Ruszył ostry bój o elektorat. Opozycja dobrze wie, że musi zawalczyć o głosy niezdecydowanych, wśród których większość stanowią kobiety. Wie o tym zarówno lewica, jak i Koalicja Obywatelska. Jolanta Kwaśniewska już kilka tygodni temu alarmowała w jednym z wywiadów, że „to właśnie dzięki bierności kobiet, PiS może wygrać wybory”. Donald Tusk nie ma dla kobiet żadnych realnych propozycji, próbuje więc za pomocą skrajnie brutalnych metod i rynsztokowego języka, wywołać emocjonalne rozjuszenie wymierzone w rząd. „Dzisiaj ta władza to są seryjni zabójcy kobiet. To oni odpowiadają za śmierć tych kobiet. To na nich, na ich głowy, panie Kaczyński, na pańską głowę spadają te tragedie, te śmierci, ta żałoba” – mówił w jednym ze swoich czerwcowych wystąpień.
Historia Joanny Parniewskiej wałkowana jest od 10 dni, na jaw wychodzą jej kolejne kłamstwa, a poziom intelektualny, jaki prezentuje w licznych wywiadach wpędza zdrowo myślących ludzi w spore zażenowanie. Parniewska szczuje na policjantów, wskazując kłamliwie funkcjonariuszy, mających ją rzekomo skrzywdzić. Towarzyszy jej w tym pełnomocniczka, która nie jest zwykłym prawnikiem, lecz wiceprezesem proaborcyjnej organizacji FEDERA, od lat walczącej o zmianę polskiego prawa. Łączą je więc postulaty „Strajku Kobiet” i cele czarnych marszów. Mimo to, stała się bohaterką mediów i królową większości ugrupowań opozycyjnych, mającą poderwać kobiety do głosowania przeciwko PiS. Politycy opozycji brną jednak dalej uparcie w swój pierwotny przekaz narzucony przez Donalda Tuska. Joanna Parniewska ma wiele twarzy. Niemal każda jest kontrowersyjna. Której z nich chce bronić Tusk na swoim marszu?
Już samo założenie Tuska jest błędne. Zachowuje się jakby miał kobiety za bezmyślne idiotki, które bez trudu można wyprowadzić z równowagi i skłonić do emocjonalnych decyzji. Pani Joanna nie jest „jedną z nas” - słychać zewsząd głosy. Nie reprezentuje ogółu kobiet, ich codzienności, potrzeb i zaangażowań. Jest proaborcyjną aktywistką, która wpisuje się w medialno-polityczne działania feministek. Nie wystarczy rzucić hasło aborcji na żądanie, by zdobyć zaufanie kobiet. W rzeczywistości zamiast królowej jest queerowym królem, a jedyne kobiety, które może za sobą pociągnąć to „wściekłe macice” od Lempart. Gdy okaże się, że sprawa Parniewskiej nie działa, Tusk sięgnie po inny emocjonujący przypadek. Dlaczego zamiast tego, nie stworzy mocnego programu dla kobiet? Bo nie ma przecież żadnego programu poza chęcią odsunięcia PiS od władzy i zajęcia jego miejsca. Jak wyglądały zaś jego rządy i na co go stać, na nieszczęście Platformy, Polacy zbyt dobrze jeszcze pamiętają.
Blog ten powstał po to, aby wymieniać doświadczenia z innymi użytkownikami w podobnej sytuacji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo