W Świnoujściu wakacje z rodzicami spędzał Michał, trzydziestopięciolatek określony w Telexpressie jako upośledzony umysłowo. Michał różni się od „normalnych” ludzi, nie stanowi jednak dla nikogo żadnego zagrożenia, po prostu szuka kontaktu również z nieznajomymi. Na lokalnym świnoujskim portalu internetowym został opisany i jak stwierdził dziennikarz Teleexpressu dokonano na nim „internetowego linczu”. Rodzice byli zszokowani, zwłaszcza w kontraście tego, jak Michał traktowany jest w Danii, gdzie mieszkają na stałe.
Bezinteresowna nienawiść i agresja doprowadziła do napiętnowania niczego nieświadomej osoby, oraz głęboko zszokowanych rodziców.
W wolnych chwilach amatorsko fotografuję. Byłem pod domem Jaruzelskiego, w czasie żałoby na Krakowskim Przedmieściu. Byłem na konwencji PO w Expo XXI, pod TVP podczas prezydenckiej debaty, na wieczorze wyborczym w sztabie Jarosława Kaczyńskiego. Udało mi się przeprowadzić krótkie rozmowy m. in. z ministrami Klichem, Rostowskim, Zdrojewskim, z posłem Wenderlichem, panią Kidawą –Błońską, Pawłem Poncyliuszem, profesorem Zybertowiczem, czy samym Adamem Michnikiem i innymi. Ostatnio robiłem zdjęcia pod Pałacem Prezydenckim pod którym manifestują obrońcy krzyża. I to zasługuje na całkiem odrębną opowieść...
Pod Pałacem dzieją się rzeczy niesłychane. I to zarówno pozytywne, jak i negatywne. Nie jest to jakaś zorganizowana akcja, każdy przecież tam może przyjść. Od razu powiem, że wśród gromadzących się ludzi bywają czasem również i osoby dziwne, czy jacyś megalomani. Ale bynajmniej nie oni stanowią tam grupę dominującą. Pod krzyżem wartę trzymali już ludzie z Komitetu Katyńskiego, Solidarności Walczącej, byli Gruzini, protestanci z Lublina (obecni również w blogosferze – wydają „Idź pod prąd”), przyjechali górnicy i ludzie z Dąbrowy Górniczej. Przemawiał Andrzej Tadeusz Kijowski, Janina Jadwiga Chmielowska, Andrzej Melak, była obecna Teresa Bochwic, a mini-koncert dał Paweł Piekarczyk. Spotkać też można zasłużonego dla opozycji ks. Stanisława Małkowskiego który modlił się wieczorem wraz ze zgromadzonymi ludźmi. Zbierane są podpisy zwolenników upamiętnienia smoleńskiej tragedii w tamtym miejscu.
Pojawiają się też przechodnie, ciekawscy, zwolennicy i przeciwnicy. Niektórzy oglądają, inni dyskutują. Niektórzy popierają, inni są przeciw. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby...
Niektórzy przychodzą specjalnie, tylko po to, żeby wyszydzać, ośmieszać, poniżać i przeszkadzać. Z czystej bezinteresownej złości, a czasem nienawiści i nie mam na myśli zwykłych przechodniów. Byłem świadkiem gdy młody człowiek po jakimś zatargu napluł starszej kobiecie w twarz. Padały wyzwiska i obelgi pod adresem tam zgromadzonych jak też śp. prezydenta Kaczyńskiego. Krzyczano i bluzgano tylko po to, by przeszkodzić modlącym się tam wraz z ks. Małkowskim ludziom. Organizowane są prowokacyjne „happeningi”. Niektórzy przychodzą tam niemal codziennie i spędzają sporo czasu tylko po to by zaczepiać i prowokować. Uprawiają pieniactwo, wzywają policję zgłaszając (sic!) nielegalne zgromadzenie. Nawet uczestnicy zbierania podpisów przeciw krzyżowi i przeciw upamiętnieniu ofiar pod Pałacem Prezydenckim którzy przez kilka dni spokojnie rozstawiali stolik po drugiej stronie ulicy gdy zakończyli już swoją akcję zaczęli się pojawiać między ludźmi pod Pałacem i nagabywać. Byłem świadkiem agresywnych zachowań przeciwników, nawet szarpania, chociaż zwykle kończyło się na utarczkach słownych i do naprawdę niebezpiecznych sytuacji nie dochodziło. Była nawet (chyba) jakaś rodzina, a przynajmniej jedna kobieta i kilkoro młodzieży którzy spędzili pod Pałacem obok modlących się wówczas ludzi dłuższy czas, tylko po to by głośno komentować, dogadywać i przeszkadzać. Jeśli patrole policyjne były w pobliżu działało to zdecydowanie tonująco na przeciwników krzyża i było zdecydowanie spokojniej. Zaprzyjaźnione telewizje i radiostacje czatowały tam na różne „medialne” relacje które dałoby się odpowiednio pokazać i wykorzystać. Jakoś wypowiedzi Janiny Chmielowskiej w TVNie nie widziałem.
Ewa Wanat, naczelna radia Tok FM stwierdziła na antenie, że pod Pałacem przebywa 5 osób, reszta to gapie, a tych którzy tam są należy wysłać do psychiatry. Te słowa skojarzyły mi się z sytuacją opowiedzianą w Teleexpressie o Michale ze Świnoujścia. Parę lat temu pani Kopacz i pan Chlebowski dworowali sobie z PiS a tak naprawdę z pacjentów zakładów psychiatrycznych, jakoby ci masowo głosowali na PiS, co miało być ośmieszające i kompromitujące dla tej partii. A dlaczego? Czy pacjenci zakładów psychiatrycznych nie mają prawa do poglądów politycznych? Czy zasługują na pogardę? Czy nie mogą przejmować się smoleńską katastrofą? Poraża to poczucie bezkarności, wyższości. Zacytuję komentarz z twittera, bo nie tylko ja miałem takie skojarzenia: „Może tych dwóch spraw [Michała i krzyża] nie powinno się łączyć, ale nagonka na ludzi pod krzyżem i chłopca z ZD, jest pokłosiem przyzwolenia na nikczemność” „poczucie wyższości, triumfu i nienawiść w oczach. Do tego poczucie obciachu patrząc na starych, biednych, ułomnych.”
Radio Tok FM zasłynęło z audycji Kurkiewicza w których w każdej szydzono z prezydenta Kaczyńskiego. Do kwietnia Tok FM jako dżingla używał skrajnie prostackiej i chamskiej wypowiedzi profesora (od czego? od chamstwa?) Filara o posłance Beacie Kempie. Zdaniem Ewy Wanat był to zapewne fantastyczny dowcip. W sam raz na dżingiel. Ludzie bez krzty przyzwoitości lansowani są w telewizjach i radiostacjach, a szczególnie cenieni byli za wulgarne drwiny z prezydenta, również już po śmierci. To jak widać nie przeszkadza. W mediach jest nawet dobrze widziane. Paradowską bardzo widać bawią żarty o Gosiewskim, choć jak sama pisze „Czy coś bardziej niszczy debatę publiczną niż nienawiść i cynizm?”No właśnie...
Niektórzy wpływowi politycy/posłowie Platformy mieli niezły ubaw ze śmierci prezydenta i to jeszcze zanim został pochowany. Mówił o tym choćby dziennikarz Rzeczpospolitej, było o tym w wywiadzie w Polska the Times. Szerszym echem się nie odbiło. Zwolennicy partii władzy, a zwłaszcza tzw. autorytety w ogóle się z taką postawą nie kryją. Już kilka lat temu Kuczyński życzący wszystkiego najgorszego Jarosławowi Kaczyńskiemu (no to się spełniło), czy marszałek mówiący o ślepym snajperze... Ale najgorsze jest to, że wykluczenie nie dotyczy tylko stosunkowo wąskiej grupy polityków opozycji. A niech tam, ktoś powie, politycy niech się zabijają w Sejmie, za to im płacą. Ale bydło, watahy, mohery. Ta pogarda dotyka nie tylko polityków PiS, dotyka wielu milionów Polaków. Wylewa się z przemówień Tuska w hali Expo, z zaprzyjaźnionych telewizji i radiostacji wprost pod Pałac Prezydencki, wzmocniona i zwielokrotniona. Już można pluć, obrażać, szydzić i wyśmiewać. Atmosfera przyzwolenia na nikczemność sprzyja takim sytuacjom jak w Świnoujściu, przecież pozornie nie związanymi z polityką. A przy niemal całkowitej bezkarności Platformy, ta obowiązująca obecnie dresiarska doktryna cieszącej się wielkim poparciem społecznym partii, o wciąż rosnącym zakresie władzy, przemienia występek w cnotę, a chamstwo w bon-ton. Nie tylko w polityce. W życiu.
Nie imputuję Platformie niedemokratycznych zapędów, ale przestrzegam przed rodzącą się atmosferą wokół niej, wśród jej zwolenników. Dlatego na koniec fragment „Blaszanego Bębenka”, najbardziej poetyckiej prozy jaka przychodzi mi dziś do głowy:
Mnie natomiast zabrali handlarza zabawek, chcieli wraz z nim usunąć ze świata wszystkie zabawki.
Był sobie kiedyś muzyk, który nazywał się Meyn i umiał przepięknie grać na trąbce.
Był sobie kiedyś handlarz zabawek, który nazywał się Markus i sprzedawał biało-czerwono lakierowane blaszane bębenki.
Był sobie kiedyś muzyk, który nazywał się Meyn i miał cztery koty, a jeden z nich nazywał się Bismarc.
Był sobie kiedyś bębnista, który nazywał się Oskar i był zdany na handlarza zabawek.
Był sobie kiedyś muzyk, który nazywał się Meyn i zatłukł pogrzebaczem cztery koty.
Był sobie kiedyś zegarmistrz, który nazywał się Laubschad i należał do Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt.
Był sobie kiedyś bębnista, który nazywał się Oskar, a oni zabrali mu jego handlarza zabawek.
Był sobie handlarz zabawek, który nazywał się Markus i zabrał ze sobą wszystkie zabawki świata.
Był sobie kiedyś muzyk, który nazywał się Meyn, a jeśli nie umarł, to żyje do dziś i znów przepięknie gra na trąbce.
Telexpress 27.07.2010
"Cała Polska Broni Krzyża" (Pałac Prezydencki 20,21,22-07-2010)
Obrona Krzyża pod Pałacem Prezydenckim cz. 2 (23,24.07.2010)
"Piknik" przed Pałacem Prezydenckim
Pytanie do Romana Kurkiewicza
Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka