Jan Rokita trzy lata temu: Cimoszewicz ukrywał przed opinią publiczną swoje potężne operacje giełdowe. Jak one zaczęły wychodzić na jaw w malutkim stopniu natychmiast się wycofał [...] Gdyby się nie bał ujawnienia jego operacji giełdowych na gigantyczną skalę, to by się nie wycofał.
Zapadł wyrok (nieprawomocny) skazujący Annę Jarucką na półtora roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat za posłużenie się fałszywym dokumentem (podrobione upoważnienie Włodzimierza Cimoszewicza), składanie fałszywych zeznań przed komisją śledczą ds. PKN Orlen i ukrywanie dokumentów MSZ. Czy sprawa Jaruckiej była prawdziwym powodem wycofania się Włodzimierza Cimoszewicza ze startu w wyborach?
Poniżej fragment rozmowy z Janem Rokitą sprzed niemal trzech lat.
Dwa lata temu Cimoszowicz został załatwiony, no, przez generalnie, pułkowników. No tak by to wyglądało.
Jan Rokita: Nie podzielam tego zdania.
Nie uważa pan tak?
JR: Nie podzielam tego zdania. Cimoszewicz ukrywał przed opinią publiczną swoje potężne operacje giełdowe. Jak one zaczęły wychodzić na jaw w malutkim stopniu natychmiast się wycofał, żeby nie wyszły[...] Absolutna mistyfikacja, że ktoś wykończył Cimoszewicza.
Ale Jarucką wyciągnął z kapelusza Brochwicz i Miodowicz.
JR: To bez znaczenia, Jarucka przyszła do komisji śledczej i ją przesłuchiwano. Ja bym postąpił dokładnie tak samo [...]. Gdy ktoś przychodzi i jest świadkiem w takiej sprawie
Tak sama [...] przyszła?
JR: Nie mam zielonego pojęcia, bez znaczenia, się zgłosiła. Jak się ktoś zgłaszał do mnie, jak byłem w komisji śledczej zgłosiło się piętnaście osób. Wszystkich wezwałem. [...] Ale nie to jest. To jest wielka mistyfikacja. Przecież nie Jarucka była przyczyną odejścia Cimoszewicza, [tylko] operacje giełdowe.
To prawda, ale to był ten katalizator.
JR: A tam, ja pieprzę katalizator. Gdyby się nie bał ujawnienia jego operacji giełdowych na gigantyczną skalę, to by się nie wycofał.
Po wybuchu pamiętnej afery z Jarucką Cimoszewicz wycofał się ze startu w wyborach, czym wywołał konsternację na całej lewicy. Według powszechnej opinii jakiś udział mieli w tym ludzie związani z PO i służbami specjalnymi. Wojciech Brochwicz (Raduchowski), któremu nomen omen premier Belka w swoim czasie proponował objęcie stanowiska szefa Agencji Wywiadu i Konstanty Miodowicz wówczas i obecnie poseł PO, wcześniej szef kontrwywiadu UOP.
Po akcji z Jarucką Brochwicz i Miodowicz znikli z pierwszego rzędu, trudno któregokolwiek z nich zobaczyć w telewizji czy usłyszeć w radio. Miodowicz miał nawet ostatnio problemy z lokalną, świętokrzyską Platformą.
Zawsze mnie zastanawiało, jak jest możliwe, że pomimo tego co spotkało Cimoszewicza nie kryje on dzisiaj sympatii do Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska. A przecież Miodowicz wciąż jest posłem PO i nie mogę sobie przypomnieć by Cimoszewicza kiedykolwiek przepraszał.
Obecnie Cimoszewicz szykowany jest, moim zdaniem, do roli Marcinkiewicza z kampanii wyborczej sprzed kilku lat. Marcinkiewicz mimo (a właściwie dlatego) że uprzednio związany z PiSem w kluczowym momencie, tuż przed wyborami, poparł Platformę Obywatelską. Podobnie może być dzisiaj z Włodzimierzem Cimoszewiczem. Nie poparł przecież Grzegorza Napieralskiego, nie deklaruje się oficjalnie, choć daje do zrozumienia. Ale tuż przed wyborami, a w najgorszym razie między turami, wystąpi prawdopodobnie jako gorący orędownik Bronisława Komorowskiego.
PS
Konstanty Miodowicz w "Kropce nad i": "Pan Włodziemierz Cimoszewicz doskonale wie dlaczego zrezygnował z ubiegania się o fotel prezydencki. I przypuszczam, że stworzono mu tylko, nieswiadomie, w komisji do spraw służb specjalnych pretekst do ucieczki z konkurencji prezydenckiej."
Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka