O tym, jak powtarza się historia, i jak Niemcy znów sięgają o panowanie nad Europą, i o tym co z tego panowanie wynika niedobrego.
Wiele się dzieje ostatnio. 1 września, w 83 rocznicę napaści Niemiec na Polskę, przedstawiono raport o stratach wojennych tak ludzkich – 5 mln. 200 tys. zabitych i zamordowanych – jak materialnych, które wyceniono na około 6 bilionów 220 miliardów dzisiejszych złotych. Liczba, jak liczba, można obliczyć inną kwotę, ale wybrano najniższy szacunek strat materialnych i słusznie, jak się zdaje. Raport to trzy obszerne tomy, dostępne do ściągnięcia w formacie elektronicznym. Tom pierwszy to rachunek strat materialnych, tom trzeci to wykaz strat ludzkich, po kolei województwo za województwem, powiat za powiatem: miejscowość, data, ilość zamordowanych. Tomy pierwszy i trzeci to obliczenia i tabele, niezbyt ciekawe dla nie fachowców.
Tom drugi zawiera dokumentację fotograficzną, Część fotografii znanych, inne mało znane, wiele publikowane po raz pierwszy. Mnóstwo wstrząsanych zdjęć. Stosy trupów, szubienice obciążane gronami powieszonych ludzi, ludzie przed lufami karabinów, zdjęcia z ekshumacji powojennych… Dobrze, że dołączono ten tom z fotografiami. Dzięki tym zdjęciom można powiązać liczby, suchą statystkę śmierci, z konkretnymi ludźmi. Postępowcy pewnie się skrzywią, a fee! Takich zdjęć nie wolno publikować, powiedzą. To co pan robi z pani, seks grupowy, pana z panem, czy pani z panią, jak najbardziej. Ale nie takie okropne, koszmarne zdjęcia powieszonych, spalonych zwłok, czy egzekucji! Przecież to skrzywi psychikę dzieci! Druga sprawa to opisy, wysoce niepoprawne polityczne opisy. Pod każdym zdjęciem są podpisy, gdzie pisze wprost: niemiecka egzekucja polskich cywilnych mieszkańców w … ; albo - powojenna ekshumacja zamordowanych przez Niemców…; spalone zwłoki więźniów zamordowanych w nocy z 17 na 18 stycznie 1945 roku na terenie więzienia …; … zwłoki skutego kajdanami polskiego jeńca zamordowanego przez Niemców w…, i tak dalej. W żadnym z tomów nie pada przymiotnik: hitlerowski. Jak było kiedyś: hitlerowskie zbrodnie, hitlerowscy mordercy, itp. Wszędzie – Niemcy, niemieckie, niemieccy; niemieckie zbrodnie, niemieccy mordercy… Nie tylko ofiary odzyskują twarz. Także ich kaci, mordercy, żołdacy z karabinami również odzyskują ludzkie oblicze, więc i imię. I narodowość. Ważna zmiana, choć dla naszych niemieckich sąsiadów z mocno gorzkim posmakiem. Tyle dziesięcioleci urabiania opinii publicznej, obłaskawiania historyków, publicystów, tzw. autorytetów moralnych, zwłaszcza anglosaskich i żydowskich, tyle wydanych pieniędzy… Wszystko na nic. Wystarczy obejrzeć kilka zdjęć z tego tomu, aby wiedzieć, kto był ofiarą, kto katem. I co człowiek, zwłaszcza niemęckiego chowu, potrafi zrobić z drugim, bezbronnym człowiekiem. Do jakiego okrucieństwa potrafi się posunąć. Mówienie bestialstwo, czy zwierzęce okrucieństwo to obrażanie bestii i zwierząt.
Zbiór czarno-białych zdjęć, często kiepskiej jakości: nieostrych, amatorskich, poruszonych, robionych z ukrycia. Za robienie zdjęć przez Polaków karą była śmierć. Jedno zdjęcie, którego nie sposób zapomnieć. Duża skrzynia, czy kadź, w kącie pomieszczenia: betonowa podłoga, białe płytki na ścianach, wysokie, biało pomalowane drzwi. Kadź wypełniona po brzegi jakimiś dziwnymi, okrągławymi przedmiotami. Niby nic takiego, póki się nie wpatrzysz dokładniej, albo nie przeczytasz opisu. Zdjęcie przedstawia pomieszczenie w niemieckim zakładzie anatomii w Danzig (Gdańsk) zapełnione głowami ludzi ściętych przez Niemców na gilotynie i przeznaczonymi do transportu do Niemiec do badań anatomicznych. Niemcy oszczędny to, gospodarny naród. Nic ich nie zbrzydzi. Mordowanie kosztuje, koszty muszą się zwrócić. Przez całą wojnę Niemcy szukali sposobów zarabiania na mordowaniu, a przynajmniej zwrotu kosztów. I byli w tym bardzo skuteczni, o czym świadczy niemiecka prosperity po wojnie. W tym samym ośrodku medycznym w Danzig niemieccy naukowcy eksperymentowali nad wyrabianiem mydła z ludzkiego tłuszczu. Pierwsza pisała o tym Zofia Nałkowska, w Medalionach. Zaraz powojnie widziała to i opisała. Ale zostało to zapomniane. Chcieliśmy, wielu bardzo chciało, aby zostało to zapomniane. Nałkowska to wszystko zmyśliła! Kulturalni Niemcy nie mogą robić takich rzeczy! Baba zwariowała. Ba, pewnie tak można by tak uznać, gdyby nie to zdjęcie. I wiele innych zdjęć. Przy tych zdjęciach owe osławione filmowe horrory z filmowej krainy snów, kręcone z udziałem gwiazd z wielomilionowym budżetem, niby tak przerażające, to nic innego jak bajki, bajki dla głupich dzieci, dodajmy. Prawdziwy horror był tu, w okupowanej przez Niemców Polsce. W niemieckich więzieniach, w obozach, w lasach gdzie Niemcy urządzali egzekucje i na miejscu grzebali ofiary, na ulicach – gdzie też masowo mordowali. Dobrze, że ten raport wydano również w tłumaczeniu na angielsku. Każdy, kto zechce, z dowolnego miejsca na Ziemi może sobie to ściągnąć, przeczytać i obejrzeć. Nowa lektura obowiązkowa dla wszystkich zajmujących się II wojną światową. Co z tymi stadami usłużnych, przypochlebnych historyków od dziesięcioleci budujących przekaz, że jedyna zbrodnia II wojny światowej to Holocaust? Że jedyne ofiary to Żydzi, a drugie Niemcy! Sprawcy to hitlerowcy, alias naziści, przybyli nie wiadomo skąd, może z Marsa? Polacy to pomagierzy owych hitlerowców z zagładzie Żydów. I to jedyna, godna uwagi, rola Polaków w wojnie światowej numer dwa. Inne ofiary to, niewymieniona z nazwy, ciemna masa, Non-Jewish Victims, bez kształtu, bez imienia, bez znaczenia. Liczą się tylko żydowskie ofiary. Reszta to bydło, lepiej świnie, zaszlachtowane w rzeźni. Kto by się tymi zwierzętami przejmował?
Kiedyś bym się łudził. Dziś wiem, że jak ktoś czegoś nie chce wiedzieć, to się nie dowie; jak nie chce czegoś przyznać, to nie przyzna. Najważniejsze: giętki intelektualista i tak napisze to, za co mu zapłacono. Umysł na sprzedaż nakłamie tym lepiej im wyższy rachunek wystawi. Fakty się nie zgadzają? Mniejsza o fakty. Jest ustalona „prawda”, i będą się jej trzymać. Prawda to bajka o Holocauście i o mitycznych, podłych Nazistach, zbudowana w wielkim trudzie i wielkim kosztem, poniesionym przez nowe i rzekomo lepsze Niemcy, przez pokolenia historyków i polityków, dla swoich konkretnych, utylitarnych celów. Ale będzie im trudniej, Znacznie trudniej. Być może zaczęło się czyszczenie owej stajni Augiasza z mitem Holocaustu, na szczycie tej kupy gnoju, jaką jest zachodnia, anglosaska, żydowska wersja historii II wojny światowej. Opowieść oparta na prostej myśłi, że dobro to my. Dobro to to, co jest dobre dla nas, co przenosi korzyść: Amerykanom, Anglikom, Żydom. Zło zaś to to, co nam szkodzi. Co psuje nasze interesy. A resztę mamy głęboko w d…pie! Po drugiej wojnie do anglosaskiego kręgu wzajemnej adoracji dokooptowano Żydów, jako pełnoprawnych członków elitarnego kręgu wybranych. I tak to trwa do dzisiaj. A Niemcy się cieszą i liczą zyski. Obym się nie mylił. Jeśli nawet, to początek procesu, który będzie trwał dziesięciolecia. I wcale nie jest pewne, że owa stajni Augiasza zostanie oczyszczona. Zbyt wiele wysiłku włożono, za wiele złota pochłonęła, i zbyt wielu interesów strzeże. Mocarza na miarę Herkulesa nie wypatrzysz nawet przez teleskop. Raport o stratach Polski w czasie II wojny światowej ogłoszono w 77 lat po zakończeniu wojny. Dlaczego tak późno, to inna historia. Podobno to pierwszy etap. Następny krok to nota dyplomatyczna do rzędu Niemiec z żądaniem podjęcia rozmów o reparacjach, czy odszkodowaniu za niemieckie zbrodnie. Piszę w trybie warunkowym, bo z doświadczenia mam ograniczone zaufanie do naszych rządzących.
W dwa tygodnie po ogłoszeniu raportu i zapowiedzi żądań reparacji, dokładnie 15 września głos zabrał obecny kanclerz Niemiec. W Poczdamie, podczas uroczystego spotkania, kanclerz Niemiec wypowiedział bardzo ważne słowa: „Chciałbym powiedzieć… jak wielkie znaczenie mają układy, które wynegocjował Willy Brandt i raz na zawsze ustalona jest granica Niemiec i Polski po setkach lat naszej historii. Nie chciałbym, by jacyś ludzie szperali w książkach historycznych, by wprowadzić rewizjonistyczne zmiany granic. To musi być dla nas wszystkich jasne.” Burza oklasków, wiadomo, Niemcy. Od dwóch dni trwa burzliwa dyskusja, co powiedział kanclerz Niemiec. Rodzimi folksdojcze z mediów zagranicznych dla tubylców gorliwie gardłują, że kanclerz Niemiec niż złego nie powiedział. Zawsze można iść w zaparte i twierdzić, że czarne to białe, a białe to czarne. Odwieczne pytanie, co poeta, tu kanclerz Niemiec, chciał powiedzieć? Ten sam kanclerz Niemiec wygłosił inne ważne przemówienie starannie wybrawszy czas – koniec sierpnia, przez kolejną rocznica wybuchu wojny, oraz miejsce – Praga, ważne miasto, stolica środkowej Europy. Niemcy mówią: Mitteleuropa, bo dla nich to ich podwórko. W praskim przemówieniu kanclerz głosił wizje zjednoczonej Europy; obwieszczał dalsze zjednoczenie, piętnował egoizm narodowy i weta państw, jako przeszkodę na drodze do powszechnego europejskiego szczęścia, jakie nastanie… Kiedyś, już za momencik. Pod niemieckim panowaniem. Ktoś musi rządzić. Zawsze tak jest, w małym przedsiębiorstwie, czy w wielkiej korporacji, czy w państwie. Szczególnie w zjednoczonej Europie, gdzie tyle drzemie plemiennej nienawiści. Rządy muszą być mądre, oświecone i twarde. Surowe i praworządne, gospodarne i oszczędne. Kto ma rządzić w Europie, jak nie najmądrzejsi, najlepsi, najkulturalniejsi Niemcy? Rozumie się, że weto jest złe, ale weto małych państwa, czy tych prymitywnych państwowo podobnych organizmów z Europu środkowej (Mitteleuropa). Weto Niemiec musi zostać, to niepodważalne prawo wielkich narodów. Kanclerz Niemiec ogłosił tez dalszą walkę o krzewienie prawa i praworządności pośród tej dziczy ze wschodu. Kanclerz ogłosił, że poprzez swoje marionetki w Brukseli Niemcy dalej, konsekwentnie będą atakować rządy w Warszawie, i Budapeszcie, dążąc do ich obalenia. To że rządy Polski i Węgier zostały wybranie z demokratycznych, wolnych wyborach nie ma żadnego znaczenia. Ci głupi Polacy głupio wybrali, jak zawsze. Mądrzy, niemieccy politycy, w trosce o świetlaną przyszłość Europy tak długo będą naciskać, atakować i nakładać sankcje finansowe, aż Polacy wybiorą tego, co potrzeba. Kto pasuje Brukseli, czyli Niemcom. Takie jest niemieckie dziedzictwo, taki jest niemiecki obowiązek. To co jest dobre dla Niemiec, jest dobre dla Europy. Kanclerz Otto Bismarck starał się zjednoczyć Europę w drugiej połowie XIX wieku. Potem cesarz Wilhelm II jednoczył Europę. Niestety, Niemcy przegrały I wojnę i zjednoczenie zdechło. W dwadzieścia lat później, 1 września 1939 roku, kanclerz Adolf Hitler podjął kolejną próbę zjednoczenia Europy. Z najwyższym wysiłkiem poświęcając wszystkie siły i środki i nie szczędząc życia niemieckich żołnierzy i cywilów – Niemcy nie oszczędzali się w tej próbie – przez sześć lat Niemcy walczyli o zjednoczoną Europę w wojnie światowej o numerze drugim. Rezultaty tego boju o lepsze Niemcy i zjednoczoną Europę pokazują czarno białe zdjęcia z drugiego tomu raportu o stratach wojennych Polski.
Dwa przemówienia. Pierwsze, z końca sierpnia. Kanclerz Niemiec wygłasza przemówienie o konieczności dalszego zjednoczenia Europy. W połowie września, w Poczdamie mówi o rewizji granicy polsko - niemieckiej. Nie mama pojęcia, co kanclerz Niemic chciał powiedzieć i nie chcę się o to kłócić. Myślę, że najprościej jest przyjąć, iż kanclerz Niemiec, wytrawny polityk, chciał powiedzieć dokładnie to, co powiedział. Literalnie powiedział coś takiego: „Nie chciałbym, by jacyś ludzie wprowadzali rewizjonistyczne zmiany granic.” Kanclerz nie chciałby, ale tak się stanie. Nie jest to nawet zawoalowana, to jawna groźba. Jeśli polski rząd zażąda reparacji wojennych, Niemcy podniosą sprawę granicy polsko - niemieckiej. Historyczny moment. W 83 lata po żądaniach kanclerza Adolfa Hitlera rewizji granicy, kwestię granice polsko – niemieckiej podnosi jego następca, kolejny kanclerz Niemiec. W sposób warunkowy. Jak na razie. Dwa przemówienia, trzy tygodnie różnicy, dwie wizje Europy jak dwie klamry. Pierwsza to wizja zjednoczonej Europy, Unii Europejskiej pod łagodnym władztwem Niemiec. Druga wizja to rozpad Unii Europejskiej. Walka każdego z każdym, sojusze, anty sojusze, co doskonale znamy z historii. Podniesienie kwestii granicy polsko – niemieckiej spowoduje efekt domina. Unia Europejska tego nie wytrzyma i rozpadnie się. Zakończy się prawie 80 letni okres pokoju w Europie. Wkroczymy na nieznany, lub aż za dobrze znany teren. Niemcy maja wybór. Tych dwóch, jakże odmiennych wizji w żaden sposób nie da się ze sobą pogodzić. Wydaje się, że Niemcy już wybrały.
Rozsądny biznesmen inwestuje rozważnie. Przeznacza pewną kwotę na konkretne przedsięwzięcie oczekując zysku. Jeśli przedsięwzięcie nie przynosi spodziewanych zysków, lub co gorsza nastręcza dużo kłopotu i zmartwień, przedsiębiorąca wycofuje się, nawet za stratą. I inwestuje w coś innego. Niemcy od dziesięcioleci zainwestowały mnóstwo pieniędzy i wysiłku w pokojowe jednoczenie Europy. Jeśli uznają, że te przedsięwzięcie to klapa i niemiecka Europa to mrzonka, Niemcy wycofają się i zainwestują w… inny sposób. Niemcy są rozsądni. Niemcy są rozsądni w swoim szaleństwie. Dziwne połączenie szaleństwa i rozsądku. Nie widomo, czego więcej. Zmienne w czasie. Czasem w Niemcach jest więcej rozsądku, czasem dominuje szaleństwo.
Najpierw pandemia. Potem wojna na Ukrainie, która trwa i nie wiadomo, jak i kiedy się zakończy. Do tego szalejąca pogoda. 1 września ogłoszenie raportu o polskich stratach wojenny i zapowiedź żądania reparacji od Niemiec. I niespodziewana, zdumiewająco gwałtowna reakcja Niemiec. Tak naprawdę wcale nie jest to zaskoczenie. Niemcy od dawna mówili, kto chciał słyszeć, to słyszał, że niemieckie tereny wschodnie: Śląsk, Pomorze, Prusy Wschodnie, to aż za duża rekompensata dla Polski za niemieckie zbrodnie. Przemówienie obecnego kanclerza Niemiec w Poczdamie to żaden przypadek. To linia polityczna wywodząca się co najmniej od lat 50-tych XX wieku. Polacy powinni być Niemcom wdzięczni – wypalił kanclerz Kohl ze trzydzieści lat temu, przy okazji zjednoczenia Niemiec, co niedawno ujawnił prezes rządzącej partii. Wdzięczni za ziemie, jakie dostali kosztem Niemiec. To samo, lecz innymi słowy, powiedział obecny kanclerz grożąc powrotem do kwestii granicznych, choćby kosztem wywrócenia powojennego porządku w Europie.
Wbrew zapewnieniom autorytetów moralnych i postępowych nie ustało koło historii. Toczy się koło historii. Jak zawsze. Przyszłość jawi się jeszcze ciekawiej. Ciekawie i groźnie. I całkowicie nieprzewidywalnie. Zresztą przyszłość jest z natury nieprzewidywalna. Kiedyś, jeszcze nie tak dawno, łudziliśmy się, czy wmawiano nam, że jest inaczej. Że będzie dobrze, tylko lepiej, lub najlepiej. Obudziliśmy się z tego snu. I dobrze. Kto śpi podczas jazdy, skończy w rowie. Lub gorzej. Wszystkie te wydarzenia przynoszą jedną korzyść. Ujawniają kto, kim jest. Kto jest przyjacielem, kto wrogiem, gdzie i jakie mamy interesy. Historia uczy, że Niemcy największe sukcesy odnosiły, gdy udawały przyjaźń:. W XII – XV wiek Niemcy praktycznie bez walki opanowali Śląsk i Pomorze. Z Niemcami, wrogiem, walka jest trudna, ale patrząc historycznie poradzimy sobie z nim, choć koszt będzie wielki, patrz zdjęcia z tomu drugiego. Groźniejszy są Niemcy – przyjaciel, niż Niemcy - wróg. Potwierdza to odwieczną prawdę: lepszy jawny wróg, niż fałszywy przyjaciel.
W Londynie wkrótce odbędzie się pogrzeb królowej Elżbiety II. Na pogrzeb przyjedzie mnóstwo prezydentów, premierów, również resztka królów. Ponad sto lat temu, w 1901 roku odbył się pogrzeb poprzedniej brytyjskiej królowej, cesarzowej Wiktorii, a w 1910 pogrzeb jej syna, Edwarda VII Na pogrzeb przybyły wszystkie (prawie) głowy koronowane Europy, kuzyni, w tym cesarz Niemiec Wilhelm II i arcyksiążę Mikołaj, brat cara Rosji Mikołaja II. W kilka lat później wybuchła wojna między kuzynami. Powtórka z historii? Właśnie przeczytałem, że Komisja Europejska zablokowała Węgrom 2/3 przyznanych im funduszy. Oczywiście dla dobra Węgrów. Niemcy wprowadzają swoje porządki w Europie żelazną ręką. Zrzucają maskę. My będziemy następni. Nie, pierwsi. Polska jest głównym celem Niemiec. Jeśli nas złamią, Niemcy będą rządzić w Unii, w Europie. Gra idzie o wielką stawkę. Nie ustało, toczy się koło historii. Oby kolejny obrót koła historii, nie zakończył się... łamaniem kołem.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.
Dla chcących więcej polecam książkę:
"Kto może być zebrą i inne historie"
wydawnictwo: e-bookowo
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości