Bernard Bernard
711
BLOG

Amnezyja – albo jak zwalnia się dziennikarzy „na żywo”

Bernard Bernard Polityka Obserwuj notkę 8

W Radiu Lublin zwolniono dwóch dziennikarzy. Sam fakt zwolnienia nie jest niczym niezwykłym, natomiast szokujące były okoliczności – dziennikarzy zwolniono w czasie prowadzenia programu na żywo. A dlaczego zostali zwolnieni? To ciekawa historia...

Dziennikarze Radia Lublin, Wojciech Pokora i Paweł Bobołowicz, prowadzili program Orient Express poświęcony sprawom międzynarodowym, głównie wschodnim. Sami dziennikarze bywali zresztą na Wschodzie. Odwiedzali Gruzję w czasie konfliktu z Rosją. We wrześniu 2008 roku przeżyli chwile grozy gdy w Południowej Osetii zostali zatrzymani przez rosyjskich żołnierzy. Próbowano zmontować prowokację częstując dziennikarzy alkoholem (poczęstunku nie przyjęli). W lipcu 2009 zostali deportowani z Iranu, gdy próbowali dostać się do Teheranu w gorącym powyborczym czasie.

Wokół programu Bobołowicza i Pokory zaczęła gęstnieć atmosfera. Dziennikarze sami chcieli złożyć rezygnację dnia następnego. Na początku audycji pożegnali się ze słuchaczami. W trakcie programu na żywo do studia wkroczyły panie księgowa i kadrowa z wypowiedzeniami...

Poletko pana B.

W grudniu ubiegłego roku w ramach „nowego rozdania” KRRiT powołała nową radę nadzorczą Radia Lublin. Głos dominujący uzyskali w niej ludzie związani z panem Borysiukiem reprezentującym kanapową postsamoobronną partię o sowieckiej nazwie „Partia Regionów”, oraz z SLD. Sam Borysiuk to były twardogłowy działacz PZPR. W TVP został zatrudniony na stanowisku doradcy przez byłego prezesa Piotra Farfała z LPR, współpracownika Romana Giertycha. Farfała na stanowisku utrzymywał minister skarbu Aleksander Grad torpedując próby odwołania, a sam Giertych pomagał ustanowić platformiane władze w bydgoskim oddziale TVP. Pana Borysiuka, dawnego, aktywnego działacza TPPR znanego ze swojej rusofilii podróże Pokory i Bobołowicza musiały szczególnie uwierać.

W styczniu 2010 nowa rada nadzorcza odwołała dotychczasowego prezesa Radia Lublin Mariusza Deckerta popieranego przez PiS, a tymczasowo na jego miejsce powołała byłego posła SLD i Samoobrony Lecha Szymańczyka, po czym został rozpisany konkurs.

Poletko pana P.

W konkursie wystartowało dziesięć osób, lecz tylko dwie zostały dopuszczone do ścisłego finału, reszta odpadła ze względów formalnych – braku lub nieścisłości w dokumentach. Jedną z osób które odpadły w przedbiegach była pani Iwona Blajerska, w teczce której zabrakło dokumentu potwierdzającego trzyletnią pracę na stanowisku kierowniczym. I tu zaczynają się dziwne historie. Pani Blajerska była jedyną osobą której pozwolono na uzupełnienie dokumentów i dopuszczono do dalszego etapu rekrutacji. Tu włączyła się jednak lokalna prasa, w tym lubelski dodatek GW. Gdy zrobił się szum, pani Blajerska ze startu w konkursie na szefa Radia Lublin zrezygnowała.

Pani Iwona Blajerska jest rzecznikiem prasowym prezydenta Lublina Adama Wasilewskiego z PO. A poprzez kontakty rodzinno-towarzyskie jest dobrze widziana w środowisku Borysiuka. Wydaje się jednak mało prawdopodobne by mogła startować na takie stanowisko bez wiedzy, zgody i poparcia swego bezpośredniego przełożonego. Stanowisko prezesa Radia Lublin jest na tyle intratne i politycznie ważne że nie jest możliwe by o kandydowaniu na nie Blajarskiej nie wiedział prawdziwy władca Lublina, czyli Janusz Palikot. Pan poseł wszak bardzo interesuje się sprawami miasta, co mu się chwali. Na przykład wie czy a jeśli tak to kto i co może budować na Górkach Czechowskich - dzielnicy Lublina. Wiedza posła na ten temat jest na tyle ciekawa, że zainteresowało się nią również CBA. W ten oto sposób Platforma Obywatelska była o krok od koalicji medialnej z pogrobowcami Samoobrony i SLD w Lublinie.

Co to ma wspólnego z dziennikarzami Radia Lublin? Otóż dziennikarze ci zainteresowali się nieco wyborem szefa swojej stacji. Wojciech Pokora przeprowadził rozmowę z Januszem Palikotem na temat „projektu Blajerska”. Poseł Palikot zaprzeczył by PO i on sam mieli jakikolwiek związek z pomysłem obsadzenia Blajerskiej na stolcu szefowej RL. Ale, jak informuje poczta pantoflowa to właśnie ta rozmowa mogła być prawdziwą przyczyną wyrzucenia dziennikarzy. Wywiad Pokory z Palikotem można obejrzeć tu: Projekt Blajerska

Ciemna strona mocy

Dymisja dziennikarzy została przeprowadzona, gdy (nomen omen) p.o. prezesa był Szymańczyk. Po nagłośnieniu całej sprawy Szymańczyk zrezygnował z tej funkcji. Redaktorem naczelnym stacji, który bronił decyzji o wyrzuceniu dziennikarzy - choć przyznał, że była przeprowadzona nieco niefortunnie - jest Ryszard Montusiewicz. Po rezygnacji Szymańczyka prokurentem Radia Lublin został... Montusiewicz. Choć przez nową ekipę został usunięty z zarządu utrzymał stanowisko redaktora naczelnego. Potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Były współpracownik Radia Watykańskiego, człowiek kojarzony z Kościołem, a nawet w czasach prezesa Deckerta oskarżany o sprzyjanie PiSowi teraz nawiązał owocna współpracę z ludźmi Borysiuka...

Amnezyja

Platforma oficjalnie brzydzi się i gardzi zarówno LPRem, jak i Samoobroną, do SLD utrzymuje dystans. W praktyce w wielu sejmikach blisko współpracuje z SLD, samorządowcy z LPR wstępują do klubu PO, a jak widać z przykładu lubelskiego nie gardzi też tym co z Samoobrony pozostało. Prowadzi zresztą bardzo zręczną politykę. Zwłaszcza na najwyższym szczeblu nie tyle wchodzi w oficjalne koalicje, co przejmuje aktywa, co szczególnie jasno widać w przypadku masy upadłościowej SLD i przejmowania Cimoszewicza i Hubner.

Cena dla bezideowej partii władzy nie jest wysoka. To „amnezyja”. Dotyka zresztą nie tylko polityki krajowej, ale również międzynarodowej. Paltforma nie tylko dokonała zamachu na Instytut Pamięci Narodowej, lansuje wykoślawiony obraz II Wojny Światowej pod postacią projektu budowy jej Muzeum, ale dla kilku uścisków i paru miłych nic nie znaczących gestów gotowa jest zachowywać się dwuznacznie wobec koncepcji „Widomego Znaku”, a nawet grać polską polityką wschodnią – kwestia Polaków na Białorusi, putinowskiej Rosji, Gruzji itd.

Nie idźcie tą drogą

Platformie pozazdrościł PiS. Poseł Adam Hofman został próbnym balonem rozpowiadając w mediach o przyszłej koalicji z nowym pokoleniem lewicy, nieobarczonej czarnymi okularami Jaruzelskiego. Że nie była to tylko własna koncepcja Hofmana świadczą wypowiedzi Gosiewskiego i Lipińskiego, a z drugiej strony barykady Kwaśniewskiego. Gdy podniosły się głosy oburzenia prezes Kaczyński próbne balony przekłuł, choć Hofmanowi nie tylko włos z głowy nie spadł, ale wciąż powtarza swoje pomysły.

Mogę zrozumieć partie zepchnięte do narożników które próbują się z nich wydostać. Mogę zrozumieć również pracę polityczną nad druga turą wyborów prezydenckich. W tym roku nie będzie Leppera który pięć lat temu poparł Kaczyńskiego, a nad poparciem Adama Gierka jak widać trzeba popracować. Ale trzeba się zastanowić, czy ta ryzykowna gra jest warta świeczki? Wokół SLD pozostał już tylko wąski żelazny elektorat, który prędzej zostanie w domu niż poprze Kaczyńskiego. Prawdziwa kopalnia potencjalnych wyborców jest wśród przypadkowych wyborców Platformy (nie wszyscy to jej żelazny elektorat, może nawet wewnątrz partii :-) ), oraz wśród wyborców niezdecydowanych. Jest ich tam znacznie więcej niż wśród zwolenników SLD.

Gdyby jednak taka koalicja miała powstać naprawdę, to ceną będzie bezideowa „amnezyja”. Przypomnę tylko przypadek Anity Gargas i filmu o Jaruzelskim, czy wielu innych „półkowników”. A po co komu bezideowa partia ideowa? I na koniec: PiS mówiąc o koalicji z SLD postępuje trochę jak gawędziarz, który mówi, że zrobi coś, czego i tak nie zrobi, ale co z powodzeniem robią już inni. Skutek może być odwrotny od zamierzonego. W dodatku daje alibi PO na wprowadzanie teorii PiS w platformianą praktykę. Bezideowej partii władzy przyjdzie to zdecydowanie łatwiej i będzie w tym bardziej skuteczna. Czy warto bić się na jej polu?
 

Post scriptum:
Kult "Amnezja"

Bernard
O mnie Bernard

Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka