Niestety, muszę strzelać do swojaka.
Dziś na głównej S24 pojawiły się co najmniej dwa artykuły obrazujące wielowiekową chorobę polskich elit. Chorobę, która doprowadziła m.in. do rozbiorów oraz eksterminacji Polaków.
Zajmę się tylko wpisem Sowińca, deklarującym braterstwo z Ukraińcami.
Tak jak cenię autora za wieloletnią działalność patriotyczną, tak uważam tą notkę za ohydną. Autor nawołuje, by zapomnieć wszystko i stanąć po stronie Ukrainy, bo została zaatakowana przez Rosję.
Powtarza się tu sytuacja, z którą walczył m.in. Roman Dmowski. "Są Polacy, którzy bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę". I niestety dr Sowiniec wpisuje się w ten schemat. Biją się z Ruskimi to stańmy po stronie Ukrainy!
Po pierwsze ustalmy fakty.
Nie wiadomo co się dokładnie stało. 3 okręty (bo to marynarka wojenna) naruszyły strefę przybrzeżną Rosji. Jak to wyjaśniał Dim, niestety tylko w komentarzach, Morze Azowskie było wewnętrznym morzem ZSRS. Po rozpadzie obowiązuje dwustronna umowa pomiędzy Rosją i Ukrainą i nikomu, w szczególności ONZ, nic do tego.
Jak zauważyłem, Sowiniec już zwyzywał Dim'a od ruskich agentów. Więc wygooglałem to na Defence24:
Formalnie nikt nie może zabronić Rosji sprawdzania statków. Jest to zapisane w umowie o współpracy Ukrainy i Rosji na Morzu Azowskim i w Cieśninie Kerczeńskiej z 2003 roku. Zgodnie z umową, każda ze stron może swobodnie poruszać się po całym basenie morskim i odpowiednio kontrolować statki, które wzbudzają podejrzenie, lub z jakiegokolwiek innego powodu. Należy zauważyć, że Ukraina ma takie samo prawo do zatrzymywania statków, jak i Rosja.
Drugi komentarz naszego greckiego współblogera wyjaśnia, że incydent to "ustawka" na morzu.
@Mindservices - słuchaj, żeby to było jasne (!) ja jestem zawsze przeciw Rosji i za Ukrainą, ale nie dajcież sobie ludzie tak robić wody z mózgów ! Wszystko zostało zaplanowane, zapewne także omówione z sojusznikiem - protektorem, holownik najpierw bawił się w kotka i myszkę (słuchałem relacji radiowych), a potem spokojnie dał się staranować, czyniąc tylko niewielki ruch i na małych obrotach, by w kamerach było dobrze widać celowe taranowanie. Choć holownik to potężny silnik i świetne stery strumieniowe, więc gdyby tylko zechciał, zwiałby znów. Ale i Rosji Putina oczywiście incydent ten jest potrzebny, na ich użytek wewnętrzny. Gdy na zagranicę będą teraz gołębiem z gałązką pokoju, oliwną, ale brutalnie złamaną przez sąsiadów... Mamy do czynienia z przedstawieniem teatralnym. I nie pchajmy tym razem palców między drzwi. Bo ośmieszymy się my, nie Rosja, ani nie Ukraina, a my. Jako niezorientowani i niewiarygodni, zawsze mylący się Polacy. (pod tą notką)
Co więcej o możliwej ustawce napisało mainstreamowe wPolityce, piórem mocno pro banderowskiego Piotra Skwiecińskiego.
(...) na Ukrainie zbliżają się natomiast wybory prezydenckie. Pozycja Petra Poroszenki jest niepewna, a on sam jest niepopularny. Narasta też rozczarowanie obecnym obozem rządzącym. Zarazem zaś państwo i armia są już wystarczająco silne, aby wytrzymać ewentualne wznowienie działań wojennych – oczywiście na skalę ograniczoną, a nie pełnoskalowej rosyjskiej inwazji. Ale tej ostatniej, jak wyraźnie widać, nie chce też Kreml – bo konieczność okupowania wrogo nastawionych terenów oznaczałaby wciągnięcie go w wojnę, której polityczne skutki byłyby nie do przewidzenia.
Tezę o ustawce w celu wygrania marcowych wyborów poparli byli prezydenci Ukrainy - Leonid Krawczuk, Leonid Kuczma i Wiktor Juszczenko. Jak ktoś by kwestionował czystość intencji tej trójki to pewnie bym się zgodził, z tym, że Poroszenko niczym się od nich nie różni. JKM na swoim blogu, sugeruje również inne scenariusze ale wyborczego nie wyklucza.
Co więcej cuda się działy w sprawie stanu wojennego na Ukrainie. Najpierw ogłoszono go na 60 dni, potem miał być skrócony do 30. Dodatkowo objął tylko regiony przygraniczne.
Min. Błaszczak poinformował, że służby nie uważają, że wzrosło zagrożenie Polski. Choć akurat JKM podał dwa przykłady, że jednak może być nieciekawie.
Polskie MSZ jako jedno z pierwszych wydało oświadczenie choć nie przypominam sobie, by coś podobnego zrobiły faktycznie rządzące na Ukrainie Niemcy, USA czy Izrael. UE, na wniosek m.in. Polski ma dopiero wydać oświadczenie.
Węgry, stwierdziły, że interesuje ich głównie los mniejszości węgierskiej. Może bierzmy przykład z kraju, który rozumie czym jest polityka międzynarodowa?
Na szczęście znalazło się kilku prawicowych polityków czy publicystów, którzy stawiają interesy Polaki na pierwszym miejscu. Marek Jakubiak - "nie dajmy się wkręcić w nie naszą wojnę", Krzysztof Bosak - "nie ma żadnych powodów aby władze naszego państwa wysyłały sygnały o zainteresowaniu zaangażowaniem militarnym w ten konflikt!", Rafał A. Ziemkiewicz - "jeśli Ukraina tak z buta traktuje Polskę, kiedy ledwie zipie przyciskana przez ruskich i obiektywnie nas potrzebuje – to co będzie, gdy się wzmocni?"
W Polsce mieszka i (część z nich) pracuje około 3 miliony Ukraińców. Pewnie 1/3 z nich jest w wieku poborowym. Ale blokada polsko-ukraińskiej granicy jest nie z powodu masowego wyjazdu poborowych na Ukrainę, tylko z powodu wyjazdu aut na nieukraińskich blachach. Nowe prawo celne, przeciw któremu ostatnio protestowano blokując granice, powoduje korki aut na polskich czy słowackich blachach uciekających przed podatkiem z Ukrainy. Co więcej, Ukraińcy są tak rozpieszczeni, że pojawiają się głosy, że to Polska ma za nich walczyć!
Sowiniec w swojej notce pi...sze o "drugorzędnych problemach", które mamy odłożyć na bok.
Może wymieńmy aktualne problemy w relacjach polsko-ukraińskich.
Czy państwo oficjalnie odwołujące się do wściekłego antypolonizmu to są drugorzędne problemy?
Inne tematy w dziale Polityka