O tym dlaczego nie należy nam się ani wdzięczność od sojuszników, ani reparacje od pokonanych wrogów.
Dziś pierwszego września. Data wyjątkowa. Dla wielu, zwłaszcza dzieci, to początek roku szkolnego. Umowny, bo dziś niedziela. Początek roku odbędzie się jutro, w poniedziałek. Drugie skojarzenie? Wybuch drugiej wojny światowej. Znowu data ujmowana. Dla nas jak najbardziej realna, ale nie dla innych nawet tak zwanych naszych „sojuszników” z czasów drugiej apokalipsy. Druga apokalipsa to termin Zbigniewa Herberta. Anglicy i Francuzi uważają, że wojna zaczęła się 3 dnia września, gdy dawna tak zwana Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom, to jest III Rzeszy. Zachodnie mocarstwa tylko umownie wypowiedziały wojnę; nie kiwnęły palcem i siedzieli cicho jak myszy pod miotłą, by nie drażnić Niemcami. Stąd nazwa tej wojny: „śmieszna wojna” albo łagodniej „dziwna wojna”. I tak sobie Francuzi i Anglicy siedzieli sobie cichutko w kąciku i chrupali swój serek też cichutko, by nie było ich za bardzo słychać, aż Niemcy nie otrząsnęli się po stratach poniesionych w Polsce; nie wyszkolili i włączyli uzupełnień ludzkich do swoich dywizji; nie odbudowali sił pancernych, nie odtworzyli zapasów amunicji i bomb… Gdy Niemcy byli gotowi, zaatakowali. Był maj 1940 roku. Początek wojny na zachodzie. To, że Niemcy potrzebowali prawie roku by odbudować swoje siły po wojnie w Polsce świadczy jak duże poniosły straty i jak ciężka to była dla nich kampania. Choć oczywiście w publikacjach niemieccy i zachodni, anglosascy historycy jak najstaranniej to pomijają. No bo to jak by to było, żeby jacyś Polacy odegrali znaczącą rolę w drugiej wojnie światowej!
Przykład? Ile napisano książek, czy nakręcono filmów o tym jak angielscy żołnierze dzielnie uciekali z Dunkierki, to jest ewakuowali się z Francji! Rzeczywiście: Anglicy bardzo dzielnie zwiewali, uciekali przed Niemcami aż się kurzyło. Aż Niemcy nie mogli ich dogonić. Ich czołgi miały silniki o zbyt malej mocy. Po co im wspomnienie o kampanii polskiej, gdzie polscy żołnierze w wielokroć gorszej, w militarnie rozpaczliwej sytuacji, w całkowitym okrążeniu walczyli do końca często? Wojna polska, to jest kampania wrześniowa, miała dwa etapy: od pierwszego września walczyliśmy z Niemcami, po 17-go września walczyliśmy na dwa fronty zaatakowani przez Związek Sowiecki. Zdradziecki cios w plecy zdali nam Sowieci inkasując w zamian ponad połowę, to jest wschodnią część przedwojennej Polski. Niemcy skromnie ukontentowali się mniejszą, zachodnią częścią do Bugu. Czwarty rozbiór Polski? Słusznie. Był to czarty rozbiór. Ale ten rozbiór odbył się po zażartej wojnie, w dymie pożarów, w ogniu i kurzu wychów bomb i pocisków. Wojna z dwoma mocarstwami, każdy z nich wielokroć silniejszy! Szaleństwo? Może i tak. A i tak polscy żołnierze walczyli. Ostatnia bitwa, bitwa pod Kockiem, 2 - 6 października, gdzie polscy żołnierze walczyli przeciwko połączonym silom Niemców i Sowietów.
Po trzecim rozbiorze mieliśmy 123 lata rządów Niemców i Rosjan; lata spokoju przeplatane regularnymi powstaniami. Po czwartym rozbiorze w 1939 roku było pięć lat okupacji: krwawej, okrutnej, straszliwej. Najpierw niemiecko – sowieckiej do lipca 1941 roku, gdy Niemcy zaatakowali Związek Sowiecki. Potem tylko niemieckiej – najkrwawszej. Potem sowieckiej, gładko przechodzącej w quasi państewko podległe – Polskę Ludową. I tak dochodzimy do 1989 roku – upadku Polski Ludowej i faktycznego końca drugiej apokalipsy. W Polsce druga apokalipsa trwała 50 lat. Na zachodzie, Francja, Anglia, nie wspominając o państwach Osi: Niemcy, Włochy, mieli znacznie, znacznie lepiej. W sumie po czwartym rozbiorze było 50 lat wojny i sowieckiego panowania. Co lepsze czy gorsze? Tu nie ma dobrego. Inaczej: co złe, a co gorsze? Czy pięć lat wojny, które zamieniły Polskę w kraj masowych grobów, czy te 123 lata „spokojnego” panowania obcych mocarstw? Chyba jednak gorsze były te lata zaborów, te ponad sto dwadzieścia lat „czarnej dziury” – kolonialnego władztwa Niemców i Rosjan, które pozbawiły nas tak wielu zasobów, ludzkich i materialnych.
No dobrze, była wojna, potem sowieckie panowanie, PRL rządzony przez marionetkowy reżim na sznurkach Moskwy. Miliony ofiar, tysiące spalonych, zniszczonych miast i wsi, w tym Jasło – najbardziej zniszczone polskie miasto, stolica – Warszawa zrównana z ziemia. Polska przesunięta o dwieście kilometrów na zachód, jak szafa. Kto jest winien? Kto powinien za to zapłacić? Choćby częściowo zrekompensować Częściowo, bo całkowicie to nie w ludzkiej mocy. Pomordowani, rozstrzelani w masowych, niemieckich egzekucjach, spaleni żywcem, zarżnięci ukraińskim nożami, sierpami, zarąbani siekierami, wbici w ziemie, wmarzli w wieczna zmarzlinę Syberii, przecież z grobów nie wstaną. Kto ma nam to zrekompensować, choćby częściowo?
Zacznijmy od wschodu. Rosja? Spadkobierca byłego Związku Sowieckiego z carem Władimirem Władimirowiczem następca carów Rosji i wąsatego Gruzina – generalissimusa Józefa Stalina. Czy Rosja nam coś zapłaci? Wolne żarty! Przypomnę wypowiedź Wiaczesława Mołotowa ministra sprawa zagranicznych Związku Sowieckiego z marca 1945 roku. To ten sam Mołotow, który sześć lat wcześniej, 23 sierpnia 1939 roku ze strony sowieckiej podpisywał w Berlinie pakt, nazwany później paktem Ribbentrop – Mołotow będący początkiem drugiej wojny światowej i podziału Polski. Tenże Wiaczesław Mołotow na konferencji w Moskwie w marcu 1945 roku wygłosił przemówienie o przyszłych granicach Polski, wykładając zdanie rządu sowieckiego i Józefa Stalina. Z rzadką u normalnych ludzi bezczelnością – a typową u sowieckich czy rosyjskich dyplomatów – minister Wiaczesław Mołotow stwierdził, że „…ziemie, które Polska uzyska na zachodzie i północy, zrekompensują w pełni straty na wschodzie”. Dalej: „Polska uzyskała na zachodzie więcej, niż utraciła na wschodzie. Ziemie odzyskane, bogatsze i bardziej rozwinięte gospodarczo, stanowią w pełni rekompensatę za terytoria wschodnie, które weszły w skład Związku Radzieckiego”. Więcej, wycenił to nawet w walucie. Minister Wiaczesław Mołotow oszacował wartość ziem zachodnich, które Polska miała uzyskać kosztem Niemiec, na 20 miliardów dolarów, natomiast wartość ziem wschodnich, które Polska traciła na rzecz Związku Radzieckiego, wycenił na 2 miliardy dolarów. Wniosek: Polska potężnie zarobiła na zamianie Kresów na Ziemie Zachodnie. I nic się Polsce więcej nie należy!
Tak argumentował mister sprawa zagranicznych i tak samo myślał Józef Stalin – władca Związku Sowieckiego. Jak myślał, tak postępował. Na konferencji poczdamskiej w 1945 roku Polsce przyznano reparacje wojenne od Niemiec. Reparacje te przyznano Związkowi Sowieckiemu, który miał wypłacić je Polsce. Ale jak to płacić Polsce reparacje, gdy ta tak potężnie zarobiła na zamianie ziem? Czysta niesprawiedliwość prawda? Związek Sowiecki nie tylko nie wypłacił należnych jej kwot, które zagarnął, ale ze zniszczonej Polski wydusili olbrzymie kwoty w maszynach przemysłowych, wagonach kolejowych, lokomotywach, żywności, dziełach sztuki i innych. Sowieci rabowali, co Niemcy nie zniszczyli, nie tylko na tzw. Ziemiach Odzyskanych.
Mówienie, że Polska nie dostała reparacji jest w zasadzie błędne. Polska dostała reparacje, tyle że ujemne. Normalnie kraj dostaje reparacje na plus; sprawca płaci poszkodowanemu odszkodowanie. U nas odwrotnie: to ofiara płaciła oprawcy odszkodowanie! Potwornie zniszczona Polska płaciła reparacje na rzecz swego „wyzwoliciela”. Czyli są to reparacje ujemne. Ten proceder płacenia ujemnych reparacji – czyli wyciskania Polski z reszty jej zasobów – trwał do śmierci Józefa Stalina w 1953 roku. W złagodzonej formie ten ekonomiczny wyzysk kraju podbitego przez metropolie moskiewską trwał do 1989 roku. Ale to inna historia.
Do tego doszedł drugi argument sowieckiej czy rosyjskiej propagandy. Sześćset tysięcy żołnierzy sowieckich, którzy zginęli „wyzwalając” Polskę! Wyzwolenie czy podbój? Mniejsza. Dla Rosjan wyzwolenie. Argument podnoszony całkiem niedawno przez cara Władimira Władimirowicza. Gdybyśmy zażądali od Rosji reparacji wojennych za pomordowanych i zmęczonych w lagrach, za mordy, rabunki, gwałty, to z pewnością usłyszymy, że to my jesteśmy winni Rosji i za Ziemie Zachodnie, na których tyle żeśmy „zarobili”, i za te 600 tysiecy poległych „wyzwolicieli”. I znowu by wyszło, że należą nam się reparacje, ale ujemne. Przypomnę, że raz już zapłaciliśmy ujemne reparacje na rzecz Sowietów.
Analogiczne przeświadczenie, że Polska potężnie zyskała na Ziemiach Zachodnich jest podstawą niemieckiej polityki odmowy płacenia reparacji Polsce. Konsekwentnej niemieckiej polityki prowadzonej od ponad 50 lat. Niemieckie elity nie mówią tego głośno – bo to nie wypada w postępowym świecie zachodnich, europejskich elit – ale tak myślą. I tak postępują. Prawda, czasami, któremuś z niemieckich „myślicieli” wypśnie się jakieś zdanie. Ale zaraz go uciszą. Cicho sza, tego nie mówmy głośno! Polska zyskała kosztem Niemiec: Śląsk, Pomorze, Prusy Wschodnie. Krainy bogate, mlekiem i miodem płynące. Może nie w 1945 roku. Przechodząca Armia Czerwona zrabowała je do cna. Ale zawsze. Polska zyskała kosztem Niemiec! Że Polska straciła ziemie wschodnie? Dla niemieckich „myślicieli” to żadna wartość czy argument. Powtarzają sowiecką i rosyjska argumentację: to nie były polskie ziemie, ale rosyjskie, dziś ukraińskie i białoruskie ziemie zagrabione przez białopolaków. Czy w to wierzą? Tego nie wiem. W propagandzie, to jest historiografii słowo wiara nie ma znaczenia. Jednakże warto podkreślić jedność niemieckiej i rosyjskiej propagandy podobną jak przez cały XIX wiek. Ta ponowna niemiecko – rosyjska jedność źle nam wróży.
Zatem Polacy nic nie stracili na wschodzie, gdyż to co im odebrano, to nie były ich ziemie, lecz podbite terytoria. A potężnie zyskali na zachodzie kosztem spokojnych, kulturalnych, miłujących pokój Niemców. Jak tu Niemcy mają płacić jeszcze jakieś reparacje, gdy tyle stracili, a Polska zyskała? A miliony pomordowanych? Za zamordowanych Żydów Niemcy zapłacili i to sowicie. To trzeba przyznać. Amerykanie i Żydzi z Izraela tego dopilnowali. Za każdego zamordowanego Żyda Niemcy zapłacili Izraelowi i to chyba wagę w złocie. Do dziś płacą dzieciom i wnukom pomordowanych Żydów. Tylko Żydów. Za niemieckie pieniądze zbudowano państwo Izrael. A pomordowani Polacy? Kogo obchodzą pomordowani Polacy? Niemcy zapłacili za Żydów, zapłacili za murzynów w Namibii, a tu jeszcze płacić za Polaków? To poniżej ich godności. Za co więc Niemcy mają płacić reparacje Polakom?
Była mowa o Rosjanach, było o Niemcach. Wyszło, że żadne reparacje nam się nie należą, ani od Rosji, ani od Niemiec. Jeśli już, to my im powinniśmy płacić reparacje. Związkowi Sowieckiemu już raz zapłaciliśmy. Ale możemy zapłacić drugi raz nowej, starej Rosji, czemu nie? Kto nam został? Nasi nowo pozyskani „bracia”, „przyjaciele”, „sojusznicy” – Ukraińcy! Wspominałem o wyjątkowej czelności sowieckich dyplomatów i innych ichnich „myślicieli”. Przykładem osławiony Wiaczesław Mołotow. Dla nich trzeba by stworzyć oddzielną skalę tupetu bez górnej granicy. Dzielnie dotrzymują kroku ich współcześni spadkobiercy: dyplomaci rosyjscy i… ukraińscy rządzący. Nie zapominamy, że dzisiejsza Ukraina to dziedziczka sowieckiej mentalności. Homo sovieticus ma się świetnie na Ukrainie.
Czym się różnią od nas? My, w zasadzie, wierzymy w prawdę, i fałsz. Istniejące obiektywnie. Przykład, zdarzenie kryminale: Jan morduje Michała. Jest sprawca, jest ofiara. Jest prawda obiektywna. Oczywiście można motać, zaciemniać, kręcić, to zadanie adwokatów, prawników wszelkiej maści. Dowodzić, że to nie zabójstwo, ale obrona konieczna, albo że to wypadek, i tak dalej. Znamy to dobrze. Żadne wykręty nie zmieniają faktów: ofiara, zabójca. Dla Rosjan czy Ukraińców fakty nie mają znaczenia. Prawda obiektywna nie istnieje. Jeśli istnieje, to nic nie znaczy. Jedyne co się liczy, to korzyść! Nie ma żadnego znaczenia, kto kogo zabił i z jakiego powodu. Ważna jest jedynie korzyść jaką można z tego wyciągnąć. Jeśli nasi zabijają, to dobrze. Jeśli naszych mordują, o to źle, bardzo źle. Nas okradają? Fatalnie. My rabujemy innych? Wspaniale! Ruska bezczelność niczym się nie różni od ukraińskiej chytrości. Tak to nazywają. Ukraińcy uważają się za chytrych, czyli sprytnych. A nas za głupich. I mają rację, jakże często.
Przykład: rzeź wołyńska. W aktach 1943 - 1947 ukraińscy sąsiedzi i zbrojne ramie ukraińskich patriotów tzw. upa – ukraińska powstańcza armia – na Wołyniu, w Małopolsce wschodniej, w Bieszczadach i w lubelskim województwie wymordowali od 100 do 150 tysiecy Polaków: mężczyzn, kobiet, dzieci i niemowlaków. W bestialski, jeżący włos na głowie sposób, wypełniając w pełni marzenie oszalałego sadysty i ukraińskiego patrioty jak Stepan Badera o czystej, nieskalnej obcymi ukraińskiej ziemi. Zbiorowe groby ofiar przykryte cienką warstw ziemi dziś przeorują plugi orząc żyzną, czysto „ukraińską” ziemię wyrzucając i mieląc kości. Kilka dni temu, na liberalno - postępowym spędzie młodzieżówki partii rządzącej zapytano ukraińskiego ministra spraw zagranicznych o to, kiedy będzie możliwe ekshumacja pomordowanych i ich upamiętnienie.
Minister Ukrainy, spadkobierca tradycji sowieckiej dyplomacji i wierny uczeń Wiaczesława Mołotowa, odparł jak następuje: „Czy zdaje sobie pani sprawę z operacji "Wisła" oraz roli Olsztyna? Wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać tutaj, między innymi w Olsztynie?… Gdybyśmy dzisiaj zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna i moglibyśmy pójść bardzo głęboko w historię i wypominać sobie te złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom.” Polacy czyni złe rzeczy Ukraińcom, Ukraińcy Polakom. Jesteśmy kwita. Postawił też warunek ekshumacji ofiar: Ukraina zezwoli na ekshumacje ofiar upa i Ukraińców, jeżeli Polska zezwoli na upamiętnienie upa. Oznacza to ni mniej, ni więcej: jeżeli my, w Polsce, zezwolimy na stawianie pomników morderców – upa gierojom i rezunom, to Ukraina zgodzi się na ekshumacje i pomniki dla ofiar. Pytanie było spodziewane, musiało paść, odpowiedź było przygotowana. Minister spraw zagranicznych w pracy, na oficjalnym spotkaniu nie wygłasza swego zdania, lecz rządu. Zatem to zdanie oligarchicznej kliki rządzącej dziś postsowiecką republiką – Ukrainą. W ten sposób rząd Ukrainy na jednej szali zważył i zrównał morderców i ofiary. Nie jest ważne kto kogo mordował i jak. I ofiara i sprawca na równi są uczestnikami mordu. Czyniąc to w czasie wojny ukraińsko – rosyjskiej, gdy Ukraina potrzebuje pomocy jak umierający tlenu. Tak mówi mister spraw zagranicznych Ukrainy, którą Rosja chwyciła za gardło i dusi, zwolna i nieubłaganie.
Pomijam tu aspekt terytorialny: minister spraw zagranicznych Ukrainy, zależnej od pomocy Polski w wojnie z Rosją, oficjalnie głosi, że część terytorium polski to ukraińskie ziemie. Druga zawoalowana groźba: zapomnijcie o rzęzi Wołyńskiej, inaczej my przypomnimy sobie o ziemiach ukraińskich w polskiemu władaniu, tak to nazywają ukraińscy „patrioci”, spadkobiercy Stepana Bandery i rezunów z upa. Co się dziwić? Toż Ukraina rządzą potomkowie tych, co wyrzynali polskie wsie. Jak by powiedział, gdyby, nie daj Boże, Ukraina wygrała? Toż wprost by zażądał Przemyśla, Bieszczad, całego podkarpacia i połowy Małopolski.
Wiaczesław Mołotow byłby dumny ze swego ucznia, ministra spraw zagranicznych Ukraińskiej Republiki Ludowej. Czystej wody homo sovieticus. Wypowiedzi ministra ukraińskiego sprawiają, że Niemcy wydają się prawie sympatyczni. Niemcy częściowo współfinansują muzeum KL Auschwitz. Atoli nie słyszałem, aby przy całej swojej bucie Niemcy stawiali warunek, że będą płacić, jeśli na terenie Auschwitzu stanie pomnik esesmanów, załogi obozu. W KL Auschwitz ileś Niemców zginęło: tyfus, zapili się na śmierć, wypadek przy czyszczeniu broni, inne zdarzenia. Ale na taką bezczelność się nie zdobyli.
Zatem do Ukrainy, od Ukraińców również nie możemy liczyć na żadną, nawet moralna rekompensatę. Nie mówiąc o reparacjach, czy nawet ekshumacjach. Ekshumacje to tylko wykopki, gdzie zamiast ziemniaków wykopuje się kości. Ale i to dla Polski za dużo. Przeciwne, to my jesteśmy winni Ukrainie. Co? Dużo, bardzo dużo. Za co? Tego nie wiem. Ale, jak powiedziano i morderca, i ofiara wspólnie uwikłani są w zbrodni i razem za nią odpowiadają. Kolejne ujemne reparacje.
Zróbmy bilans. Gdzie nie spojrzeć, przyjaciele. Pojednanie. Wybaczenie. Spojrzeć głębiej: zero przebaczenia. Zero reparacji. Niemcy – żadnych reparacji. Dali nam aż za dużo: ziemie zachodnie, tzw. Odzyskane. Nawiasem: przymusowy dar nie jest darem, lecz raczej okupem, lub wykupem za masowe zbrodnie, i tak to należy nazywać. Dzisiejsza okrągła rocznica wybuchu II wojny światowej jest wyjątkowa. Nie przybył na nią ani kanclerz, ani prezydent RFN, z rytualnym biciem w pierś i twardym przesłaniem: żadnych reparacji. Nie wsparli swego ryżego premiera, swego człowieka w Warszawie. Pewnie mu smutno. Ciekawe. Brak tych rytualnych, fałszywych mantr cieszy, ale to inny temat. Rosja? Jeszcze się nie wypłaciliśmy. Zapłaciliśmy jedne reparacje ujemne – rekompensatę za zysk w postaci Ziem Odzyskanych, lecz wisi na nami dług za 600 tysiecy „wyzwolicieli”! Gdyby tak wykopać kości „wyzwolicieli” i wysłać w wagonach towarowych do Moskwy czy Rosja i jej car byliby zadowoleni? Chyba nie. W Rosji liczy się żywa gotowizna. Ukraina? Nic nie jest nam winna. To Polska jest winna Ukrainie… Za fałszywe oskarżenia o rzeź wołyńską! Za to, że nie kochamy i wielbimy upa wystarczająco mocno! Za to, że spadkobiercy oun-upa walczą w obronie, demokracji, wolności, zachodniej cywilizacji, w tym niewdzięcznych Polaków, jak tudzież ukraińskiego Donbasu, Ługańska i Krymu. Dziwne, że tak wielu ludzi w Polsce, uważających się za patriotów, kibicuje zajadle Ukraińcom w wojnie na wschodzie uważając się za mądrych, przenikliwych i dalekowzrocznych. Albo i nie dziwne? Powiedziano: wielu ma oczy a nie widzą, ma uszy a nie słyszą. Niech się zastanawią i szykują gotowiznę na okup dla swoich „przyjaciół”. Póki czas. Nie jest to kłótnia o słowa, żenujący spór, kto kogo ma pierwszy przerosić, czy kto może być na piedestale. Sprawa jest bardzo poważna. Skoro Ukraińcy uważają, iż rzeź wołyńska to to nie było nic złego – lecz słuszna reakcja na „polskie zbrodnie” – to czemu nie mieliby tego powtórzyć? I Ukrainie trzeba będzie płacić. Lepiej zapłacić, bo jak się bojcy upa, czy zsu wkurzą to znowu krew, wraża, lacka krew popłynie jak woda.
Gdzie nie spojrzeć, nic nam się nie należy. Ani wdzięczności od sojuszników, ani reparacji od pokonanych wrogów. Polacy sami sobie zadłużyli na los jaki ich spotkał. Żadnych reparacji: ani tych materialnych liczonych w walucie, ani tych moralnych, bez kosztowych, lecz dla wielu ważniejszych niż dobra materialne. Nic nam, nic Polsce się nie należy. Musimy płacić i przepraszać, wszystkich za wszystko Trzeba płacić. Komu? Niemcom. Rosjanom. I Ukraińcom. Tartarom krymskim też, czemu nie? Przecież kiedyś również z nimi prowadziliśmy wojny.
Na szczęście to tylko żarty. Gorzkie żarty. Leczy czy to tylko bezsilna kpina, czy zimny ogląd rzeczywistości? Niezagojona rana pęka rozlewając jad. Nierozliczona przeszłość wraca jako powtórka z przyszłości. Senny koszmar czy rzeczywistość? Oto pytanie.
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.
Dla chcących więcej polecam książkę:
"Kto może być zebrą i inne historie"
wydawnictwo: e-bookowo
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka