Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska
2191
BLOG

Powojenny los rannych w Rosji po 1945 i teraz - Судьбы раненых в России после Победы 1945

Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 48

   Przerażające doniesienia DeutscheWelle.com o ogromnej ilości rannych rosyjskich żołnierzy ewakuowanych na Białoruś - "wielu rannych przybywa do Mozyrzu „bez rąk, nóg, uszu, oczu”. Niektórzy żołnierze zostają przywiezieni za późno i niejednokrotnie z gangreną. – Gdyby żołnierze zostali sprowadzeni na czas, można by jeszcze uratować im kończyny – mówi nasz informator. Według niego niektórzy z rannych nie byli karmieni nawet pięć dni, przybyli zdezorientowani, nie wiedzieli, gdzie się znajdują i prosili jedynie o telefon do rodziców, do mamy. – Są to pacjenci urodzeni w 2003 roku, pochodzący z ubogich regionów Rosji. Właściwie to jeszcze dzieci..."  dw.com/pl/ranni-rosyjscy
przypomniały mi o strasznym, nie wyobrażalnym losie rannych i inwalidów wojennych w Rosji Sowieckiej Stalina po "Wielkim Zwycięstwie 1945 r." - poniżej artykuł opisujące prawdziwe wydarzenia i tragedie ludzkie już po zakończonej zwycięskiej wojnie... Jak to niewiele zmieniło się w tamtej ziemi...

   Информации немецкого агентства "Дойче Веллэ" (DW.com) о огромном количестве раненных российский солдат эвакуированных из Украины в Белорусь:
-- "много раненых поступает в Мозырь. Часто - "без рук, ног, ушей, глаз". Некоторых военных привозят из медсанбатов с нарушением сроков эвакуации, уже с гангренами: "Если бы солдат доставляли вовремя, конечности можно было бы спасти". Некоторые из пациентов, поступавших к ним, провели без еды до пяти суток, дезориентированы, не представляют, где находятся, просят позвонить родителям, маме. "Есть пациенты 2003 года рождения, из бедных регионов России. По сути, дети..."
напомнили мне про ужаснейшую судьбу военных инвалидов в России после Великой Победы 1945 года - ниже статья русского журналистка о настоящих событиях и жизни русских и советских инвалидов в СССР после Великой Отечественной Войны ... - как немного поменялась русская земля...

   "Powojenny los frontowych inwalidów. Dla rozmyślania zwolennikom szumnego świętowania Dnia Zwycięstwa."

   W opracowaniu statystycznym „Rosja i ZSRR w wojnach XX wieku. Straty sił zbrojnych” podane jest, że w czasie wojny zdemobilizowano z powodu ran, chorób, wieku  3 798 200 ludzi, z czego  2 576 000 inwalidów. Wśród nich – 450 tys. jednorękich lub jednonogich.
   Starszych czytelników, tych bardziej starszych, prawie „dinozaurów”, proszę przypomnieć sobie – w końcu lat 40-tych na ulicach było wielu inwalidów. Skutek niedawno zakończonej wojny.

   Frontowcy.

   Bezręcy, bez nóg, o kulach, z protezami, a i na własnoręcznie skleconych wózkach, choć i wózkami te konstrukcje trudno nazwać – po prostu deski na kółeczkach, na deskach siedział beznożny inwalida i odpychał się od ziemi takimi „żelazkami”. Tak poruszał się. Inwalidzi byli krzykliwi, nerwowi, rozdrażnieni, nie zawsze trzeźwi i nie zawsze czysto odziani. Kto ma prawo ich osądzać?
   Żyli ci zwycięzcy ciężko i demonstracyjnie nosili na swym przetartych marynarkach bojowe ordery. Ogólnie nie ozdabiali oni sobą miast, ani nie demonstrowali troski kompartii i rządu o weteranów. A jeszcze śpiewali, prosili o jałmużnę, żebrali w pociągach i na rynkach. A to wszystko mogło porodzić w głowach niepraworządne myśli („myślozbrodnie” – od tłum.) o wdzięczności sowieckiego narodu swoim obrońcom – jeśli by ktoś o tym pomyślał. A najważniejsze – oni niczego się nie bali. (Nie mieli nic do stracenia. Tak im się wydawało. Okazało się, że byli w błędzie – od tłum.)
 Były ich setki tysięcy – ofiary tej strasznej wojny, młodzi chłopcy, okaleczeni, stali się odpadkami bez przyszłości. Takie skutki przynosi każda wojna, a cóż mówić o Drugiej światowej…

   I nagle oni zniknęli
Zabrano ich w ciągu jednej nocy – załadowano do wagonów i wywieziono do „domów-internatów typu zamkniętego specjalnego rygoru”. Nocą, tajnie – aby nie było szumu. Brutalnie – niektórzy rzucali się na tory, ale co mogli począć przeciwko młodym i zdrowym (milicjantom – tłum.)? Wywieziono ich. Aby nie obrażali swoim wyglądem poglądów mieszkańców miast i turystów. Aby nie przypominali o długu wobec nich, którzy uratowali nas wszystkich.
    „Żyjący w nędzy odmawiają skierowania ich do domów inwalidów, samowolnie opuszczają je i kontynuują żebractwo. Proponuję przekształcić domy inwalidów i starców w ośrodki typu zamkniętego ze specjalnym rygorem.”
Dokument nr 06778. Raport ministra spraw wewnętrznych Krugłowa 20.02.1954

image

   Куда девались фронтовики-инвалиды? К размышлению любителям шумно попраздновать

  В статистическом исследовании «Россия и СССР в войнах XX века. Потери вооруженных сил» значится, что во время войны демобилизовано по ранению, болезни, возрасту 3.798.200 человек, из них инвалидов 2.576.000 человек. И среди них 450.000 одноруких или одноногих.
   Читатели постарше – ну очень постарше, такие уже почти динозавры – если покопаются в памяти, вспомнят, что в конце 40-х годов на улицах было много инвалидов. Наследие недавней войны...

Фронтовики

   Безрукие, безногие, на костылях, с протезами, а то и вовсе на самодельных тележках – впрочем, это и тележкой трудно было назвать, просто доски на колесиках, на досках сидел безногий инвалид и отталкивался от земли такими «утюжками». Так и двигался. Инвалиды были крикливы, раздражительны, не всегда трезвы, и не всегда чисто одеты... Кто их осудит?
   Жили победители тяжело и демонстративно носили на потертых пиджаках боевые ордена. В общем, не красили они собой ни города, ни заботу партии и правительства об инвалидах не демонстрировали. А еще они пели и побирались, просили милостыню по вагонам и рынкам. И это могло бы породить в головах некие крамольные мысли о благодарности советского народа своим защитникам – если бы кто-то об этом задумывался. А самое главное – они никого и ничего не боялись...
    Их были сотни тысяч – жертв этой страшной войны, молодых парней, искалеченных и ставших обрубками без будущего. Такое наследие оставляла после себя любая война – а что уж говорить про Вторую мировую...

image

    Według zamierzeń twórców zarządzenia przesiedlenia do internatów miały dotyczyć tylko inwalidów samotnych, bez rodzin, ale w praktyce nikt się tym nie przejmował – brano wszystkich, kogo popadło, i ci, którzy mieli rodziny, nawet nie mogli przekazać wiadomości o swoim losie. Zabrano im dowody osobiste i książeczki wojskowe. Zniknęli i wszystko.
(Przypomina się początek rozdziału VII „Mistrza i Małgorzaty” M.A. Bułhakowa o tajemniczych zniknięciach z lat przedwojennych – widać po wojnie w Kraju Stalin zjawiska te się ostały – tłum.)

   I żyli tam inwalidzi – jeśli to można nazwać życiem. Bardziej wegetacją w jakimś Hadesie, po drugiej stronie Styksu i Lety - rzeki zapomnienia. Tam byli weterani staliningradzkiej bitwy, żywcem pochowani, ale żyjący, lotnicy i czołgiści. Ciągle idący w bój, w ogniowe piekło – za nas i za was. I dostali nagrody – ordery i … internat więziennego typu, skąd nie było wyjścia. A przecież to było młodzi chłopcy, oni chcieli żyć!
   W tych internatach żyli oni jak więźniowie, nie mogli ich opuścić. Taki ośrodek istniał np. na wyspie Wałaam. Ośrodki były w zarządzaniu MSW. Jasne, jakie było w nich życie. Nawet to ubogie zaopatrzenie, które im wydzielono, było prawie w całości rozkradane (no bo jak się mogli poskarżyć? Komu? ). Nie mieli nawet naczyń i jedli oni z półlitrowych puszek po konserwach. Łączności z zewnętrznym światem nie było. Ukryto ich jak najdalej z pola widzenia.
    „Kategorycznie zakazane było przyprowadzać do takich ośrodków grup, a nawet pokazywanie do nich drogo. Za to karano wyrzuceniem z pracy, a nawet problemami z KGB. Ale wszystko jedno, znajdowali się tacy, którzy przedzierali się i docierali do tych internatów. Pojedynczo lub po trzy-cztery osoby. Trzeba było widzieć potem zszokowane twarze tych ludzi. Szczególnie strasznie wyglądały starsze kobiety, które straciły mężów na wojnie, dostawszy informację, że „poległy zaginął bez wieści”. Niektóre z nich dokonywały najprawdziwszych pielgrzymek po takich ośrodkach. Próbowały odnaleźć swoich mężów, synów, braci”
(Jewgienij Kuzniecow „Wałaamski zeszyt”)

   "Bezrękich-beznogich inwalidów wynosili niekiedy na dwór i podwieszali do drzew – to był spacer. Zdarzało się, że zapominano zabrać ich z powrotem na noc, i oni zamarzali…   "Nieznany" (autor Genadij Dobrow)
    „Choć pierwszy kontyngent inwalidów przywieziono jeszcze w 1950 roku, to elektryczność, do miejsca, gdzie oni żyli, przeciągnięto dopiero w 1952 r. Światła nie było, pomieszczenia nie były ogrzewane i większość z nich umarła w ciągu dwóch pierwszych zim. Latem „samowary” lub „walizki” (tak ich nazywano) byli podwieszani, czasem po dwóch, w koszykach na drzewach. Bywały przypadki, że na noc zapominali ich zabierać… a noce w Karelii nawet latem bywają zimne…” ( Arkady Bejnienson „Zapomnieni i podwieszeni”
… Co działo się w duszach młodych ludzi, zwycięzców faszyzmu, którym Ojczyzna tak pięknie podziękowała? Czyż nie żałował każdy z nich wiele razy, że nie poległ w walce?

image
«Ранен при защите СССР». Александр Подосенов (худ. Геннадий Добров)

   И вдруг они исчезли...

Их собрали за одну ночь – погрузили в вагоны и вывезли в «дома-интернаты закрытого типа с особым режимом». Ночью, тайком – чтобы не было шуму. Насильно – некоторые бросались на рельсы, но куда им было против молодых и здоровых? Вывезли. Чтобы не оскорбляли своим видом взоры горожан и туристов. Чтобы не напоминали о долге перед ними, спасшими всех нас.


«...нищенствующие отказываются от направления их в дома инвалидов… самовольно оставляют их и продолжают нищенствовать. Предлагаю преобразовать дома инвалидов и престарелых в дома закрытого типа с особым режимом». Документ № 06778. Доклад Министра МВД Круглова 20 февраля 1954 года.

   По замыслу благодетелей переселить в интернаты полагалось только одиноких, но на деле никто особо не разбирался – брали всех, кого попало, и те, у кого была семья, даже не смогли передать о себе весточку! У них отобрали паспорта и военные билеты. Исчезли, и все.
   Вот там они и жили – если это можно назвать жизнью. Скорее, существование в каком-то Аиде, с другой стороны Стикса и Леты – реки забвения. Там были ветераны Сталинградской битвы, заживо похороненные и выжившие, летчики и танкисты... Снова и снова ходившие в бой, в огненный ад – за нас с вами. И получили награду – ордена и... интернат тюремного типа, откуда не было выхода. А ведь они были молодые парни, им хотелось жить!
По сути дела, в этих интернатах они были на положении заключенных. Им нельзя было оттуда уехать. Такое заведение существовало, например, на острове Валаам.
Интернаты находились в ведении МВД. Понятно, что там была за жизнь. Даже то скудное содержание, которое на них выделялось, разворовывали почти полностью. У них не было даже посуды, и они ели из полулитровых банок. Связи с внешним миром тоже не было. Спрятали их с глаз долой подальше...
«...Категорически воспрещалось не только водить туда группы, но даже и указывать дорогу. За это строжайше карали изгнанием с работы и даже разборками в КГБ. И все-таки кто-то прорывался и все равно ходил туда. Но, разумеется, поодиночке или группочками по три-четыре человека. Надо было видеть потом опрокинутые лица этих людей, их шок от увиденного. Особенно страшно было встретить женщин в возрасте, потерявших мужей на фронте, да еще получивших не похоронку, а извещение «пропал без вести». Ведь некоторые из них свершали самые настоящие паломничества по таким заведениям. Пытаясь отыскать своих мужей, сыновей, братьев». (Евгений Кузнецов «Валаамская тетрадь»).
Безруких-безногих инвалидов выносили иногда во двор и подвешивали к деревьям – это была прогулка. Случалось, и забывали забрать на ночь, и они замерзали...
           

   A kiedy umierali – od wojennych ran, czy od tęsknoty, chowano ich bez grobu. Nie ma ich grobów i nie ma ich imion. Po prostu przepadli w ziemi. O Wałaam choć coś wiemy (pisał o nim Aleksander Sołżenicyn – tłum.), są portrety, wspomnienia, a przecież były i inne takie internaty – po tamtych nic nie zostało.
Czy wspominają ich obwiązani georgijewskimi wstążkami „patrioty” podczas krzykliwego świętowania Zwycięstwa?
   Niedawno poszły słuchy, nie wiem na ile prawdziwe, że jest pomysł, aby staruszków-emerytów wywieźć z dużych miast „na przyrodę”. Do specjalnych pensjonatów, ponieważ w miastach im ciężko, głośno i duszno, a na przyrodzie będzie „choroszo”. A i ile mieszkań tym się zyska!
   Nietrudno zrozumieć, że ta dobra z gruntu idea jest tak samo nieludzką jak wywóz wojennych inwalidów do wałaamskiego koncłagru. Że nikt ich o zdanie nie zapyta, a jaki będzie zysk – wystarczy przypomnieć kilka głośnych skandali z domami staruszków w Jammie i w drugich „dziurach”, gdzie emerytów dosłownie wywalali na bruk. Miejmy nadzieję, że pomysł nie przejdzie. Ale … jeśli pomyśleć – ci, których „ojcowie miast” bardzo chcą wywieźć precz z pożądanych mieszkań, w latach 40-tych i 50-tych byli w rozkwicie młodości. To oni wywozili frontowców-„samowary” na Wałaam. A kto nie wywoził sam – ten milczał i nie pytał : A gdzie są oni? Gdzie w jednym czasie podziali się wszyscy beznożni z miast? Nie interesowali się, nie protestowali, oczyścili miasta z narzucających się i nieprzyjemnych inwalidów i super. No i ich kolej przyszła, a czego oczekiwali?
            
      „Czytelniku! Drogi mój czytelniku! Czy możesz zrozumieć dziś ze mną miarę bezgranicznej rozpaczy nieprzebranego nieszczęścia, które ogarniało tych ludzi, kiedy oni trafiali na tą ziemię. W więzieniu, w strasznym obozie GUŁAG-u zawsze więzień miał nadzieję wyjścia z niego, na wolność, do innego, mniej gorzkiego życia. Stąd wyjścia nie było. Stąd można było trafić tylko do grobu, jak skazany na śmierć. Więc wyobraź sobie jakie życie płynęło w tych ścianach.
Widziałem to wszystko z bliska wiele lat. A opisać to jest niewyobrażalnie trudno. Szczególnie, kiedy przede mną pojawiają się ich twarze, oczy, ręce, i uśmiechy, uśmiechy niemożliwe do opisania, uśmiechy stworzeń, jakby czymś na wiek strasznie zbrukanych, jakby błagających za coś przebaczenia. Nie, to nie jest możliwe do opisania. Niemożliwe, pewnie i dlatego, bo przy wspomnieniu o tym wszystkim po prostu staje serce, oddech, a w myślach zaczyna szumieć niemożliwy kołowrotek pomieszanych myśli, aż do bólu!” (Jewgienij Kuzniecow „Wałaamski zeszyt”)
 
    «Несмотря на то, что первый контингент был завезен еще в 1950-м году, электричество протянули в то место, где они жили, только в 1952-м. Света не было, помещения не отапливались, и большинство из тех самых «сотен» как раз и умерло в первые два года. Летом же «самовары» или «чемоданы» (так назывались инвалиды без рук и без ног) на весь день подвешивались, иногда по двое, в корзинках на деревья. Бывали случаи, что на ночь забывали снимать…, а ночи в Карелии даже летом холодные…» («Забыты и подвешены», Аркадий Бейненсон).

   …Что творилось в душе у молодых людей, победителей фашизма, которых Родина так отблагодарила? Не пожалел ли каждый из них много раз, что не погиб в бою?

   А когда они умирали – от последствий ли войны, или от тоски, их даже хоронили без могил. Нет могил, и нет их имен. Просто ушли в землю. Про Валаам хоть что-то известно, есть портреты, отдельные воспоминания, а ведь были и другие такие интернаты – от тех вообще ничего не осталось.
    Вспоминают ли о них обвязанные георгиевскими лентами «патриоты» во время крикливого празднования Победы?
Недавно прошел слух (не знаю, насколько верный, пока только слух), что есть мнение: стариков-пенсионеров надо вывезти из больших городов «на природу». В специальные пансионаты, потому что в городах им трудно, шумно и душно, а на природе будет хорошо. Да и квартир сколько освободится!
   Нетрудно понять, что эта светлая идея по сути – такая же людоедская, как вывоз фронтовиков в валаамский концлагерь. Что никто их желания не спросит, а уж какой там будет уход – достаточно вспомнить несколько громких скандалов по поводу домов престарелых в Ямме и других захолустьях, где стариков буквально сживали со свету. Остается только надеяться, что идея не осуществится.
Но... если подумать: те, кого «отцам городов» очень хотелось бы вывезти с глаз долой из дефицитного жилья – они в конце 40-х, начале 50-х годов были в самом расцвете молодости. Это они вывозили фронтовиков-«самоваров» на Валаам. А кто не вывозил сам – тот молчал и не спросил: а где они? Куда в одночасье девались все безногие из городов? Не интересовались, не возражали, освободили город от надоедливых и неприятных инвалидов, и ладно.
Ну вот и их черед пришел... А чего следовало ожидать?   

    «Читатель! Любезный мой читатель! Понять ли нам с Вами сегодня меру беспредельного отчаяния горя неодолимого, которое охватывало этих людей в то мгновение, когда они ступали на землю сию. В тюрьме, в страшном гулаговском лагере всегда у заключенного теплится надежда выйти оттуда, обрести свободу, иную, менее горькую жизнь. Отсюда же исхода не было. Отсюда только в могилу, как приговоренному к смерти. Ну, и представьте себе, что за жизнь потекла в этих стенах.
    Видел я все это вблизи много лет подряд. А вот описать трудно. Особенно, когда перед мысленным взором моим возникают их лица, глаза, руки, их неописуемые улыбки, улыбки существ, как бы в чем-то навек провинившихся, как бы просящих за что-то прощения. Нет, это невозможно описать. Невозможно, наверно, еще и потому, что при воспоминании обо всем этом просто останавливается сердце, перехватывает дыхание и в мыслях возникает невозможная путаница, какой-то сгусток боли! Простите...» («Вааламская тетрадь», Евгений Кузнецов)

К. Ю. Старохамская
Tłumaczenie Witek


Od time 1:45:  
"Przejeżdżam złowieszcze miejsca, tam gdzie człowiek największym bogactwem,
Gdzie od wojny chłopcy leżą po trzech na kwadratowy metr.
Tam gdzie każdy krok po ziemi rodzi krzyk, gdzie cienie nocami śpiewają- błagają:

ODKOP MNIE BRACIE - JA WIERSZYNIN SANIA
PIĄTY MOŹDŹIEŻOWY PUŁK, RODEM JA Z RIAZANIA!
Wiele wojny znasz na filmach, ale ode mnie będzie lepiej.
I zaczną wyć - i będziesz chciał uciec,
Ale przed tobą błysną nowi między choinkami:

ODKOP MNIE ZARAZ, BŁAGAM ZNOWA
JA MARSZANNIKOW SIERGIEJ, RODEM SPOD PSKOWA!
ADRES MÓJ PRZEKAŻ W RODZINNE STRONY
18-TY KWADRAT, BOMBOWY LEJ, CAŁKIEM OKOPCONY!"

Из белой «Газели» вышел ее давний знакомый — оперативник псковского Центра «Э» по фамилии Байков.
— Он и на прошлый обыск приезжал, — объясняет Света. — Я его и по другим делам знала. Он тут у нас всех активистов троллит.
Света успела вылезти из-под одеяла и стояла посреди комнаты босиком, в пижаме, с телефоном в руках, когда дверь с грохотом распахнулась. В дом ворвались трое собровцев двухметрового роста, экипированных для боя с Бэтменом. Один мастерски сделал подсечку, второй кинул Свету в пижаме на пол, третий защелкнул наручники. В комнату деловито вошел невысокий и важный майор Байков.
— Поднимите гражданку, — приказал он бойцам, и те посадили на кровать Свету в пижаме и наручниках. (...)
https://novayagazeta.ru/articles/2022/03/19/nikto-v-dver-ne-stuchal-srazu-nogoi-vyshibli

"Империализм - зло и глупость. Он вредит интересам народа России. (...) "На Украине произошло народное восстание против коррумпированной и воровской власти. Ядром этого восстания были Киев и западные области страны, но его поддержала (молчаливо) и большая часть юго-востока, иначе бы сейчас Янукович не проводил странных пресс-конференций в Ростове-на-Дону. На эту тему есть политическое заявление партии, которую я возглавляю. У народа есть право на восстание в условиях, когда другие политические методы борьбы исчерпаны. Не буду долго рассусоливать. Два примера о том, что такое "власть Януковича": а) сын Януковича, бывший стоматологом, стремительно превратился в долларового миллиардера. Что может ещё лучше иллюстрировать чудовищную коррупцию? б) Премьер-министр Азаров, из-за которого во многом и начался «Майдан", долго втирал всем про ужасный Запад, иностранное влияние и "гей-ропу", а сам после отставки, быстро свалил жить в Австрию, где у его семьи поместье и банковские счета. Что может лучше иллюстрировать чудовищное лицемерие? Хоть ты из Донецка, хоть ты из Львова - нормальный человек понимает, что такую власть надо менять. Вор Янукович решил, что тех, кто им недоволен, надо бить по голове. А потом решил, что в них надо стрелять. Вот и оказался в Ростове. (...) "Oczywiście, że są między naszymi krajami i drażliwe tematy ale o nich jest głośno i trwa taki jakby wyścig, kto komu bardziej dokopie. Uważam, że dużo lepsza jest rozmowa na zasadzie - owszem, to i tamto się wydarzyło ale i wydarzyło się też to i to. Po prostu na samych konfliktach pokoju się nie zbuduje, trzeba pokazywać też i to, że możemy razem coś pozytywnego zdziałać, że są sprawy które potrafią nas łączyć, że między nami była nie tylko nienawiść i krzywdy. Mamy momenty w historii które Rosjan i Polaków zbliżają, mamy i takie które dzielą. O tych drugich mówi się dużo, o tych pierwszych prawie nic. Stawia się pomnik najeźdźcom z Armii Czerwonej, a nie honoruje się rosyjskich żołnierzy sojuszniczych, ginących w obronie niepodległej Polski i niepodległej białej Rosji. " PSZCZELARZ http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/283223,kaukaskie-termopile-6tej-kompanii-6#comment_4049311 **************************************************** *******************************************************

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (48)

Inne tematy w dziale Polityka