Bernard Bernard
152
BLOG

Trzech panów w Sejmie, nie licząc (pali)kota

Bernard Bernard Polityka Obserwuj notkę 10

 

Tak żenujących scen dawno nie widziałem. Zdjęcie z trzema roześmianymi panami ściskającymi sobie ręce mogę porównać chyba tylko do premiera Tuska tonącego w objęciach kata Kaukazu Putina, a potem wpatrującego się w magiczną walizeczkę, gdy ten przyjmował meldunki w dniu katastrofy. Lub do filmiku w którym Komorowski z Tuskiem przekomarzają się i rechoczą oczekując na przyjazd polskich trumien ze Smoleńska.



fot: PAP/ Tomasz Gzell


Trzech panów w Sejmie


Komorowski, Schetyna i Borusewicz urządzili w Sejmie cyrk. Ośmieszali nie tylko siebie, ale przede wszystkim instytucje które reprezentują. Śmiechom nie było końca. Odbyło się to wśród zachwytów i peanów dziennikarskiej tłuszczy. Chyba tylko Mikołaj Wójcik zwrócił uwagę na niestosowność tej całej szopki i zachowania panów w Sejmie. Do sejmowej wielkiej trójki powinien dołączyć jeszcze znany sejmowy dżentelmen Niesiołowski pełniący kaprysem Tuska funkcję marszałka Sejmu. Panowie wśród uśmiechów i wzajemnych umizgów zdali się nie pamiętać dlaczego w ogóle ktoś wypełnia obowiązki prezydenta nim nie będąc. A to wszystko tuż przed upływem symbolicznych trzech miesięcy które w Polsce zwykle kończą pewien etap żałoby. Żałosne, żenujące i obrzydliwe widowisko wystawiające fatalne świadectwo rozentuzjazmowanym panom wyniesionym z jednej strony przez tragedię a z drugiej przez idiotyczne decyzje marszałka do pozorów najwyższych państwowych urzędów. Szczególnie dziwię się marszałkowi Borusewiczowi, który w tym uczestniczył. Ego urosło?


 


Krew na rękach


Rządowy samolot niesłusznie zwany prezydenckim był w gestii MON, czyli rządu. Piloci obsługujący maszynę byli żołnierzami specjalnego Pułku Transportowego, podlegali MON czyli rządowi. Dyplomatyczną organizacją uroczystości zajmował się MSZ, czyli rząd. Ochroną na pokładzie samolotu, w Smoleńsku i na ewentualnych zapasowych lotniskach zajmował się BOR, czyli MSWiA czyli rząd. Za protokół dyplomatyczny na pokładzie samolotu odpowiadał dyrektor MSZ, czyli rząd. Zapewnieniem lotnisk zapasowych, właściwej obsługi i zabezpieczenia zajmować się powinny również stosowne służby MSWiA, MSZ i MON, czyli rząd. Przygotowanie lotu, zabezpieczenie danych lotniska, wsparcie obsługi naziemnej tam na miejscu itd. pozostawało w gestii MON, MSZ i MSWiA, czyli rządu. Człowiekiem ponoszącym odpowiedzialność za zdarzenia z przeszłości, a wiele wskazuje że również mający swój udział w obniżaniu rangi wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu jest Tomasz Arabski, zaufany Donalda Tuska, urzędnik rządowy. Za decyzję o podziale obchodów katyńskich zgodnie z wolą Putina, co było kluczowe w tej całej historii, odpowiedzialność ponosi premier Donald Tusk.


Warto spojrzeć w przeszłość, jak organizowane były inne wizyty prezydenta i premiera. Czy wizyta Tuska była równie nieprzygotowana? Świadczyłoby o dziadostwie państwa i jego procedur. Warto pamiętać o zerwanej procedurze zakupu nowych samolotów rządowych i przypomnieć propagandowe pokazówki jakie premier Tusk wyprawiał lecąc do Stanów Zjednoczonych rejsowym samolotem.


Nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Nikt nie powiedział nawet przepraszam. Można było natomiast usłyszeć, że polskie państwo doskonale zdało egzamin, ba, nawet to, że polski prezydent zginął zgodnie z procedurami... Nie moi drodzy, państwo polskie nie zdało egzaminu, państwo urządziło pogrzeby, ale egzaminu z zabezpieczenia swoich przedstawicieli nie zdało. Dziadostwo, chamstwo i propaganda – owszem, to się sprawdziło.


Słowa z filmu Ewy Stankiewicz może zbyt mocne, zabolały wiele osób. Oddawały stan emocji niektórych osób z Krakowskiego Przedmieścia, choć wcale nie większości. Ale warto pamiętać kto naprawdę ponosi odpowiedzialność za taki przebieg całej tej bolesnej historii i przebieg zdarzeń który do niej doprowadził.


 


Rządy politycznego dresiarstwa


Eustachy Rylski napisał: „Palikot publicznie wyraża to, co większość z nas prywatnie myśli”. I to jest święta prawda. Naprawdę większość z nich tak myśli. Wystarczy posłuchać choćby głównych autorytetów Komorowskiego z komitetu „honorowego”.


Myśli tak zapewne też sam prezydent elekt Komorowski, przyjaciel Palikota który zachował się jak zimny, cyniczny gracz polityczny, gdy już kilka godzin po katastrofie, nim jeszcze ostygły szczątki Tupolewa w podsmoleńskim błocie, rozpoczął wspólnie ze Sławomirem Nowakiem kampanię wyborczą (według relacji posła Marka Wikińskiego), że o szeregu niestosownych czy wręcz żenujących wypowiedzi nie wspomnę.


Myśli tak zapewne też Władysław Bartoszewski, doproszony przez Komorowskiego na scenę w dniu drugiej tury wyborów. Według  dziennikarza Newsweeka Andrzeja Stankiewicza gdy Bartoszewski dowiedział się o smoleńskiej tragedii 10 kwietnia miał powiedzieć pytającemu go dziennikarzowi: „właściwie nic się nie stało”. Zaprzeczeń Bartoszewskiego nie słyszałem, bo i chyba pytań o to do Bartoszewskiego nie było....


Również politycy Platformy nie stronili od uśmiechów i dowcipów i to nim jeszcze ciało prezydenta spoczęło w grobie. O czym mowa jest choćby w wywiadzie Anity Werner i Pawła Siennickiego z Palikotem - o obelżywych SMSach rozsyłanych przez polityków PO o zmarłym tragicznie prezydencie.


Jeśli koś nie słuchał wystąpień polityków Platformy na konwencji 26 czerwca to gorąco polecam. To tzw. „mowa nienawiści” (termin ostatnio sądowy) w czystej postaci. Palikot, choć spóźniony, był tam wiodącym celebrytą.


Słowa Rylskiego nie powinny oburzać, one oddają ducha panującego w elitach władzy. Ducha nienawiści, pogardy, chamstwa i podłości. Akolita Rylski tylko o tym powiedział głośno.


 


Zemsta politycznej i medialne tłuszczy


Nie wolno się wychylać. Jeśli masz inne poglądy, i nie chcesz bić braw zachowaj przynajmniej  milczenie, inaczej czeka cię los nie do pozazdroszczenia.


Leszek długosz z Piwnicy pod Baranami:
„Straciłem sporo adresów, gdzie byłem zapraszany, chętnie widziany. Zostałem też "wycięty" z części mediów. Nie mówi , nie pisze się o moich publikacjach. W ogóle o jakiejś artystycznej mojej obecności. To się w konsekwencji przekłada także na kieszeń. Ale bardziej dotyka, jeśli spędziło się z kimś wiele lat na wspólnej tratwie (tak to ujmijmy), a teraz ów ktoś czmycha, odwraca się na nasz widok.”


Przykładów jest zresztą dużo więcej. Z ostatnich czasów choćby Katarzyna Łaniewska odsądzana od czci i wiary. Ewa Stankiewicz szkalowana i poniżana, oskarżana kłamliwie, na którą wylano hektolitry pomyj i której film fabularny niezwiązany z polityką został cofnięty z dystrybucji. Producent filmu „Solidarni 2010” Robert Kaczmarek znalazł się na celowniku cyngli z Polityki. Marcin Bulski został mianowany sprzedajnym aktorzyną, Joanna Lichocka sponiewierana przez luksusowego dziennikarza, dziennikarza niezależnego, który z rąk Buzka i Kwaśniewskiego otrzymał stanowisko ambasadora w Urugwaju. 


Nie ma miejsca dla innych poglądów. Inni jak dinozaury mają wyginąć lub co najwyżej siedzieć cicho. Nie ma miejsca dla prawdy w masowych mediach. Dobrze radzę - o aferze hazardowej tylko prześmiewczo, jak zaprzyjaźniona telewizja, o Komorowskim tylko dobrze, a o Kaczyńskich wiadomo jak. Jeśli tylko chcecie mieć pracę.


Witajcie w Zangaro.


 


Dziś mijają trzy miesiące od smoleńskiej tragedii. Trzy miesiące to zwyczajowy okres żałoby. Nie został uszanowany. Żałoba trwała nie trzy miesiące, lecz trzy dni. Tyle mogli wytrzymać wodzireje mediów i jedynej prawdy w Polsce.


Katarzyna Łaniewska na spotkaniu z Ewą Stankiewicz
Leszek Długosz: Niezgoda na fałsz
Bartoszewski po katastrofie: nic się nie stało
Twarz Komorowskiego - cynicznego, bezwzględnego polityka
Gugała wzywa do środowiskowego linczu na Joannie Lichockiej


Palikot: Zachowania Kaczyńskiego były dziełem szatana. A ja jestem Chrystusem
Aktorzy wśród bohaterów reportażu "Solidarni 2010"
Eustachy Rylski popiera Palikota: Powinniśmy mu dziękować

Bernard
O mnie Bernard

Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka