Debata wokół aferalnej warszawskiej reprywatyzacji doprowadziła nas wreszcie do miłych złego początków. Dla nielicznych - miłych, dla większości - wręcz odwrotnie. ( Sam musiałem powtórnie wykupić od "reprywatyzatora" pracownię, którą za własne pieniądze wybudowałem jeszcze za peerelu. Wiem coś o tym.) Bez - choćby kompromisowej - reprywatyzacji nie będzie ładu własnościowego. To własność, możliwie powszechna i poddana rządom prawa, jest podstawą zdrowej gospodarki rynkowej. W początkach transformacji zapomniano o tym.
Warszawa jest dlatego patologicznym rynkiem nieruchomości, że miasto i jego prezydent występuje w trzech rolach naraz. Jest regulatorem rynku, największym posiadaczem nieruchomości i jednocześnie graczem. Bez ładu własnościowego nie będzie nigdy ładu przestrzennego. Dlatego urbaniści mogą dziś tylko biadać i zwalać winę na deweloperów. Zainteresowanych problemem odsyłam do mojej książki "Gra w miasto".
Wątek kabaretowo-polityczny: HGW nie chce stanąć przed komisją sejmową. Dlaczego? Bowiem jest organem. Jakby nie była też człowiekiem i obywatelem. Żywy dowód upadku przed końcem kadencji. Profesor prawa, która udaje, że nie rozumie własnego przypadku i jest sędzią we własnej sprawie.
Czesław Bielecki
Inne tematy w dziale Polityka