A jesienią 1941 r. ogłoszono dla Polaków amnestię i nastąpiło pełne… nie. Jakie tam szczęście? Równość!
I braterstwo. Chociaż stosunki ze specosiedleńcami nie były zachęcające, chłopi, pracownicy leśni Kożjeziora pracowali razem z Polakami. Jeśli nie oni, to osiedle Tusziłowo po prostu nie mogłoby się pokazać na mapie. Pierwszej grupie spec osiedleńców zapomnieli wydać piece. Pomogli Polakom przeżyć w mroźnej tajdze mieszkańcy osiedla Koż.
I Polacy doczekali się. Kiedy w 1942 r. poszli na front prawie wszyscy dorośli mężczyźni Kożjeziora, wtedy główną siła roboczą przy wyrębie lasu i spławianiu drzewa stali się Polacy. Pracowali też na polach kołchozu na równi z Rosjanami. Do samego końca tej długiej wojny.
W 1946 r. byli polscy obywatele otrzymali prawo przesiedlić się z ZSRR do PRL.
Podliczamy. W 1940 r. przybyło 40 000 osób. Wyjechało od 1946 do 1953 r. 5 800 osób. Koło 1000 osób zostało przesiedlone wcześniej do różnych rejonów Ukrainy i Stawropola. W 1953 r. Polaków mających status specprzesiedleńców /bez dokumentów/ na terenie obwodu archangielskiego nie było. Tych, którzy postanowili pozostać i otrzymali sowiecki paszport było ok. 3000. W 2002 r. w obwodzie archangielskim mieszkało 1430 Polaków.
Przeżył co czwarty.
Wszyscy pozostali zostali pogrzebani w archangielskiej ziemi.
TRZYDZIEŚCI TYSIĘCY LUDZI.
Wieczna pamięć, panowie."
Tak przedstawia losy Polaków współczesny Rosjanin DimonMMK.
A jak te swoje losy widzi Polak, który doświadczył sowieckiego łagru Tusziłowo?
Oto opowieść Stanisława Bajkowskiego:
„Gdy postój się przedłużał, ojciec Stanisława zapytał enkawudzistę: „Gdzie jest następna stacja?”, on odpowiedział: „Eto tupik zaułek kaniec”.
Po wypróżnieniu wagonów podzielono ludzi na dwie części. Jedną grupę skierowano do traktornej bazy, a drugą , gdzie był Stanisław, do specjalnego posiołka Tuszyłowo. Spec-posiołek był w archangielskiej oblasti – Oneżski Region – Koże Ozierskoje pocztowoje otdielenie posiołek Tuszyłowo.
Do tego posiołka cała grupa ludzi musiała iść na piechotę przez trzy dni.
Większość drogi, szli poprzez zamarzniętą rzekę Onegę. Potem podstawiono sanie, z których mogli korzystać jedynie chorzy, starcy oraz dzieci do 11 roku życia. Wycieńczeni podróżą w wagonach i stukilometrowym marszem, dotarli wreszcie do miejsca przeznaczenia.
Posiołek składał się z dwóch części baraków, gdzie poprzednio mieszkało około tysiąc zesłańców z Ukrainy, deportowanych na początku lat trzydziestych. W dniu przybycia nowej, pięciuset pięcioro osobowej grupy Polaków, Ukraińców pozostało zaledwie sześćdziesięciu – reszta poumierała. Obie części obozu rozlokowane były nad dużym jeziorem (Koże Oziero). W samym Tuszyłowie mieszkali Polacy, a po drugiej strony jeziora, w Chabarowie resztki Ukraińców.
Na każdą rodzinę przydzielono małe pomieszczenie, w środku był mały, żelazny piecyk, podobny do tego, który był w wagonie.
Na posiołku było trzech komendantów: Enkawudzista, Wojskowy i Administracyjny. Zaraz po złożeniu bagaży zaczęto formować „brygady”, każda po 10 osób do wyrębu lasu.
Pomimo ciężkiej pracy i ekstremalnych warunków przy wyrębie tajgi, wyżywienie było głodowe. Pracujący dostawał 800 gramów chleba, chociaż dodatkowo na stołówce można było dostać zupę, która składała się z wody i paru łyżek mąki. Za te głodowe wyżywienie trzeba było płacić. Starzy, chorzy i dzieci dostawali po 400 gramów chleba.
Praca w lesie i na spławianiu drewna była bardzo ciężka i ludzie bardzo szybko zaczęli chorować. Zwarzywszy na fakt, iż w obozie nie było opieki lekarskiej, po pierwszych osiemnastu miesiącach straciło życie osiemdziesiąt osób. Byli to przeważnie ludzie młodzi i w średnim wieku. Siostra Stanisława, Zofia, jako pierwsza zachorowała na tyfus brzuszny; jakimś cudem uszła z życiem.
Zima w tym rejonie trwa dziewięć miesięcy, lato jest krótkie, ale piękne. Latem, przez fatalny stan baraków, strasznie dokuczały w nocy pluskwy. Szpary w sufitach były pozatykane mchem a tam gnieździło się ich najwięcej i nocą spadały na śpiących ludzi.
Pomimo strasznych warunków, Polacy nie tracili nadziei i wierzyli, że jednak ktoś, kiedyś o nich się upomni. Nieoczekiwanie w czerwcu 41 roku, zabłysła iskra nadziei, gdy Niemcy zaatakowali Rosję Sowiecką.
Po tym fakcie, stosunek do zesłańców obozie zaczął się powoli zmieniać. Na początku września 1941 roku, zwołano zebranie w klubie obozowym. Na scenę wyszedł Komendant Wojskowy. Komendant uśmiechnięty zagaił – „Generała Andersa znacie...?, aaa generała Sikorskiego też znacie...”? Nieśmiało wszyscy odpowiedzieli: „znamy”. I dalej ciągnął: „Nasz Rząd porozumieli się z Polskim Rządem w Londynie, że będziemy razem bili Niemców, jesteście wolnymi ludźmi i możecie poruszać się po całym Związku Sowieckim za wyjątkiem Rosji europejskiej”. Jeden z zebranych zapytał: „ czy możemy zaśpiewać hymn Polski?”, Komendant odpowiedział: „proszę bardzo- posłuchamy”. I wszyscy zamiast Mazurka Dąbrowskiego zaśpiewali i śpiewali Rotę.
Wspólne odśpiewanie polskiej pieśni narodowej utkwiło w pamięci zebranych, jako niezwykle podniosła i wzruszająca chwila”.
Tak swój pobyt w łagrze Tusziłowo opisał deportowany z Polskiej ziemi w 1940 roku Polak. Można jego tekst przeczytać w opowiadaniu „Z nieludzkiej ziemi, do ziemi obiecanej ”.
Gdzie jednak leży dokładnie to Tusziłowo?
Kożjezioro leży na północnym zachodzie archangielskiego obwodu. Otoczone surowymi, skalistymi brzegami ciągnie się na przestrzeni 27 km z północy na południe. Ten dziki zakątek to prawdziwa pustynia okrążona lasami, wodą i błotami, do którego dostać sie można najłatwiej zimą. Latem dotrzeć tam można na specjalnym pojeździe. Niegdyś, w XVI wieku funkcjonował tam klasztor, którego ruiny można obejrzeć na zdjęciu . W 1918 roku grupa chłopów z pobliskiego osiedla poparła bolszewików, zabiła przeora i kilku zakonników, a klasztor rozgrabiła. Potem pojawił się tam obóz Gułagu pod nazwą Kożosiedle, czyli “Kożposiełok”. Dziś żyje tam kilku zakonników.
Tusziłowo znajdowało się na brzegu Kożjeziora nieco na południe od klasztoru. Kliknij na nazwy miejscowości . Dzisiaj Tusziłowo to po prostu uroczysko. Nie ma żadnego śladu po tym sowieckim łagrze.
Europejska Północ Rosji, jako kraniec imperium, od dawna był miejscem odosobnienia niewygodnych dla rosyjskiej władzy osób. Pierwszym polskim zesłańcem był „szlachecki rewolucjonista” Józef vel Aleksy Jeleński, zesłany na Sołowki w 1794 roku za propagowanie idei „wolności, równości i braterstwa”. Potem byli zsyłani na Północ powstańcy 1830 r. – około 600 osób i 1863 roku – ponad 1000 osób.
ciąg dalszy ...
Władza sowiecka od 1924 roku praktycznie stale zsyłała masowo Polaków do systemu swoich łagrów na Północy Rosji. Istnienie tych łagrów nie docierało do świadomości Rosjan w czasach ZSRR. Po jego upadku dla wielu Rosjan ten antyhumanitarny, okrutny system łagrów – pierwowzór niemieckich obozów koncentracyjnych był zaskoczeniem.
Rosjanin DimonMMK, który jest faktycznym autorem pierwszej części niniejszej notki napisał we wstępie przy publikacji swojego opowiadania o łagrze Tusziłowo tak: „Zaszedłem do Internetu szukać materiały. Znalazłem. Sprawdziłem. Przeczytałem. Zatkało mnie. Wierzyć się nie chce, ale to przechodzi. Kto nie wierzy, sprawdzajcie sami.
Uwaga! Historia smutna i okropna. Nie chcecie negatywnych emocji, przepuśćcie to opowiadanie”.
A DimonMMK napisał to w 2009 roku. Dopiero wtedy odkrył wstrząsającą prawdę o życiu w sowieckich łagrach.
Dzisiaj, w 2014 roku mamy do czynienia z Rosją reżimu Putina, która dokonała i dokonuje agresji w stosunku do swojego braterskiego narodu Ukraińców. Putina i jego reżim popiera ponad 83% Rosjan ogarniętych euforią agresji przeciwko swoim ukraińskim braciom.
Nie ma co się temu dziwić.
Po prostu taka jest rosyjska dusza!
Dobrze, że nie dotyczy to jednak przynajmniej 17% Rosjan. Są wśród nich tacy, którzy twierdzą, że dzisiaj jest wstyd być Rosjaninem / Стыдно быть русским.
Jestem absolutnie pewien, że DimonMMK oraz pewna znikoma, niewielka część uczestników forum portalu „Na Sewierie” należą do tych Rosjan, którym jest wstyd za to, co wyprawiają ich rodacy na Ukrainie.
A te 83% Rosjan?
Oni kupują sobie reprodukcję pokazanej niżej ikony i tęsknią za byłym imperium:
Autor:Zbigwie