Tym, co najbardziej mnie niepokoi, a co umyka w medialnym zgiełku - a już z pewnością w wolnościowym chaosie Sieci - jest przekraczanie co krok granicy. Najpierw smaku, rozsądku, przyzwoitości. A potem już honoru czy interesu narodowego.
Czy ma sens pozwalać sędziom na bezkarność i nazywać to niezawisłością? Czy warto tolerować rasistowskie hasła w Marszu Niepodległości, aby Parlament Europejski ( i nie tylko) mógł kwestionować patriotyzm wielu tysięcy świętujących 11 Listopada? Czy nie jest zaprzaństwem, gdy część polskich europosłów głosuje za rezolucją, która uderza nie tylko w ich rywali krajowych, lecz w całe społeczeństwo i kraj, którym chcieliby rządzić?
Można jeść nożem i widelcem. Można łyżką, byle nie chochlą. Można też palcami, ale czystymi. Nie uchodzi natomiast: siorbać, mlaskać, dłubać w zębach, mówić plując. Choćby miało się 100 procent racji.
Uznajmy wreszcie formy i hierarchię spraw, a nie będziemy mieli - po obu stronach linii podziału - problemów w walce o to, co najważniejsze. I niech nikt mi nie mówi, że nie wie, gdzie przebiega czerwona linia.
Czesław Bielecki
Inne tematy w dziale Polityka