Istnieje żydowskie powiedzenie, często przypisywane filozofowi Isaiahowi Berlinowi, że "antysemita to ktoś, kto nienawidzi Żydów bardziej, niż jest to absolutnie konieczne". To samo można powiedzieć o antysyjonistach. W końcu syjonizm to stara koncepcja, która była kluczowa dla wyzwolenia Żydów na długo przed tym, jak stała się synonimem ujarzmiania Palestyńczyków.
Wydaje się że Atak Hamasu z 7 października można porównać do trzęsienia ziemi, które uderza w stary budynek. Pęknięcia już zaczynały być widoczne, ale teraz są widoczne w samych fundamentach.
Można również odnieść wrażenie, że wspomniany atak był pułapką i katalizatorem destrukcyjnych procesów nie tylko w funkcjonowaniu samego Izraela ale i dla a może przede wszystkim dla rozpiętej nad nim opiekuńczej kopuły syjonizmu wspartej autotytetem i zasobami Zachodu.
Zdaje sobie z tego zapewne sprawę bardziej przezorna lecz niekoniecznie przyzwoitsza część społeczeństwa izraela reagująca nogami i alternatywnymi paszportami. Jak dotychczas wg różnych danych i szacunków opuściło ten kraj pół miliona mieszkańców – spośród ca 7 milionów o żydowskim rodowodzie.
Alarmującą sytuację podnoszą głosy izraelskich autorytetów, jak np. były izraelski generał, który ostrzega, że kraj może upaść w ciągu roku. Zdaniem Icchaka Brik’a, byłego dowódcy izraelskich uczelni wojskowych i długoletniego rzecznika armijnego praw obywatelskich, jego kraj nie przetrwałby przedłużającej się wojny w Strefie Gazy i poza nią.
https://www.trtworld.com/content/article/ex-israeli-general-warns-the-country-could-collapse-in-a-year-here-is-why-18199492
“We Need An Exodus From Zionism” wieści kanadyjska Zydówka i autor Naomi Klein -wyjaśśniając dlaczego Żydzi powinni porzucić fałszywą obietnicę syjonizmu dotyczącą bezpieczeństwa kosztem innych. on why Jews should leave behind Zionism’s false promise of safety at the expense of others.
https://indypendent.org/2024/05/we-need-an-exodus-from-zionism/
Pęka więc, choć w istocie z niejasnych powodów, dotychczasowa zewnętrzna spoistość diaspory żydowskiej, obecnie coraz częściej manifestującej propalestyńskie sympatie.
Czy to tradycyjne obstawianie wielu pól ruletki – czas pokaże.
W taką ,zasygnalizowaną jedynie konsytuację, wpisuje się artykuł izraelskiego historyka Ilan Pappé*1.
Udzielmy mu głosu:
Atak Hamasu z 7 października można porównać do trzęsienia ziemi, które uderza w stary budynek.
Pęknięcia już zaczynały być widoczne, ale teraz są widoczne w samych fundamentach.
Czy ponad 120 lat od powstania, syjonistyczny projekt w Palestynie - idea narzucenia państwa żydowskiego krajowi arabskiemu, muzułmańskiemu i bliskowschodniemu - może stanąć przed perspektywą upadku? Z historycznego punktu widzenia, wiele czynników może spowodować upadek państwa. Może to wynikać z ciągłych ataków ze strony sąsiednich krajów lub przewlekłej wojny domowej. Może być następstwem rozpadu instytucji publicznych, które stają się niezdolne do świadczenia usług obywatelom. Często zaczyna się jako powolny proces dezintegracji, który nabiera tempa, a następnie, w krótkim czasie, obala struktury, które kiedyś wydawały się solidne i niezłomne.
Trudność polega na dostrzeżeniu wczesnych wskaźników. Tutaj będę argumentował, że są one wyraźniejsze niż kiedykolwiek w przypadku Izraela. Jesteśmy świadkami procesu historycznego - a dokładniej jego początków - który prawdopodobnie zakończy się upadkiem syjonizmu. A jeśli moja diagnoza jest prawidłowa, to wkraczamy w szczególnie niebezpieczny okres. Gdy tylko Izrael zda sobie sprawę ze skali kryzysu, uwolni zaciekłą i niepohamowaną siłę, aby spróbować go powstrzymać, podobnie jak południowoafrykański reżim apartheidu w jego ostatnich dniach.
1.
Pierwszym wskaźnikiem jest pęknięcie izraelskiego społeczeństwa żydowskiego. Obecnie składa się ono z dwóch rywalizujących ze sobą obozów, które nie są w stanie znaleźć wspólnej płaszczyzny porozumienia. Rozłam wynika z anomalii definiowania judaizmu jako nacjonalizmu. Podczas gdy tożsamość żydowska w Izraelu czasami wydawała się czymś więcej niż tylko przedmiotem teoretycznej debaty między frakcjami religijnymi i świeckimi, teraz stała się walką o charakter sfery publicznej i samego państwa. Walka ta toczy się nie tylko w mediach, ale także na ulicach.
Jeden obóz można nazwać „Państwem Izrael”. Obejmuje on bardziej świeckich, liberalnych i głównie, ale nie wyłącznie, europejskich Żydów z klasy średniej i ich potomków, którzy odegrali kluczową rolę w ustanowieniu państwa w 1948 roku i pozostali w nim hegemonami do końca ubiegłego wieku. Nie popełnij błędu, ich poparcie dla „liberalnych wartości demokratycznych” nie wpływa na ich zaangażowanie w system apartheidu, który jest narzucany na różne sposoby wszystkim Palestyńczykom mieszkającym między rzeką Jordan a Morzem Śródziemnym. Ich podstawowym życzeniem jest, aby żydowscy obywatele żyli w demokratycznym i pluralistycznym społeczeństwie, z którego wykluczeni są Arabowie.
Drugim obozem jest „Państwo Judea”, które rozwinęło się wśród osadników na okupowanym Zachodnim Brzegu. Cieszy się coraz większym poparciem w kraju i stanowi bazę wyborczą, która zapewniła Netanjahu zwycięstwo w wyborach w listopadzie 2022 roku. Jej wpływy na wyższych szczeblach izraelskiej armii i służb bezpieczeństwa rosną wykładniczo. Państwo Judea chce, aby Izrael stał się teokracją obejmującą całą historyczną Palestynę. Aby to osiągnąć, jest zdeterminowane, by zredukować liczbę Palestyńczyków do absolutnego minimum i rozważa budowę Trzeciej Świątyni w miejscu Al-Aksa. Jej członkowie wierzą, że pozwoli im to odnowić złotą erę biblijnych królestw. Dla nich świeccy Żydzi są takimi samymi heretykami jak Palestyńczycy, jeśli odmawiają przyłączenia się do tego przedsięwzięcia.
Oba obozy zaczęły się gwałtownie ścierać jeszcze przed 7 października. Przez pierwsze kilka tygodni po ataku wydawało się, że w obliczu wspólnego wroga odkładają na bok dzielące ich różnice. Było to jednak złudzenie. Walki uliczne rozgorzały na nowo i trudno sobie wyobrazić, co mogłoby doprowadzić do pojednania. Bardziej prawdopodobny wynik rozgrywa się już na naszych oczach.
Ponad pół miliona Izraelczyków, reprezentujących państwo Izrael, opuściło kraj od października, co wskazuje, że kraj jest pochłaniany przez państwo Judea. Jest to projekt polityczny, którego świat arabski, a być może nawet cały świat, nie będzie tolerował w dłuższej perspektywie.
2.
Drugim wskaźnikiem jest kryzys gospodarczy Izraela. Wydaje się, że klasa polityczna nie ma żadnego planu na zrównoważenie finansów publicznych w obliczu ciągłych konfliktów zbrojnych, poza coraz większym uzależnieniem od amerykańskiej pomocy finansowej. W ostatnim kwartale ubiegłego roku gospodarka spadła o prawie 20%; od tego czasu ożywienie jest kruche. Obietnica Waszyngtonu w wysokości 14 miliardów dolarów raczej tego nie odwróci. Wręcz przeciwnie, obciążenie ekonomiczne tylko się pogorszy, jeśli Izrael zrealizuje swój zamiar rozpoczęcia wojny z Hezbollahem, jednocześnie zwiększając aktywność wojskową na Zachodnim Brzegu, w czasie, gdy niektóre kraje - w tym Turcja i Kolumbia - zaczęły stosować sankcje gospodarcze.
Kryzys jest dodatkowo pogłębiany przez niekompetencję ministra finansów Bezalela Smotricha, który nieustannie przekazuje pieniądze żydowskim osiedlom na Zachodnim Brzegu, ale poza tym wydaje się niezdolny do kierowania swoim resortem. Konflikt między Państwem Izrael a Państwem Judea, wraz z wydarzeniami z 7 października, powoduje, że część elity gospodarczej i finansowej przenosi swój kapitał poza granice państwa. Ci, którzy rozważają przeniesienie swoich inwestycji, stanowią znaczną część 20% Izraelczyków, którzy płacą 80% podatków.
3.
Trzecim wskaźnikiem jest rosnąca międzynarodowa izolacja Izraela, który stopniowo staje się państwem pariasem. Proces ten rozpoczął się przed 7 października, ale nasilił się od początku ludobójstwa. Odzwierciedlają to bezprecedensowe stanowiska przyjęte przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości i Międzynarodowy Trybunał Karny. Wcześniej globalny ruch solidarności z Palestyną był w stanie zmobilizować ludzi do udziału w inicjatywach bojkotu, ale nie udało mu się przyspieszyć perspektywy międzynarodowych sankcji. W większości krajów poparcie dla Izraela pozostało niezachwiane wśród politycznego i gospodarczego establishmentu.
W tym kontekście ostatnie decyzje ICJ and ICC / MTS i MTK - że Izrael może się dopuszczać ludobójstwa, że musi wstrzymać ofensywę w Rafah, że jego przywódcy powinni zostać aresztowani za zbrodnie wojenne - muszą być postrzegane jako próba uwzględnienia poglądów globalnego społeczeństwa obywatelskiego, a nie tylko odzwierciedlenie opinii elit. Trybunały nie złagodziły brutalnych ataków na ludnośćStrefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu. Przyczyniły się jednak do rosnącego chóru krytyki pod adresem państwa izraelskiego, która coraz częściej płynie zarówno z góry, jak i z dołu.
4.
Czwartym, wzajemnie powiązanym wskaźnikiem jest przemiana wśród młodych Żydów na całym świecie. Po wydarzeniach ostatnich dziewięciu miesięcy wielu z nich wydaje się być skłonnych porzucić swoje związki z Izraelem i syjonizmem i aktywnie uczestniczyć w palestyńskim ruchu solidarności. Społeczności żydowskie, zwłaszcza w USA, zapewniały niegdyś Izraelowi skuteczną ochronę przed krytyką. Utrata lub przynajmniej częściowa utrata tego wsparcia ma poważne konsekwencje dla globalnej pozycji tego kraju. AIPAC nadal może polegać na chrześcijańskich syjonistach, aby zapewnić pomoc i wzmocnić swoje członkostwo, ale nie będzie już tą samą potężną organizacją bez znaczącego żydowskiego elektoratu. Siła lobby ulega erozji.
5.
Piątym wskaźnikiem jest słabość izraelskiej armii. Nie ma wątpliwości, że IDF pozostaje potężną siłą dysponującą najnowocześniejszą bronią. Jednak ich ograniczenia zostały obnażone 7 października. Wielu Izraelczyków uważa, że wojsko miało ogromne szczęście, ponieważ sytuacja mogłaby być znacznie gorsza, gdyby Hezbollah przystąpił do skoordynowanego ataku. Od tego czasu Izrael pokazał, że jest desperacko zależny od regionalnej koalicji, kierowanej przez USA, aby bronić się przed Iranem, którego atak ostrzegawczy w kwietniu obejmował użycie około 170 dronów oraz pocisków balistycznych i kierowanych. Bardziej niż kiedykolwiek, syjonistyczny projekt zależy od szybkich dostaw ogromnych ilości zaopatrzenia od Amerykanów, bez których nie mógłby nawet walczyć z małą armią partyzancką na południu.
Obecnie wśród ludności żydowskiej panuje powszechne przekonanie o nieprzygotowaniu i niezdolności Izraela do obrony. Doprowadziło to do poważnych nacisków na zniesienie zwolnienia z obowiązku służby wojskowej dla ultraortodoksyjnych Żydów - obowiązującego od 1948 roku - i rozpoczęcie rekrutacji ich tysięcy. Nie będzie to miało większego znaczenia na polu bitwy, ale odzwierciedla skalę pesymizmu wobec armii - co z kolei pogłębiło podziały polityczne w Izraelu.
6.
Ostatnim wskaźnikiem jest odnowienie energii wśród młodego pokolenia Palestyńczyków. Jest ono o wiele bardziej zjednoczone, organicznie połączone i jasne co do swoich perspektyw niż palestyńska elita polityczna. Biorąc pod uwagę, że ludność Gazy i Zachodniego Brzegu należy do najmłodszych na świecie, ta nowa kohorta będzie miała ogromny wpływ na przebieg walki wyzwoleńczej. Dyskusje toczące się wśród młodych grup palestyńskich pokazują, że są one zajęte tworzeniem prawdziwie demokratycznej organizacji - albo odnowionej OWP, albo zupełnie nowej - która będzie realizować wizję emancypacji, która jest sprzeczna z kampanią Autonomii Palestyńskiej na rzecz uznania jej za państwo. Wydaje się, że opowiadają się za rozwiązaniem jednopaństwowym w miejsce zdyskredytowanego modelu dwupaństwowego.
Czy będą w stanie skutecznie zareagować na zmierzch syjonizmu? Odpowiedź na to pytanie jest trudna. Po upadku projektu państwowego nie zawsze pojawia się jaśniejsza alternatywa. Gdzie indziej na Bliskim Wschodzie - w Syrii, Jemenie i Libii - widzieliśmy, jak krwawe i długotrwałe mogą być tego skutki. W tym przypadku byłaby to kwestia dekolonizacji, a poprzednie stulecie pokazało, że rzeczywistość postkolonialna nie zawsze poprawia warunki kolonialne. Jedynie działania Palestyńczyków mogą skierować nas we właściwym kierunku.
Wierzę, że prędzej czy później wybuchowa fuzja tych wskaźników doprowadzi do zniszczenia syjonistycznego projektu w Palestynie. Kiedy to nastąpi, musimy mieć nadzieję, że powstanie silny ruch wyzwoleńczy, który wypełni pustkę.
----------------------------------------
Izraelski historyk Ilan Pappé o przesłuchaniach na amerykańskim lotnisku i „upadku syjonistycznego projektu”
https://newleftreview.org/sidecar/posts/the-collapse-of-zionism
The Collapse of Zionism
Ilan Pappé
21 June 2024
*1.Ilan Pappé (hebr. אילן פפה [iˈlan paˈpe]; ur. 7 listopada 1954 r.) jest izraelskim historykiem, politologiem i byłym politykiem. Jest profesorem w Kolegium Nauk Społecznych i Studiów Międzynarodowych na Uniwersytecie w Exeter w Wielkiej Brytanii, dyrektorem Europejskiego Centrum Studiów Palestyńskich i współdyrektorem Centrum Studiów Etnopolitycznych w Exeter. Pappé był także członkiem zarządu izraelskiej partii politycznej Hadasz i kandydował z listy tej partii w izraelskich wyborach parlamentarnych w 1996 i 1999 roku.
Pappé urodził się w Hajfie, w Izraelu. Pappé jest jednym z izraelskich nowych historyków; od czasu ujawnienia odpowiednich brytyjskich i izraelskich dokumentów rządowych na początku lat 80. pisał obszernie o wypędzeniu i ucieczce Palestyńczyków w 1948 roku, twierdząc, że wypędzenia były wynikiem systemowej czystki etnicznej,
(wikipedia)
*2. Notka powstała z inspracji trolla Eternity.
https://www.salon24.pl/u/eternity/1397399,zamordowani
Artykuł udostępniony dla celów edukacyjnych i polemiki
wybór, tłumaczenie i opracowanie: bezmetki
Rozpowszechnianie treści przetłumaczonych
materiałów: zezwalam wyłącznie na darmowych
platformach elektronicznych, ze wskazaniem adresu
tekstu źródłowego i pseudonimu autora tłumaczenia
"Dożywotnio" usunięty z Neon24.pl za tłumaczenia i "widzimisie", wyrażające opinie niezgodne z zadaną tam pro-kremlowską poprawnością. Przyjrzałem się również z odrazą, na "ich blogach" , praktykom pdgrzewaczy "patriotyzmu"; równie sprzedajnym, jak Neon24, - tylko z przeciwnym wektorem i "dla ubogich".
"Lewoskrętny".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka