Aleksander Kwaśniewski został zarejestrowany jako TW „Alek” pod numerem ewidencyjnym 72204. Nawet sąd lustracyjny w 2000 roku nie miał wątpliwości, że „Alek” to Kwaśniewski, choć uznał oświadczenie lustracyjne byłego prezydenta za prawdziwe.
W publikacji Instytutu Pamięci Narodowej, półroczniku „Aparat Represji w Polsce Ludowej 1944-1989” w numerze 1/7/2009 znalazł się świetny artykuł Piotra Gontarczyka „Aleksander Kwaśniewski w dokumentach SB. Fakty i interpretacje”. Publikacja spotkała się z natychmiastowym atakiem polityków, niektórych historyków czy lewicowych blogerów. Otwarte pozostaje pytanie ile z tych osób tekst Gontarczyka w ogóle czytało. Przypominam przypadek prof. Andrzeja Friszke, który wziął udział w programie „Warto rozmawiać” poświęconym książce Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie – i w którym to programie został zmuszony do przyznania się publicznie, że krytykuje książkę, której nie przeczytał.
Nie będę streszczać całego artykułu Piotra Gontarczyka – odsyłam do publikacji, ale chciałbym przedstawić kilka ciekawych wątków.
Teczka Aleksandra Kwaśniewskiego została zniszczona, bądź wyniesiona z MSW, jedyne dokumenty jakie można odszukać dotyczą innych spraw przy okazji których pojawia się przyszły prezydent. Bardzo ważne są zachowane niemal w całości dzienniki rejestracyjne i koordynacyjne, dzięki którym można ustalić personalia niektórych rejestracji SB. W tym również TW „Alka”.
Ciekawa jest biografia Aleksandra Kwaśniewskiego. Był działaczem młodzieżowych organizacji komunistycznych, potem również PZPR, został mianowany redaktorem naczelnym „ITD”, a następnie „Sztandaru Młodych” – pism Młodzieżowej Agencji Wydawniczej, ministrował w rządach końca lat osiemdziesiątych, zajmował się sportem, szefował PKOlowi, uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu. Gontarczyk przytacza opinie jakie SB wystawiła Kwaśniewskiemu. Ma być on członkiem młodego aktywu politycznego, o marksistowskim światopoglądzie, przeciwnym kompromisom z Kościołem i odstępstwom od „pryncypiów”. SB zaliczyła Kwaśniewskiego do rezerwowej kadry centralnego aparatu politycznego i przewidywała objęcie kolejnych stanowisk w krótkim czasie. Dzięki takiej postawie został „uplasowany” na stanowisku naczelnego „ITD”.
SB sprawdzała Kwaśniewskiego, a adresatem stosownych notatek był bliski współpracownik Kiszczaka – gen. Dankowski. Nie dziwi to, skoro wróżono mu wielką karierę. Sprawdzano np. krążące pogłoski, że ojciec Aleksandra – Zdzisław był współpracownikiem aparatu bezpieczeństwa PRL w latach czterdziestych. SB ustaliła, że w latach 45-47 ojciec przyszłego prezydenta był działaczem PSL w Sulęcinie. SB sprawdzała również krążące pogłoski o żydowskim pochodzeniu ojca i jego zagranicznych kontaktach. SB ustaliło, że kontakty utrzymywał, choć na mniejszą skalę niż mówiono w Białogardzie, a co do żydowskiego pochodzenia raportowano, że w prywatnych rozmowach miał je potwierdzać. Jak widać zainteresowanie PRLowskiej bezpieki pochodzeniem swych partyjnych towarzyszy nie wygasło wraz końcem lat sześćdziesiątych co zresztą o tyle nie dziwi, że SB i jej mocodawcy chcieli wiedzieć wszystko. Sprawdzano też plotki o nielegalnych wysokich dochodach Jolanty Kwaśniewskiej która pracowała wówczas w firmie polonijnej. Tego jednak SB nie była w stanie zweryfikować. SB zaprzeczyła z kolei plotkom o nielegalnych dochodach samego Kwaśniewskiego związanych z MKOlem, natomiast krytykowała za tworzenie koterii w związkach sportowych i niewłaściwe gospodarowanie pieniędzmi przeznaczanymi na sport.
Innym ciekawym wątkiem jest zachowana notatka z której wynika, że Kwaśniewski utrzymywał regularne kontakty z Jackiem Kuroniem (w okolicach przesilenia politycznego w 89 roku), co niepokoiło SB. Obaj panowie zabezpieczali się przed podsłuchami odbywając swoje rozmowy podczas spacerów.
Wiele miejsca Gontarczyk poświęca sytuacji w MAWie i jej wydawnictwach prasowych. Dziennikarze znaleźli się pod szczególnym nadzorem SB, która nie była zadowolona z politycznej postawy środowiska. Postanowiono zabezpieczać a następnie werbować dziennikarzy, nakazano prowadzić takie działania również wobec członków PZPR. Ciekawe są notatki jakie zachowały się na temat Kwaśniewskiego. Krytykowano w niej przyszłego prezydenta za politykę kadrową (zatrudnianie swoich znajomych z poprzedniej redakcji, czy udostępnianie łamów ludziom spoza redakcji, tolerowanie publikowania informacji PAPowskich jako własne – kwestia wierszówek). Nie podobało się SB to, że pismo Kwaśniewskiego nie trzyma się ortodoksyjnej linii partii, oraz to, że Kwaśniewski utrzymywał kontakty z „Polityką” i zatrudnił żonę Jerzego Baczyńskiego, Aldonę wbrew opinii SB o którą redakcja „Sztandaru Młodych”, której szefował Kwaśniewski, sama wystąpiła.
Ponieważ zniszczono (lub wyniesiono) znaczną część teczek, zwłaszcza tych z lat osiemdziesiątych, dużą rolę odgrywają wszelkie ewidencje pomocnicze. Są to m. in. dzienniki rejestracyjne, które zawierają informacje o rejestracji poszczególnych OZI (osobowych źródeł informacji) przez SB, oraz dzienniki koordynacyjne w których odnotowywano sprawdzenia np. czy dana osoba nie jest już w zainteresowaniu jakiegoś innego wydziału SB. Zawsze wówczas podawano oficera prowadzącego z którym w ramach koordynacji miał się kontaktować zainteresowany. W przypadku 72204 był to zawsze Zygmunt Wytrwał. Zestawiając takie dzienniki krzyżowo można uzyskać wiedzę kto, kiedy i w jakim charakterze został zarejestrowany przez SB. W takim dzienniku rejestracyjnym pod numerem 72204 23.06.1982 zarejestrowano Aleksandra Kwaśniewskiego jako „zabezpieczenie”. 29.06.1983 zaktualizowano wpis dotyczący Kwaśniewskiego – zmieniono „zabezpieczenie” na „współpracownika” i nadano pseudonim „Alek”. Dokonał tego kapitan Zygmunt Wytrwał. Od tego dnia Aleksander Kwaśniewski został TW „Alkiem”.
Kwaśniewski nie znalazł się na tzw. liście Macierewicza, choć w myśl uchwały Sejmu powinien na niej zostać wymieniony. Ponieważ jednak nie zachowała się teczka pracy, ani inne łatwo dostępne dokumenty – jedynym sposobem byłoby ręczne porównywanie tysięcy wpisów w dziennikach rejestracyjnych i koordynacyjnych. Wówczas nie było to możliwe. Kilka lat później Urząd Ochrony Państwa „skomputeryzował” dane z dzienników i znalezienie informacji w tychże, że Aleksander Kwaśniewski to TW „Alek” było już dziecinnie proste. Dlatego nawet sąd, który uznał oświadczenie lustracyjne Kwaśniewskiego za prawdziwe, potwierdził rejestrację w dziennikach SB jako TW „Alek”.
Od czasu do czasu archiwiści znajdują ciekawe informacje związane z Kwaśniewskim przy okazji całkiem innych spraw. I tak już po procesie lustracyjnym badając sprawę o kryptonimie „Teleecho” natrafiono na ślad Kwaśniewskiego. Na Ursynowie zagłuszano sygnał telewizyjny nadając planszę „Solidarność”. Osoba rozpracowująca „zagłuszaczy” zażyczyła sobie danych wszystkich zarejestrowanych w ewidencji SB w obrębie kilku ursynowskich ulic. Wśród danych znalazł się adres z ulicy Polinezyjskiej (gdzie wówczas mieszkał Kwaśniewski) i jego numer ewidencyjny 72204. Podczas rejestracji Kwaśniewskiego i kilku koordynacji w dziennikach figuruje zawsze nazwisko kapitana Wytrwała, co oznacza, że to on zajmował się cały czas TW „Alek”.
Kwaśniewski został zdjęty z ewidencji 7 września 1989 roku. Teczki zostały zniszczone a komputerowa baza danych wyczyszczona. TW „Alek” przestał istnieć. Jednak pozostały ślady, choć nie można ustalić jak przebiegała sama współpraca.
Ciekawy przebieg miał proces lustracyjny dość dokładnie opisany w artykule Gontarczyka. Byli SBecy zaprzeczali, by Kwaśniewski był TW „Alek”, łącznie z prowadzącym „Alka” Zygmuntem Wytrwałem - zaprzeczali też by Kwaśniewski został przerejestrowany z „zabezpieczenia” na „współpracownika”. Sąd mimo werbalnej ostrożności jeśli chodzi o zeznania SBeków, dał im wiarę. Sam Kwaśniewski próbował zaprzeczać, by to on był osobą zarejestrowaną pod numerem 72204. Zaprzeczał by zapisy z dziennika koordynacyjnego (sprawdzanie przy okazji wyjazdu do Moskwy i nadania odznaczenia) dotyczyły akurat jego. Pokazane zachowane dane paszportowe odświeżyły nieco pamięć Kwaśniewskiemu i przypomniały mu, że jednak do Moskwy wówczas wyjeżdżał. To, że rejestracja 72204 dotyczy Kwaśniewskiego sąd jednak potwierdził.
Innym korzystnym dla Kwaśniewskiego dokumentem był spis agentury w „Życiu Warszawy”. Na tej liście znalazł się numer Kwaśniewskiego z informacją o kpt. Wytrwale. Obrońcy Kwaśniewskiego i sam Kwaśniewski często powoływali się na ten fakt (i powołują się do dziś), że ponieważ Kwaśniewski nigdy nie pracował w „Życiu”, to agentem 72204 nie może być on. Dziś trudno ustalić dlaczego Kwaśniewski znalazł się na tej liście. Ponieważ nie ulega wątpliwości że 72204 to Kwaśniewski, a Wytrwał wcześniej zajmował się również „Życiem Warszawy” prawdopodobnie nastąpiła pomyłka osób sporządzających tę listę. Podczas procesu lustracyjnego miał miejsce ciekawy incydent. Przesłuchiwany na tę okoliczność Zygmunt Wytrwał zaprzeczył jakoby miał jakiegokolwiek agenta piszącego w Życiu Warszawy. Wówczas jeden z sędziów prowadzących rozprawę „przypomniał” Wytrwałowi wcześniejsze zeznania Krzysztofa Majchrowskiego, który zeznał że Wytrwał miał takiego agenta w „Życiu”. Na takie dictum Wytrwał „doprecyzował” swoje zeznanie, i stwierdzi że jednak faktycznie takiego agenta w „Życiu Warszawy” miał.
Nazwisko Zygmunta Wytrwała pojawiło się ponownie w mediach przy okazji tzw. taśm Gudzowatego, na których współpracownik Kwaśniewskiego, niegdyś doradca Kiszczaka, Andrzej Gdula miał zachęcać Gudzowatego do zatrudnienia Wytrwała. Zachęta była skuteczna. Wytrwał pracę w banku Gudzowatego otrzymał...
Całkiem inny los spotkał Antoniego Zielińskiego, dyrektora w UOP, rzeczoznawcę w procesie lustracyjnym Kwaśniewskiego , który przygotował rzetelną analizę dla sądu lustracyjnego. Kwaśniewski zapowiedział odwet już w dniu ogłoszenia korzystnego dla siebie orzeczenia sądu. Groźby zostały spełnione, przeciw Zielińskiemu toczyło się śledztwo, które ostatecznie „już” po trzech latach zostało umorzone.
Sąd lustracyjny nie otrzymał wszystkich dokumentów jakimi na temat Kwaśniewskiego dysponował ówczesny UOP, część dokumentów odnaleziono już po roku 2000. Biorąc jednak pod uwagę praktykę orzekania sądów lustracyjnych nawet w przypadkach gdy zachowały się teczki agentów i pokwitowania odbioru pieniędzy, gdyby nawet proces taki toczyć miał się ponownie wątpię by zapadł inny wyrok.
Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka