Pozwolę sobie zacytować wypowiedź dziennikarza „Newsweek Polska” Andrzeja Stankiewicza w dyskusji publicystów w dzisiejszym poranku radia Tok FM.
"On opowiadał w ostatnim czasie rzeczy zupełnie niebywałe. Jest taka
nieoficjalna informacja, krążąca wśród dziennikarzy, pewna
historia nigdzie nie podawana, ale ją opowiem, bo to co ostatnio
robi Bartoszewski uwiarygadnia tę historię. On podobno, kiedy
zadzwonił do niego jeden z dziennikarzy w dniu katastrofy, miał
powiedzieć, że właściwie nic się nie stało. "
Jeżeli to prawda, a nie sądzę, by red. Stankiewicz mówił to publicznie, gdyby nie miał pewności co do prawdziwości tej relacji, to jest to rzecz po prostu niebywała. Tekst Marcina Wolskiego wzywającego łajdaków na kolana, czy ostre komentarze profesora Krasnodębskiego po katastrofie nie są wcale przesadzone. Ani na jotę. Słowa Jarosława Rymkiewicza o tym, że „To co nas podzieliło – to się już nie sklei” nabierają dodatkowej prawdziwości. Nie sądzę, aby było możliwe „sklejenie” kogokolwiek przyzwoitego z Władysławem Bartoszewskim.
Władysława Bartoszewskiego ma podobno usprawiedliwiać jego biografia. Ale tak nie jest. Marszałka Petaine’a jego bohaterska biografia z czasów I Wojny Światowej nie uchroniła od odpowiedzialności za kolaborację z Niemcami w czasie II Wojny. Zaklęcia Pitery, czy Nowaka nic tu nie zmienią, czy nawet same słowa Bartoszewskiego, że jest wesołym staruszkiem, więc może mówić prosto w oczy to, czego Komorowskiemu mówić nie wypada. Nie!
Bezpośrednio po katastrofie przyszła chwila refleksji. Wierzę, że słowa Michnika, który miał zastanowić się, czy nie atakował Lecha Kaczyńskiego zbyt brutalnie były szczere. Ale już po kilku dniach szok minął. Z telewizji zniknęły programy o prezydenturze i biografii Lecha Kaczyńskiego i pozostałych ofiar tragedii (bez względu na przynależność polityczną). Nie chodzi o permanentną żałobę, ale chętnie obejrzałbym rzetelny materiał np. o Annie Walentynowicz czy Jerzym Szmajdzińskim. Nie ma.
Warto posłuchać odpowiedzi Adama Michnika na pytanie które zadałem w czasie targów książki, a zamieściłem w notce ”Targi Książki - pytania do A. Michnika i R. Kurkiewicza”. Zapytałem, czy Adam Michnik przejrzał swoje artykuły tak jak deklarował pod kątem tego, czy nie nazbyt surowo oceniał prezydenturę, czy osobę Lecha Kaczyńskiego. Michnik odpowiedział dowcipnie: „W porządku”. „Przejrzałem, niezbyt surowo, nie nazbyt surowo”. Towarzyszył temu rechot publiczności (nielicznie zgromadzonej), i brawa. Ubaw po pachy.
Kilka tygodni temu pytałem w notce "Życzenia śmierci, albo kto pierwszy zaprosi Palikota?" kto pierwszy zaprosi Palikota. Postawiłem na Monikę Olejnik. Nie zawiodłem się.
To nie anonimowi blogerzy zaniżają poziom debaty publicznej. Robią to mainstreamowe media i partia rządząca.
Ot, obrońcy Bronka normalnego…