Bielinski Bielinski
223
BLOG

Wszyscy to wiedzą

Bielinski Bielinski Rozmaitości Obserwuj notkę 6

A więc wojna! – grzmi i rozlega się to wolanie od Bałtyku po Tatry. W BBC i innych anglosaskich serwisach, tudzież kanałach newsowych, wojna na Ukrainie to pierwszy temat. Nawiasem mówiąc słowa: a więc wojna! usłyszał każdy słuchacz polskiego radia 1 września 1939 roku. Niewielu ich było tych słuchaczy, bo mało kogo stać było na radioodbiornik. Fraza ta weszła do potocznej mowy. Zarzekałem się wcześniej, że nie będę o tym pisał, ale… Cóż. Prawdę mówiąc dwa tygodnie temu byłem pewny, że do wojny nie dojdzie. Że car Rosji tylko blefuje. Mea culpa – mogę tylko huknąć się w pierś. Na pocieszenie: taki sam błąd popełnili wybitni dziennikarze, publicyści, politycy rządzący potężnymi państwami, i inni wielcy, sławni i potężni. W tym ten staruszek, żywa reklama operacji plastycznych, prezydent usa. Ostrzegali, napominali, grozili, ale też byli pewni, że to tylko ruski blef. Wszystko rozejdzie się po kościach. Cóż, ja, zwykły bloger. Tym nie mniej hukam się w pierś raz za razem, aż dudni: mea culpa, mea culpa, mea culpa…

Co nie zmienia mego stosunku do obu stron tego konfliktu: Rosji i Ukrainy. Stosunku, powiedzmy, pełnego rezerwy, tak od jednych, jak do drugich. Dziś, teraz, u nas to zbrodnia taka chłodna rezerwa. Musimy pomóc napadniętym. Musimy pomoc Ukrainie. Naszym obowiązkiem pomoc uchodźcom. I stąd ten krzyk, co się niesie po naszych równinach, po miastach i wsiach. Wszyscy wiedzą, że car Rasjii, że Rosja to agresor i przestępca, wszyscy wiedza, że Ukraina to ofiara! Że car Rosji, sprawca tej wojny, to zbrodniarz! Morderca, albo terrorysta. Putler, jak go nazywają, kojarząc z Hitlerem. W najlepszym razie to szaleniec. Tu zgadzają się i postępowe - anty rządowe i publiczne media – pro rządowe. Rzadka zgodność. Prześciganie się w oblegach nie zmienia faktu, że kierowane są one do człowieka dysponującego największym nuklearnym arsenałem na Ziemi. Rosja dysponuje 7700 głowic jądrowych, usa – 6800 (dane za Wikipedią). Rosja ma więcej głowic jądrowych, niż cztery następne państwa na liście: usa, W. Brytania, Francja i Chiny Ludowe. Malutki Izrael dysponuje od 80 do 100 głowic, wedle różnych szacunków. Opisuje to tabelka poniżej.

Tabela . Liczba głowic jądrowych, ludność i liczba głowic na milion mieszkańców

                     Rosja USA   G.B. Francja Chiny Izrael

Głowice         7700 6800 215 300     280    80

Ludność

[mln.]                146.2 332.4 66.8 66.4 1400 9.5

Głowice na mln. 56.7 20.5 3.2 4.4 0.2 8.4

Najwięcej głowic jądrowych na milion mieszkańców posiada Rosja (57), Drugie miejsce usa (21). Trzecie Izrael (8). Obliczenia co Izrael są raczej zaniżone. Biorąc wyższą ilość głowic (100, są i szacunki 120) i uwzględniając tylko Żydów (8 mln.) – Izrael to państwo Żydów, a pariasi, czyli Arabowie, są obywatelami Izraela tylko z nazwy – to otrzymamy 100/8 = 12.5 głowic na milion mieszkańców. Świetny wynik. Izrael, ma więcej niż połowę tego, co ma ameryka uzbierała od projektu Manhattan.

Mniejsza o Izrael, to temat na oddzielna opowieść. Wracajmy do  matuszki Rasjii i jej okrutnego władcy: cara, despoty, tyrana, czyli Władimira Władimirowicza. Można nazywać wyzywać go od najgorszych. Ale życzmy mu szczerze, żeby pozostał w dobrym zdrowiu. Nie ma nic gorszego niż szaleniec rządzący tysiącami nuklearnych głowic. Sama liczba głowic jądrowych to nie wszystko. Ważna także jest ich moc. Bomby zrzucone przez amerykanów na dwa japońskie miasta w sierpniu 1945 miały moc mniej niż 20 kiloton TNT (20 razy 1000 razy 1000 kilogramów TNT, czyli trotylu). Średnia współczesnych głowic jądrowy to 250, 350 kiloton TNT, piętnaście razy więcej niż te, co zniszczyły Hiroszimę i Nagasaki.

 Gdyby, załóżmy, doszło do wojny usa z Rosją i gdyby oba te państwa wystrzeliły tylko połowę posiadanych głowic to… Ludzie i szczury zawsze przetrwają. Gdzieś, daleko. W pustyni i w puszczy. Ludzkość pod postacią Eskimosów na dalekiej północy. Pigmejów w dżungli, czy Papuasów. Ale Europa, Ameryka północna, duże miasta Rosji zamieniłyby się w wypalone ruiny. A Polska w samym środku konfliktu? Nie wiem, czy co dziesiąty by przeżył. I te nadzieje typu: każdy dyktator kiedyś upada, ten też upadnie. Malutka prawda, a całe, gigantyczne kłamstwo. Hitler upadł, lecz wielu innych panowało do ostatniego tchnienia, czczeni za życia niczym bogowie, jak Stalin, czy Mao Zedong, by nie sięgać dalej. Chyba żeby za upadek uznać jego śmierć. Wtedy byłoby to banalna prawda, że każdy, i mały i wielki, musi umrzeć. Ani ci co mają wielką władzę, ani ci, co mają wielkie bogactwa nie są nieśmiertelni. Dla nich niestety, dla nas na szczęście.

 Ale przecież wszyscy to wiedzą! Co? Że to walka Dawida z Goliatem. Niewinnej, napadniętej ukraińskiej krasawicy z brutalnym, podłym i głupim ruskim żołdakiem. Walka demokracji z totalitaryzmem; wolności z niewolą; zachodniej cywilizacji ze wschodnim barbarzyństwem. Słowa: bohaterstwo, heroizm, poświęcenie padają jak grad, odmieniane przez wszystkie przypadki rzecz jasna w połączeniu z przymiotnikiem ukraiński. Dla drugiej strony, rosyjskiej, padają tylko obelżywe, czy uwłaczające epitety. Wszystko, co Ukraińcy powiedzą, to prawda, święta prawda, co powiedzą Rosjanie to kłamstwo i propaganda. Oto czytam, że 30 tysięcy ukraińskich kobiet zgłosiło się do wojska, by bronić ojczyzny. Słusznie. Taka Ukrainka może opasać się granatami i rzucić się pod ruski czołg. Zawsze jeden wraży czołg mniej. Tak sowieccy bohaterowie czynili w czasach wielkiej Wojny Ojczyźnianej z hitlerowskim najeźdźcą (1941-1945). Przypomina mi się dowcip z czasów, zdawało się, dawno minionych. Pewien Ruski idzie na ryby i łowi złotą rybkę. Jak złota rybka, to wiadomo, trzy życzenia. Pierwsze, drugie… Przy trzecim Ruski zastanawia się i mówi: chcę dostać order bohatera Związku Sowieckiego! Było to najwyższe odznaczenie w Sowieckim Sojuzie. Błysk! Ruski budzi się ciężko, z trudem, jak z wielkiego przepicia. Leży gdzieś w stepie. Obok rozwalony okop i rozbita armata. Wybuchy pocisków. Dym, kurz, terkot karabinów maszynowych. Ruski ma na sobie sowiecki mundur, przepasany jest wiązką granatów, a na niego jedzie wielki, niemiecki czołg.

 - Wot, jewriejskaaja bladź, posmiertnyj dała!!!!

 Wniosek? Trzeba uważać z życzeniami. Źle, gdy się nie spełniają, ale znacznie gorzej, gdy, czasami, niektóre życzenia się spełniają. Wiem, wszyscy to wiedza. Ale ja na wojnę rosyjsko – ukraińską ośmielę się spojrzeć inaczej niż na odwieczną walkę dobra ze złem. Dla mnie to wojna 23 lutego z 14 października. 23 luty to było w czasach sowieckich święto armii czerwonej, później sowieckiej, i sowieckiej marynarki wojennej. Obchodzony uroczyście w całym sowieckim sojuzie – Dzień Obrońców Ojczyny. W tym tego Ruska z dowcipu, którego złota rybka, albo inna przemożna siła, rzuciła pod niemiecki, przepraszam, pod hitlerowski czołg. Osiem lat temu w październiku, 2014 roku, po utracie Krymu, Donbasu i Ługańska, ówczesny prezydent Ukrainy zlikwidował Dzień Obrońców Ojczyny, powołując nowe, słuszniejsze, święto ukraińskiej armii i floty. Wydał dekret, gdzie napisano, że nowe święto to… odpowiedź na inicjatywy społeczeństwa na rzecz godnego upamiętnienia „męstwa i bohaterstwa obrońców niepodległości i jedności terytorialnej Ukrainy”. Święto przeniesiono na 14 października i przemianowano na: Dzień Obrońców Ukrainy. Co wydarzyło się 14 października ważnego dla Ukraińców? Trzy rzeczy. Po pierwsze to Dzień Kozactwa. Święto takich sławnych kozaków jak Bohdan Chmielnicki, zapijaczony rzeźnik, czy sławnych atamanów: Iwana Gonty i Maksyma Żeleźniaka – to ci od rzezi humańskiej (1768, około 20 tysięcy wymordowanych Polaków i Żydów).

Oczywiście to wszystko nieprawda, wredna ruska propaganda. Współcześni ukraińscy historycy dowiedli ponad wszelką wątpliwość, że w Humaniu (obecnie Ukraina, wówczas I Rzeczpospolita), zginęło ledwie dwa, góra trzy tysiące i owszem, ale Polaków i Żydów. Nie Ukraińców. O co tu robić raban?! To jak splunąć. Poza tym nie zarżnęli ich Kozacy, ale sami się zabili. Sami się obdarli ze skóry, nadziali na pale, kobiety same obcięły sobie piersi i wypruły dzieci z łona. To wszystko ich wina, tych obcych: Polaków, Żydów, księży. Kozacy, wówczas Rusini, dziś powiedzielibyśmy Ukraińcy, rżnęli równo księży, tak katolickich jak unickich. Trzeba im oddać sprawiedliwość. Ci, co się sami zabili w Humaniu, zrobili to ze złośliwości i nienawiści wobec niewinnych jak zawsze Rusinów (Ukraińców). Więc 14 października to święto takich bohaterów, Kozaków, godnych zaiste stanąć na piedestale. Po drugie, 14 października to prawosławne święto obrony Matki Boskiej. Po trzecie wreszcie, przypadkiem (?) akurat 14 października 1942 to dzień, w którym formalnie powstała Ukraińska Powstańcza Armia. UPA, kontynuatorka dzieła Chmielnickiego, Żeleźniaka i Gonty, wyrżnęła wrażych Lachów i Żydów z reszty Ukrainy. Zgodnie z hasłem: „Lach, Żyd i sobaka, wsia wiara odnaka”. Chmielnicki wyrżnął Lachów na Zadnieprzu i wschodniej Ukrainie, Żeleźniak i Gonta rżnęli ich na dzisiejszej środkowej Ukrainie, UPA na zachodniej. No i mamy całość. I godne święto, zwane dla niepoznaki Dniem Obrońców Ukrainy! Kilka lat temu w telewizji ukraińskiej wyświetlono film o rzezi humańskiej przedawnionej jako element „chwalebnej przeszłości ojczyzny”. Zaiste, piękna to i chwalebna przeszłość Ukraińców. Każdy naród ma takich bohaterów, na jakich zasługuje. Pytanie: jakie, albo czyje, święto czczą Ukraińcy 14 października? Jest to święto państwowe, obchodzone uroczyście, dzień wolny od pracy. Znalazłem zdjęcia z obchodów Dnia Obrońców Ukrainy. Cztery lata temu. Wielki pochód w Kijowie. Mnóstwo flag. Ci na prawo niosą niebiesko żółte flagi Ukrainy. Ci z lewej strony niosą czerwono czarne flagi… Czyje? Kiedyś powiedziałbym, że to flago UPA, ale dziś, wszyscy wiedzą, to żadne flagi UPA, ale jakieś tam… flagi. Nie ma się co czepiać. Ani wspominać.

Widać tu pewien tu element sprawiedliwość. Od powstania Chmielnickiego Rosja popierała i podburzała ukraińską czerń przeciw „polskim paniom”. Sami stworzyli tego potwora, i sami z nim walczą. Mają to, co chcieli. Ta wojna ma jednak kilka dobrych cech. Po pierwszo po tej wojnie Ukraińcy będą mieli prawdziwych bohaterów, jak inne narody, a nie obryzganych krwią i spoconych rzeźników. Po wtóre, jest i będzie o czym pisać. Nudy się skończyły. Żyjemy w ciekawych czasach. Najpierw pandemia, teraz wojna. Po trzecie ta wojna jest daleko. Aż dziwne. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów mamy wojnę nie u nas, ale u sąsiadów. Tu skończę, by nie posunąć się za daleko w tym wyliczaniu. Minęło ledwie kilka dni od wybuchu wojny, lecz to cała epoka. Czerwono czarne flagi zniknęły jak kamfora. Ukraińcy są naprawdę sprytni. Wyrżnąwszy obcych, jak oni to nazywają: pasożytów, dziś są mili i przyjaźni, Ukarana, ni z tego ni z owego, stała się obrończynią wolności, demokracji, praworządności i wszystkich innych dobrych rzeczy. A Rosja i jej car – Putler uosobieniem wszelakiego zła. Nie ma co go słuchać, ani z nim rozmawiać. Wszyscy to wiedzą. A skoro wiedzą, co o czym się tu rozwodzić? Jak Ukraina wygra wojnę z Rosją – bo że wygra to też wszyscy wiedzą – i odzyska odwiecznie ukraińskie ziemie, to przemianuje dawny Stalingrad na Petlurogorod, a Moskwę na Chmielnickij. Wrócą zwycięskie, czerwono czarne flagi. Pomniki Chmielnickiego, Gonty, Żeleźniaka, Petlury i Suchewczya staną w każdym mieście i wiosce od Wisły, czy Odry, aż po Ural.

Warto wspomnieć na koniec o naciskach obecnego prezydenta Ukrainy na wprowadzenie i wymuszenie zakazu lotów nad Ukrainą. Ciągłe słychać o bohaterskich pilotach, o dzieciątkach, jeśli nie setkach strąconych rosyjskich samolotów i śmigłowców, a tu prezydent Ukrainy, domaga się, by samoloty NATO patrolowały niebo nad Ukrainą! Car Rosji odpowiedział wprowadzeniem stanu pogotowana w siłach jądrowych. Odpowiedź jasna i jednoznaczna. Lepiej nie sprawdzać tych kart. Pojawienie się natowskich myśliwców nad Ukrainą oznaczałoby pełnowymiarową wojnę miedzy NATO, czyli usa, a Rosją, ze wszystkimi konsekwencjami, o których pisałem wcześniej. Był kiedyś taki gość, Herostrates, z zawodu szewc, mieszkał w Efezie. Herostrates podpalił świątynię w Efezie, jeden z cudów ówczesnego świata, by zapisać się w pamięci potomnych. Prezydent Ukrainy, pozazdrościwszy sławy Herostratesowi chce spalić cały świat, byle tylko Charków pozostał ukraiński. Herostrates trafił do podręczników. Oby ta sztuka nie udała się prezydentowi Ukrainy. Zresztą potem… nie bardzo byłoby komu pisać podręczników, ani ich czytać. Chyba, że Eskimosi, czy Pigmeje opanują sztukę czytani i pisania. I kto jest większym szaleńcem: wredny i zły prezydent Rosji czy ten dobry, Ukrainy? Że to abstrakcja, bujda? Strachy na Lachy? Kiedyś pandemia była abstrakcja, a jest. Wojna była abstrakcją, a jest. To i wojna jądrowa nie  jest już wcale abstrakcją.  

Siedzi sobie człowiek: zacofany, głupi i ciemny jak tabaka w rogu i się żołądkuje, wylewając swą żółć na papier. Trzeba wiedzieć to, co wszyscy wiedzą. I pisać to, co wszyscy piszą. Jeszcze obwołają go ruskim agentem. Lub gorzej. Obudzi w jakimś Humaniu i będzie musiał sam się przerżnąć piłą pod okiem nowych, jakże serdecznych przyjaciół.


  Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.


Bielinski
O mnie Bielinski

Dla chcących więcej polecam książkę: "Kto może być zebrą i inne historie" wydawnictwo: e-bookowo

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości