezydenta Ukrainy: więcej, więcej, więcej. Dajcie nam więcej broni a odzyskamy Donieck. Dajcie nam więcej amunicji o odbijmy Ługańska. Dajcie nam więcej broni i amunicji a zdobędziemy Krym. Zmusimy Rosje do rozmów i zawrzemy pokój, pokój na naszych warunkach. Na powrocie do granic z roku 2014. Mijają lata wojny, wkroczyliśmy w czwarty rok wojny. Rosyjskie wojska przeszły do kontrofensywy; wolno, ale nieubłaganie odzyskują utracone ziemie. A ochryple okrzyki niechlujnego prezydenta Ukrainy rozlegają się coraz donośniej i wrzaskliwiej: więcej, więcej, więcej…

 Myślę, że to nie obraza. Prezydent usa postanowił położyć temu kres wykorzystując sprytnie transmitowana na żywo pyskówkę w gabinecie owalnym. Ameryki po prostu nie stać na finansowanie kolejnej przegranej wojny, tym razem na Ukrainie. Przypomnijmy, że ameryka w dwudziestym pierwszym wieku wywołała dwie wojny: w Afganistanie i Iraku. Obie te wojny wywołała i sromotnie przegrała. Przegrała militarnie, a przede wszystkim politycznie i ekonomicznie. Rzekomy odwrót, czytaj paniczna ucieczka z Kabulu wojsk us army za prezydenta Bidena, tego rześkiego staruszka o twarzy i umyśle niemowlęcia, to kopia ucieczki amerykanów z Sajgonu – żałosnego końca wojny wietnamskiej sprzed pól wieku. Taka kompromitująca klęska afgańska najpotężniejszego państwa zachodu, z pewnością szczerze ucieszyła cara Rosji – klęska usa to kopia klęski ZSRR w Afganistanie – i zachęciła go do ataku na Ukrainę. Wiele bilionów dolarów Ameryka utopiła w piachach, pustyniach i górach Afganistanu i Iraku. Siła, potęga ameryki przeminęła z kurzem afgańskich pustyń.

 Obecnie usa są praktycznie bankrutem. Ratuje je tylko pozycja dolara jako światowego pieniądza. O sytuacji gospodarczej usa kiedy indziej. Tu wystarczy powiedzieć, że nowy prezydent usa, biznesmen z zawodu, objąwszy urząd rozejrzał się wkoło, sprawdził aktywa i pasywa, stan skarbca, bilanse i powiedział: dość! Ratujmy amerykę! America first! To jego slogan i główna oś działania. Nie będziemy topić resztek gospodarki usa w kolejnej, przegranej wojnie! Nawet jeśliby jakimś cudem, Ukraina wróciła do granic z roku 2014 – marzenie banderowców i ich zarośniętego prezydenta – to nikt i nic nie wróci stanom zjednoczonym straconych bezpowrotnie setek miliardów dolarów. Dobry biznesmen wie, że kiedy inwestycja obraca się w niwecz, należy się z niej wycofać. Im szybciej, tym lepiej. Tnij straty a nie zyski. Lepiej odżałować stracone miliony niż utopić resztę. Proste, podstawowe zasady biznesu.

Prezydent Trump wykorzystał okazję – chamskie i bezczelne zachowanie prezydenta Ukrainy – i obciął do zera pomoc usa dla Ukrainy. Podobno nawet samoloty z dostawami broni zostały zawrócone w locie do baz. Prezydent usa dużo mówi o zaprowadzeniu pokoju między Ukrainą i Rosją. Nie sądzę, żeby mu na tym specjalnie zależało. Ukraina jest daleko od usa, Donieck i Kursk jeszcze dalej. Jeśliby udało się doprowadzić do pokoju, byłoby dobrze. Niewątpliwie. Może prezydent Trump dostałby pokojową nagrodę Nobla? Byłoby to całkiem przyjemne. Jeśli z negocjacji nic nie wyjdzie i wojna będzie się toczyć? Też dobrze, dobrze dla usa. Wojna wykrwawia Rosję, osłabia ją, a Rosja to wróg. Wstrzymując dostawy, porzucając pozycję sojusznika Ukrainy, usa zyskują same plusy, zero minusów. Że Rosja pokonawszy Ukrainę zaatakuje Polskę czy kraje bałtyckie? Bzdura. Mrzonki. Brednie z uporem maniaka głoszone przez ukraińskich propagandzistów wielikoj Ukrainy. Putin, car Rosji musiałby być głupcem z instynktem samobójczym, gdyby zaryzykował III wojnę światową. A z pewnością taki nie jest. Nawet zwycięska Rosja będzie lizała rany przez lata, dziesięciolecia po tej wojnie nim wróci do sił. W końcu Rosja to tylko biedny kraj z gospodarką na poziomie Hiszpanii i ledwie 144 mln ludności. Plus mnóstwo mitów o rosyjskiej duszy, o rosyjskiej zimie. Rosja gorzko zapłacze po „zwycięstwie” na Ukrainie. Lecz porażka jest gorsza. To pewne.

Ciekawa rzecz. Od trzech lat piszę jedno i to samo o wojnie ukraińsko – rosyjskiej. Że trzeba się od tego trzymać z dala; nie wtrącać się; jak chcą walczyć, niech walczą na (nie) zdrowie. Początkowa pomoc była dobra, podtrzymała Ukrainę. Bez niej Ukraina szybko by upadła. Dla nas niekorzystne. Ale dalej…? Co nam do tego? Niech tam sobie się biją. Kto wygra, tego będzie Krym czy Donieck. Nasi rządzący jak zaczadzali wołają, żeby za wszelką ceną pomagać Ukrainie. Nowy rząd, jak się zdaje, tylko mówi, niewiele robi. Jedna a z nielicznych zalet tego gabinetu. Ale poprzednicy, ci niby prawi i sprawiedliwi, w tej materii zupełnie jakby z uma wyszli, jak mawiają na wschodzie. Zupełnie ich nie zraża, nawet to jak podle, jak niewdzięcznie i paskudnie traktuje nas prezydent Ukrainy o zachrypłym glosie.

Z drugiej strony czego innego się spodziewać po prezydencie, który na bluzie, na piersi nosi symbol tryzuba? Taki sam symbol, tryzuba na czapkach nosili żołdacy z Ukraiński Powstańczej Armii, którzy wyrzynali Polaków, obcinali kobietom piersi, rozpruwali brzuchy, obdzierali ze skóry, mordowali na wszelkie bestialskie, to jest ukraińskie sposoby… Dziś ci sami mordercy, zbrodniarze, zwyrodnialcy są na pomnikach, na nazwach ulic, placów; są wzorami, idolami dla współczesnych żołnierzy i prezydenta spod znaku tryzuba… Ciekawe, co by było, gdyby prezydent Niemiec występował publicznie ze znakiem swastyki na piersi? Prawda? Wydaje się to niemożliwe. A jednak możliwe w przypadku tryzuba. Dla mnie tryzub, to jak swastyka czy sierp i młot. Ale pewnie jestem i pozostanę człowiekiem całkiem głuchym na tak zwaną ongiś mądrość etapu. Czyli zasadę, że dobre jest to, co korzystne. Korzystne w danej chwili. Że lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachy, itp. Mniejsza o mnie.

Wracając do moich tekstów o wojnie na Ukrainie. Nasz rząd puścił je mimo uszu. Czy prezydent usa zastosował się do moich rad? Czytuje mnie sam prezydent Trump? Byłoby miło. Przyjmijmy jednak, że to przypadkowa koincydencja. Niestety, to tylko żart. Było, nie było, zawsze to przyjemnie, gdy inni przyznają ci rację. Zwłaszcza ci na najwyższym szczeblu. Oczywiście różne bezmózgi i inne papugi zaczęły wrzeszczeć o nowym Monachium. Że niby usa zdradziły Ukrainę. Wydały ja na pastwę okrutnego cara. Że to kolejny imperialny układ między mocarstwami. Układ z Monachium z XXI wieku. Kompletna bzdura. Nawet głupawy prezydent Biden nie obiecywał, że będzie wałczył, póki nie Ukraina nie odzyska Krymu. Jedyne co obiecywał, to pomoc wojską i cywilną i tego dotrzymywał.

Nowy prezydent usa nikomu nie oddaje Ukrainy. Nie zawiera żadnego układu kosztem ukraińskich ziem. O ile uznać, że Donbas i Krym to „ukraińskie” ziemie. Tak samo „ukraiński” jest Kursk, Lwów, Przemysł czy podkarpacie. No, Lwów jest ukraiński. Prezydent Trump przestaje spalać miliardy amerykańskich dolarów w piecu niekończącej się ukraińsko – rosyjskiej wojny. Mówi pas, wycofuję się z tego interesu i trudno mu się dziwić. Skoro przez trzy lata nie udało się rzucić Rosji na kolana przy wielkie pomicy zachodu, to jest usa, to szansa na to, ze uda się to zrobić w tym roku są żadne. Trzeba przyznać, że Rosja wykazała niezwykła odporność i determinacją. Jej upór i wytrzymałość na straty i ból zaczyna przynosić owoce. Pierwszy atak na Kijów zakończony klęską; potem ofensywa ukraińska i odzyskanie mnóstwa ziem. Takie porażki zachwalałby pewnością siebie niejednego agresora i skłoniłaby do prośby o pokój. Atoli car Putin przetrwał ten ciężki czas. Skoro pozostał nieugięty w czasie klęsk, tym trudniej będzie, gdy jego armia odnosi sukcesy. Okazało się, że Rosjanie uczą się na swoich klęskach. Wykazują elastyczność, by dostosować się do zmieniających się warunków. A Ukraińcy spoczęli na laurach. Wydawało im się, że sprytni Ukraińcy ograją głupich kacapów, a za wszystko zapłacą inni: usa, Europa, Polska. Pomylili się.

Czas nie gra na korzyść Ukrainy. Nie zazdroszczę ukraińskim negocjatorom podczas rozmów pokojowych. A te rozmowy muszą nadejść. Każda wojna kończy się pokojem. Wcześniej, czy później. Kapitulacja, bezwarunkowa kapitulacja to także pokój.

Czemu post banderowski prezydent z tryzubem zagrał w gabinecie owalnym, tak jak zagrał? Wiele razy tak grał i wygrywał. Tym razem zagrywka nie wyszła. Trafiła kosa na kamień. Pomarańczowy, nowy, stary prezydent usa pokazał wszystkim, że Ukrainiec z tryzubem nie ma dobrych krat w ręku. Że blefuje. Na co liczył prezydent Ukrainy? Na Europę? Europa to znaczy Niemcy. Ukraińscy nacjonaliści od zawsze, od samego początku grali na Niemcy. Już Stepan Bandera, idol ukraińskich nacjonalistów, zawarł sojusz z Adolfem Hitlerem. Na jego rozkaz Ukraińcy dostarczali III Rzeszy żywność, pszenice, ludzi na roboty, rekruta do Waffen SS. Bandera rozkazał wyrzynać Polaków w swoimi, czyli ukraińskim, ale również w niemieckim interesie! I co? Niemcy wyzyskawszy Ukraińców do cna, zamknęli Banderę w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. W luksusowych warunkach, trzeba dodać. Ale ta bezgraniczna miłość czy zapatrzenie na Niemcy zostało ukraińskim nacjonalistom po dziś dzień. Nawiasem mówią, owo zapatrzenie Ukraińców na Niemcy dla naszych polityków powinna być dzwonkiem alarmowym. Gdyby doszło do sojuszu ukraińsko – niemieckie zapłacilibyśmy za niego przede wszystkim my, Polacy. Nasi polityczni pożal się Boże gracze boją się jak ognia sojuszu niemiecko - rosyjskiego, bardzo mało prawdopodobne obecnie. Za to są całkiem ślepi na znacznie bardzie prawdomówny i groźniejszy sojusz niemiecko – ukraińskimi. Do którego ukraińscy nacjonaliści aż przebierają nogami.

Na szczęście współcześni ukraińscy nacjonaliści wierni są dziedzictwu Stepana bandery i UPA. Stąd ledwie skrywana pogarda i nie ukrywana niechęć dla Polski, ledwie przeszkody na drodze do Niemiec, zapatrzenie w Berlin i zasada: wszystko albo nic. Albo budziet wielikaja Ukraina, albo nie będzie nic. Nie chodzi o to, że dziedzictwo Bandery cuchnie krwią, ale że to głupota. Ukraińscy nacjonaliści i ich post banderowskim prezydentem o ochrypłym głosie do tej pory stracili 20 % terytorium i ze 45 % ludności. Ale się nie poddają. I dobrze. Niech walczą dalej, stracą więcej. Prezydent Ukrainy kiedyś był komikiem. Lepiej byłoby, aby pozostał przy estradzie zamiast brylować na scenie politycznej. Ale jego karierę w polityce, jak się zdaje, zakończył były biznesmen, obecnie w randze prezydenta usa. Przebudzenie z krwawych złudzeń o wielkości jest bardzo bolesne.

Znowu, mamy szczęście, Rosja miażdży ukraińska armię i sukcesywnie wybija ukraińskich nacjonalistów. Dzięki Rosji, groźba sojuszu ukraińsko – niemieckiego odchodzi w niebyt. I kto powie, że Rosja to samo zło? Stawianie na Niemcy to budowanie nie na piasku, lecz na bagnie. Ukraińcy się o tym przekonają. Przez trzy lata wojny Niemcy zrobiły dla Ukrainy tylko niezbędne minimum. Wystawiały ich ustawicznie do wiatru. Nawet te lata rozczarowań nie wyleczyły ukraińskich nacjonalistów z ich zaślepienia. Skoro tak, to niech trwają przy swoim. Niech jadą z pełna prędkością na czołowe zderzenie z betonową ścianą. Ich sprawa.

Interesujące, iż początkowo prezydent usa zamierzał podpisać umowę z prezydentem Ukrainy na wydobycie pierwiastków ziem rzadkich. Podobno Ukrainie posiada wielkie złoża pierwiastków ziem rzadki, niezwykle ważnych we współczesnym przemyśle elektronicznym. Zyski z eksploatacji tych złóż miały zrekompensować koszty pomocy amerykańskiej. Rozsądne biznesowe podejście. Ale temat zszedł z afisza. Po pierwsze te złoża przeważnie leżą we wschodniej Ukrainie, obecnie we władzy rosyjskiej. Trzeba by je odbić, kosztem setek kolejnych miliardów. Koszt wielki, zysk niepewny. Po wtóre, Ukraińcy gładko zapomniawszy o setkach miliardów amerykańskiej pomocy, już zaczęli wrzeszczeć o niesprawiedliwym układzie, o eksploatacji Ukrainy, o kolonialnym wyzysku. Prezydent Trump uznał zapewne, że w takie interes się nie opłaca; pierwiastki ziem rzadkich można zdobyć łatwiej i taniej, i rozsądnie dał sobie spokój z ukraińskimi skarbami. Po co mu to? Żeby go oskarżano o najgorsze? Lepiej się wycofać z upadającego interesu niż pakować w niego kolejne miliardy.

I tak jest, jak jest. Prezydent Trump niby czasowo wstrzymał pomoc, Ukraina zostaje coraz bardziej sama łudząc się a to mirażami sojuszu z Niemcami, a to wizjami wstąpienia do unii europejskiej lub przystąpienia do NATO. Niech śnią dalej, Prezydent Trump przywrócił normalność. Rządy zdrowego rozsądku. Powiedział, że to nie jest tak, iż prezydent Rosji to samo zło, a prezydent Ukrainy to samo dobro. Że jedni i drudzy mają wiele za plecami. I że obaj powinni usiąść do stołu i wynegocjować pokój. Jeśli nie…? Trudno, niech dalej ze sobą walczą. Ale na swój koszt. Nie cudzy, nie amerykański. Że ameryka ma własne, ważniejsze i pilniejsze problemy. Szczera prawda. Rosja prowadzi wojnę na własny koszt, to niech i Ukraina prowadzi wojnę za swoje, a nie cudze. Niech płaci życiem swoich żołnierzy i swoimi miliardami.

Za ten powiew zdrowego rozsądku winniśmy być wdzięczni prezydentowi Trumpowi. Mam nadzieję, że otrzeźwi to zapalone głowy. Choć dla niektórych, tych najmocniej rozgrzanych, obawiam się, że nikt i nic nie przemówi. Wówczas warto poradzić im, aby pojechali na Ukrainę, wstąpili do ich armii i w mundurach ze znakiem tryzuba poszli na front. Ukraińcy przyjmują każdego. Niech czynem poświadcza swoje słowa. W ten sposób podniesie się poziom intelektualny i u nas i na Ukrainie. Ale niestety to tylko marzenie. 


© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.


Bielinski
O mnie Bielinski

Dla chcących więcej polecam książkę: "Kto może być zebrą i inne historie" wydawnictwo: e-bookowo

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka