Bielinski Bielinski
37
BLOG

Dobrzy ludzie

Bielinski Bielinski Rozmaitości Obserwuj notkę 1
O tym, że dobrym ludziom jest lepiej niż złym. I próba wyjaśnienia dlaczego tak jest.

Mówią, że na świecie mało jest dobrych ludzi. Nieprawda. Na świecie pełno jest dobrych ludzi. Oni przeważają, są w zdecydowanej większości, en masse jak mawiają niektórzy. Właściwie, jakby się dobrze rozejrzeć, to na naszej małej planecie są sami dobrzy ludzie. Nie przesadzajmy, na Ziemi są prawie sami dobrzy ludzie. Prawie – czyni wielką różnicę. Bywają, niestety, wyjątki szczególnie w naszej części Europy. Najbardziej u nas, w tym naszym nieszczęsnym zaścianku

 Ale tak musi być. Skoro są dobrzy to musza być i źli, prawda? Dobro i zło to przeciwieństwa. Odwieczna walka dobra ze złem. Trwa tak dziś, jak kiedyś i jak będzie jutro. Chyba, żeby wszechogarniające dobro wreszcie zwyciężyło i zgniotło, rozjechało na miazgę, zmiażdżyło i unicestwiło owo wraże zło. Lecz cóż, nie zanosi się, niestety. Zło jest jak stugłowa hydra: dobrzy ludzie ścinają jej jedną głowę, natychmiast odrasta druga. I tak dalej. Walka z cieniem. Bez końca. Lecz dobrzy ludzie nie tracą ducha. Walczą ze złem bez wytchnienia, ze wszystkich sił, z całego serca i całej duszy. Nie oszczędzają się, dają z siebie wszystko jak supermocni, super dzielni i super, super… supermani i superwomenki z hollywoodzkich filmów. Cóż maja robić, ci dobrzy ludzie tak pełni żaru i poświecenia dla innych? Gdy zło wciąż podnosi swą ohydną paszczę, a oni mają rachunki do opłacenia? Trzeba walczyć, trzeba robić. Za pracę należy się zapłata. Dobra zaplata za dobrą pracę dobrych ludzi. Rachunki same się nie opłacą. Za wczasy na Malediwach, za super samochód czy plastykę pochwy aktualnej partnerki w modnej klinice chirurgii plastycznej.

 Oto zakończyła się kampania wyborcza. U nas jak zwykle była to walka światła i ciemności, postępu i wstecznictwa, dobra i zła. Partie postępu wespół, w zespół, ruszyły do walki z siłami mroku i ciemności, wstecznictwa i obskuranctwa. Nie udało się stworzyć jednej partii czy koalicji, ale razem, walczyły… Tak. O nas! Dla nas! Za nas! O co toczył się ten bój? Aby nasz kraj stał się radosny, przyjazny, uśmiechnięty, otwarty i tolerancyjny. Krótko: byśmy stali się dobrzy! Wreszcie: dobrzy i europejscy. Kto by tego nie chciał? Wszyscy tego pragną. Wszyscy dobrzy. Kto tego nie chce, jest zły. Przynależy do ciemniej strony mocy. Przeciwnie ci, dobrzy. Dobrzy, piękni i mądrzy. Kto jest dobry jest i piękny. Kto piękny, mądry. Platońska triada. Do tej trójcy dodałbym czwarty element: bogactwo. Dobry, piękny i mądry musi być i bogaty. Nie chodzi tu o bogactwo duchowe, ale o bogactwo zewnętrzne, jak najbardziej materialne, przeliczane w walucie czy złocie. Wszyscy wiedzą, że bogaty jest z definicji dobry, piękny i mądry. Dobry, gdyż jest siewcą dobra, czyli dawcą mamony. Piękny, gdyż tak wiele pań go pragnie, jak jakiego bóstwa. Mądry zaś, bo gdyby nie był mądry, nie zdobyłby bogactwa. Obecnie miarą mądrości jest liczba cyfr znaczących na rachunku bankowym. Ale czy dawniej było inaczej? Czemuś biedny? Boś głupi. Czemuś głupi? Boś biedny. Powszechnie znana prawda. Zatem dobry musi być i bogaty. Dobry, piękny, mądry i bogaty. I tak jest. Rudy wódz opozycji zarobił miliony na czynieniu dobra, tak u nas, jak w unii. Atoli dobro, które czyni i czynił, jest o wiele więcej warte niż owe marne, aczkolwiek liczne srebrniki, jakie otrzymał tytułem zapłaty za swój trud, za pot i łzy. Za nieprzespane noce. Tylko źli, podli ludzie mogą się go czepiać, kąsać po łydkach jak małe, złe, hałaśliwe psy. Ale nie wolno się poddawać. Dobrzy ludzie nie ustają w wysiłkach, by czynić dobro. Świadczą o tym nawet plakaty, jakie dziś zauważyłem w mieście: „Polacy! Pokonamy to ZŁO!!! WygraMY”. Tak piszą dobrzy ludzie z orkiestry, która w teorii gra o to, by ratować chore dzieci. Ale chyba nie te chore dzieci tych podłych i złych ludzi?

 Jakżeby nie? Dobro zawsze zwycięża. Takie są prawa dialektyki postępu. Dobro zwycięża, by znów stanąć do walki i wygrać. I od nowa to samo. Inny przykład wyższości dobra nad złem. Bliski Wschód, kiedyś zwana Ziemią Świętą. Ten tydzień przyniósł nową wojnę. Nowy tydzień, nowa wojna. Albo inne złe nowiny. To już staje się nową tradycją. Wpierw Palestyńczycy wpadli do Izraela i mordowali niewinnych izraelskich cywili. Teraz Izraelczycy bombami i rakietami, ogniem i pociskami mordują palestyńskich cywili. Tak samo, ale tak samo. Palestyńczycy mordujący Żydów to samo zło. Żydzi mordujący Palestyńczyków to samo dobro. Żydzi mają prawo do zemsty. Czemu nie? Dobrzy ludzie czynią zło tylko dla większego dobra. Cel uświęca środki. Kto dąży do wyższego dobra… Trudno, czasem trzeba się ubrudzić. Żydzi zapowiadają atak na strefę Gazy z lądu, morza i powietrza.

 Strefa Gazy – największe więzienie na Ziemi, dwa i pół miliona osadzonych – przestanie istnieć przez gniew Żydów i ich – jakże słuszną! – zemstę? Stan meczu na dziś: palestyńscy terroryści zabili około 1300 Żydów. Dobrzy ludzie, dobrzy Żydzi zabili około dwa razy tyle. Póki co, albowiem Izraelczycy nie ustaną w wysiłkach, aż nie przywrócą parytetu: 10 martwych Arabów za jednego zabitego Żyda. Lub więcej. Niemcy w okupowanej Polsce mieli parytet 50 za jednego. Dobrzy ludzie – a któż zaprzeczy, iż nie ma lepszych ludzi niż ci z narodu samo wybranego – prócz swej przyrodzonej dobroci mają i inne cechy w tym spryt, i przebiegłość. Dla Izraela to wymarzona sposobność, aby pozbyć się tego ciernia w boku – strefy Gazy. Ponad dwa miliony ludzi, których Żydzi dziesiątki lat temu wygnali z ich domów, którym zrabowali ich ziemię, skazując na wegetację w największym więzieniu na Ziemi. I którzy, nie wiedzieć czemu, żywią nienawiść do Żydów i Izraela. Nie! Wiadomo czemu. Bo to są źli ludzie. Źli, brzydcy, brudni i fanatyczni. Źli ludzie nienawidzą Żydów, dobrzy ludzie kochają Żydów i kochają Izrael. Dwa i pól miliona ludzi – spory kłopot. Zabić wszystkich nie można – jakoś nie wypada. Ale wygnać? Jak najbardziej. Niech idą sobie gdzieś! Do Europy? Czemu nie? Do ameryki? Na Kamczatkę czy Madagaskar. Byle gdzie, byle dalej. Im dalej, tym lepiej. Europę czeka kolejna, potężna fala imigrantów i emigrantów. W końcu, ten milion. dwa, ludzi gdzieś się musi podziać. Wygnać ich na pustynię, by pozdychali z pragnienia i głodu jakoś głupio. Nie pasuje to do naszych kulturalnych, cywilizowanych i postępowych czasów. Nie można tak robić nawet ze złymi ludźmi. Czy można? Zobaczymy. Będzie burza. Sporo krzyku, płaczu i żalów. Ale w końcu nastanie pokój. I dobrzy ludzie, Izraelici w Izraelu, naród samo wybrany w ziemi obiecanej, będzie żył dobrze i bezpiecznie, i spokojnie spożywał owoce swej ciężkiej pracy na ICH ziemi. Przecież ziemia obiecana to ziemia Żydów! Tak było… dwa tysiące lat temu.

Ciekawa jest reakcja sąsiednich państw na izraelski atak na Gazę i masakrę Palestyńczyków. Syria wycieńczona po 10 letniej wojnie domowej pewnie nic nie zrobi. Inne są słabe bądź uzależnione od Izraela, czy usa. Ale taki Iran ma możliwości i chęć. Co tu się dziwić? Iran to państwo czystego zła. A źli ludzie, jak wiadomo, nienawidzą tych lepszych i a najbardziej nienawidzą tych całkiem dobrych. Zabawne. Ci u władzy przygotowują starannie plany i ruszają na wojnę, jakby według rozkładu wypuszczali z zajezdni autobusy. Ale wojna to nie rozkład jazdy autobusów, czy tramwajów; wojna to chaos, układ dynamiczny, zmienny, mnóstwo rzeczy nie do przewidzenia. Bardzo rzadko kiedy wojna toczy się według planów i kończy się tak jak się spodziewali ci, co ją rozpoczęli. Zramolały dziadek, prezydent usa, obudziwszy się z drzemki wysyła swoje lotniskowce na wschód morza Śródziemnego. Są i inne potencje, które nie zawahają się upiec swojej pieczeni w tym ognisku. Tu już nie ma miejsca na żarty. Oby tylko żar z Bliskiego Wschodu nie dotarł na nasze, chłodne niziny.

 Przypomina mi to historię innych dobrych ludzi – Niemców i ich wodza – Adolfa Hitlera. Niemcy ze swej natury mają wszystko dokładnie zaplanowane. Lato 1939 roku. Adolf Hitler, Führer III Rzeszy, składa rządowi polskiemu wielce wspaniałomyślną obietnicę. Obietnicę nie do odrzucenia. Proponuje Polakom sojusz. Prawie niczego nie chce w zamian. Jakieś drobiazgi. Wolne miasto Gdańsk ma być przyłączone do Rzeszy. Przez polskie Pomorze mają być zbudowane eksterytorialne autostrady. Tyle co nic. Rząd Niemiec nie żądał przecież, aby Polacy opuścili swe domy i udali się na przykład do Mongolii. Wolne Miasto Gdańsk (Freie Stadt Danzig) nie należało do państwa polskiego, więc to żadna strata. Autostrady także można zbudować rozsądnie. Potem pewnie przyszłyby inne żądania: drobne korekty graniczne nie byłyby wykluczone. Ale raz, tereny przygraniczne zamieszkiwało sporo Niemców – dobrych ludzi. A dobrym ludziom dobrze jest robić dobrze. Dwa: przyjaźń z rządem III Rzeszy Niemieckiej ma swą cenę. Dobrzy ludzie i ich przyjaźń ma wymierną i wysoką cenę. Dobrzy ludzie się cenią, bo znają swoją wartość. Są przecież dobrzy, mądrzy i piękni, utalentowani, ba, genialni, silni i bogaci. Mają wszelkie przymioty, żadnych wad. A ci głupi, ciemni Polacy nie chcieli słuchać i wdali się a awanturę z lepszymi od siebie. Zostali za to surowo ukarani. Niemiecki pan to dobry pan, ale surowy. Czasem okrutny. Polacy zasłużyli na to, co ich spotkało odrzucając wyciągniętą, przyjazną rękę dobrych Niemców. Tak i dziś myśli wielu Niemców.

 Dobrzy ludzie chcą dobrze. Dla siebie. Dla inny, tych słabszych, głupszych, gorszych… Z tym bywa różnie, jak uczy historia. Dobrzy Izraelczycy planują zajecie strefy Gazy. Zabić winnych, lub tych których uznają za winnych, to jedno i to samo – resztę pewnie wygnać, gdzieś hen, w świat. Wpierw Palestyńczyków skrzywdzili wypędzając ich z domów, ziemi zamykając w więźniu na skrawku pustyni na wybrzeżu morza Śródziemnego. Resztę zamienili w pariasów, w gorszy gatunek ludzi. Izrael to obecnie jedyne państwo zalegalizowanego apartheidu. Jest rasa panów – Żydów i rasa podludzi – Arabów czy chrześcijan. Teraz chcą się całkiem pozbyć Palestyńczyków nawet z tego rezerwatu dla tubylców na pustyni. Zawsze to lepiej dla dobrych ludzi, gdy zniknie żywy wyrzut sumienia. Nie sądzę, aby wspomnienie krzywd zadanych Arabom nadmiernie dręczyło tych, wybranych z urodzenia.

 Tak to już jest z dobrymi ludźmi, szczególnie z najlepszymi z najlepszych – z narodu wybranego inaczej. Dobre jest to co jest dla nich dobre, co jest dla nich korzystne, co ich wzmacnia, wzbogaca. To co działa przeciwnie jest złem. Czystym złem. Taka jest dialektyka dobra i zła. Dobrzy ludzie są na szczycie. Wygrali wybory, pokonali przeciwników, czyli tych gorszych. Mamy dobrych ludzi u władzy w usa, w Izraelu najlepsi z najlepszych rządza narodem (samo) wybranym. Bilans tylko ostatnich 50 lat rządów dobrych i najlepszych na Bliskim Wschodzie to katastrofa. Źli ludzie – islamscy terroryści zabili trzy tysiące Amerykanów w ataku na dwa wieżowce w Nowym Jorku we wrześniu 2001 roku. W odwecie, dobrzy Amerykanie i ich armia w ciągu prawie dwudziestoletniej wojny obrócili w perzynę Irak i Afganistan zatapiając swoją gospodarkę (dług rządu usa jest nie do spłacenia a dolar to wydmuszka) i zabijając setki tysiące ludzi, którzy nie mieli z tym atakiem nic wspólnego. Kto na tym skorzystał? Łatwo się domyśleć.

  W tym samym czasie, ukryty w cieniu rząd Izraela spokojnie i metodycznie zaciskał pętlę na szyi pokonanych sprowadzając Palestyńczyków – rodowitych mieszkańców tej ziemi – do roli pariasów, wyrobników, służących, pozbawionych ziemi, majątków i znaczenia. A tak wrażliwy w kwestii praw człowieka, rasizmu i nietolerancji tzw. świat Zachodu udaje, że niczego nie widzi. Że nic złego się nie dzieje. Zachód i usa budzą się. gdy doprowadzeni do ostateczności Palestyńczycy buntują się. Wówczas nie szczędzą słów oburzenia, jak również bomb i rakiet zrzucanych na wichrzycieli i fanatyków. Od błędów, po większe błędy, po katastrofę. Katastrofą jest polityka usa, która Iran, jedyny naturalny sojusznik w regionie, zamieniła w zaciekłego wroga. Który przegniły reżim panujący w Arabii Saudyjskiej uczynił jednym ze swych najważniejszych sojuszników.

Skutek tej polityki tych dobrych ludzi z usa, Izraela? Obecne trzy wojny. Pierwsza to wojna na Ukrainie. Widząc słabość usa, Rosja zaatakowała Ukrainę. Ale sama okazała się zbyt słaba na szybkie zwycięstwo. Druga wojna, na Zakaukaziu. Turcy, via Azerbejdżan, zaatakowali odwiecznego wroga – Ormian, by wykorzystać słabość Rosji i przywrócić tureckie panowanie na Zakaukaziu. Trzeci wojna wybuchła tydzień temu. Przewracające się kostki domina: Irak, Afganistan, Syria, Ukraina, Armenia, wreszcie Izrael. Wojna wróciła do źródła. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę, a głupi staje się niewolnikiem mądrego (Przyp. 12, 29). Źli ludzie, tym razem palestyńscy terroryści z Hamasu zaatakowali Izrael, największą potęgę militarną w regonie. Dziś czekamy na odwet Izraela. Czy tylko mi się wydaje, że widać tu uderzająca analogię z rokiem 2001 i atakiem na dwie wieże w Nowym Jorku? Amerykanie planowali błyskawiczne zwycięstwo. Wyszło to, co wyszło. Jeśli tak, to skutki będą równie katastrofalne. Jeśli nie gorsze. Usa jest bezpieczne, chronione przez dwa oceany, potężną flotę wojenną, lotnictwo i baterie rakiet balistycznych. Izrael leży w samym centrum, nie ma ani kilometra spokojnych granic. Ma za to ze sto głowic jądrowych i nie zawaha się ich użyć, jeśli jego istnienie będzie zagrożone. Rząd Izraela, elity izraelskie to gromada wariatów – religijnych, nacjonalistycznych żydowskich fanatyków. To że chodzą ubrani w drogie garnitury nie zmienia faktu, że w niczym nie są lepsi od muzułmańskich fanatyków z Hamasu czy Al Kaidy.

Źle to wygląda, ale mogę, chciałbym się mylić. Wróćmy na nasze podwórko. Tu mamy wybory. Święto demokracji. Tak mówią. Oddawanie głosów, liczenie, wreszcie ogłoszenie wyników. Kto wygra? Wiem, kto wygra. Wygrają… dobrzy ludzie. Mniejsza o plakietkę partyjną. Każdy, kto wygrywa jest dobry, zaś przegrywający jest gorszy, czyli zły. Na szczycie, na czele, u sterów władzy są zawsze najlepsi, czyli dobrzy ludzie. Kto by wybierał i powierzał władzę tym gorszym czy złym? Jakże miła cecha dobrych ludzi. Zawsze rządzą. Śmietanka wszak pływa po wierzchu. Nie tylko śmietanka na wierzch wypływa, ktoś powie. Nie czepiajmy się drobiazgów. Ostatnio udowadniałem, że lepiej być podłym i złym niż dobrym. Dziś piszę coś wręcz przeciwnego. Sprzeczność pozorna. Dobro, zło to tylko słowa a mglistym znaczeniu. Zło można nazwać dobrem i na odwrót. Słowa mogą mieć obrotowe znaczenie, ale faty już raczej nie. A faktem jest, że lepiej być, a przynajmniej być nazywanym dobrym, niż złym. Dobro lepiej wygląda, lepiej się sprzedaje i przynosi więcej korzyści. Zaszczyty za życia, pamięć po śmierci. Mnóstwo jest powodów, które dowodzą, że lepiej jest być dobrym niż złym. I tego się trzymajmy. Optymistyczny akcent na koniec. To jest to. Cel i korona stworzenia. Lepsza rasa ludzi. Dobrzy ludzie.


  Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.


Bielinski
O mnie Bielinski

Dla chcących więcej polecam książkę: "Kto może być zebrą i inne historie" wydawnictwo: e-bookowo

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości