Wracam wciąż do felietonów Stefana Kisielewskiego z tomu "Sto razy głową w ściany". Opublikowały ten zbiór "Iskry" w późnych latach 90. Co najmniej połowa tych felietonów była zdjęta przez cenzurę. Obraz peerelu kreślił człowiek niezależny, rozumiejący "retortę", w którą nas wrzucili komunistyczni spece od inżynierii społecznej. Kisiel już wtedy, w latach .60 i 70. zastanawiał się, jak bardzo socjalistyczny eksperyment zmieni społeczną chemię. I faktycznie, doktrynerskie bajania o trudnościach wzrostu i wzroście trudności oduczyły nas skutecznie rozumienia konkretu i siły konkretu.
U Kisiela najpierw były fakty, potem interpretacje. Najpierw byli ludzie w swoim niezmierzonym bogactwie, potem idee i abstrakty. Gdyby Kisiel dożył naszych czasów - Polski w NATO i Unii- zapewne po raz drugi napisałby o upadku duszy wojownika na Zachodzie. I przypomniał, co już Lenin mówił, że kapitaliści sprzedadzą swoim przeciwnikom dla zysku stryczek, na którym komuniści ich powieszą.
Nasze współczesne spory oderwane są od konkretów. Bezpieczeństwa i jego faktycznych zagrożeń. Bezdyskusyjnego wzrostu gospodarczego. Mało estetycznego, ale faktycznego pluralizmu mediów. Bezkarności biurokracji i sądów. Intencje przeciwstawiane są faktom, które - jak w wierszu Norwida - muszą stać za drzwiami.
- A co dla mnie jest tym faktem? - zapytacie. Że nie jest łatwo wprowadzić prawo i sprawiedliwość w państwie, w którym opozycja z zasady nie widzi bezprawia i niesprawiedliwości, za które sama musiałaby ponieść odpowiedzialność.
Czesław Bielecki
Inne tematy w dziale Kultura