Put in jail – obywatele gorszej kategorii?
Michał Rachoń jest blogerem Salonu24, działa w sopockim PiS, ale sprawa dotyczy również Jakuba Świderskiego (radnego i działacza samorządowego) i siostry Jakuba Marii Świderskiej.
Jak pewnie większość pamięta w dniu 1 września przed hotelem Sheraton w Sopocie miał miejsce happening wyrażający w nieco ekstrawagancki sposób dezaprobatę dla rosyjskiej kampanii propagandowej szkalowania historii Polski, która miała miejsce tuż przed wizytą Władimira Putina w Polsce. Wznoszono też hasła antyputinowskie (w stylu „morderca”), co w kontekście bezmiaru zbrodni dokonywanych na Kaukazie za czasów rządów Putina, czy skrytobójczych zamachów (np. śmierć Aleksandra Litwinienki) nie może specjalnie dziwić.
Można oczywiście krytykować samą formę happeningu i zastanawiać się, czy było to mniej czy bardziej smaczne, lub niesmaczne, ale warto mieć na uwadze, że był to efekt inspiracji prowokacjami wymierzanymi w Garii Kasparowa, niegdyś znanego szachistę a dziś opozycyjnego działacza w Rosji.
Cała trójka (M. Rachoń i oboje Świderscy) trafiła na policję, a Jakub Świderski spędził tam noc. Dochodzimy teraz do sedna sprawy.
Po pierwsze warto przyjrzeć się samemu zatrzymaniu happenerów, które to zatrzymanie uwidocznione jest na nagraniu dostępnym na YT. Policjant jako pretekst zatrzymania Jakuba Świderskiego podaje używanie materiałów pirotechnicznych. Oczywiście można założyć, że ani interweniujący policjant ani żaden inny stróż prawa, a kilku ich tam było, ani żaden z wygarniturowanych bacznie obserwujących incydent niewesołych panów nie zwrócił uwagi na to co się działo. Można też przyjąć za dobrą monetę przypuszczenie, że policjanci nie byli w stanie (czy to przez nieuwagę, ze zmęczenia, czy z jakichś innych nie znanych mi powodów) rozróżnić eksplodującej petardy od pękającego balonu. Ale można również domagać się wyjaśnień, czy nie był to tylko pretekst umożliwiający zatrzymanie Jakuba Świderskiego, a samo zatrzymanie czy nie było zwykłą szykaną.
Tu pozwolę sobie na małą dygresję. Przypomina mi się sprawa Grzegorza Brauna, zatrzymanego i dość brutalnie potraktowanego gdy obserwował z boku manifestację NOPu we Wrocławiu w roku 2008. Gdy Grzegorz Braun złożył skargę na postępowanie policji został oskarżony o pobicie kilku policjantów i utrudnianie interwencji policyjnej. Wytoczono Grzegorzowi Braunowi z tego powodu proces karny. Co prawda pan Braun nie wygląda na herosa, ale widocznie ktoś uznał, że kilku policjantów mógł jednak pobić.
Wracając do zatrzymania Jakuba Świderskiego - otóż żadne materiały pirotechniczne nie były używane podczas tego happeningu, co jest udokumentowane...
Jakub Świderski złożył zażalenie na zatrzymanie przez policję i 21 października odbędzie się w Sopocie rozprawa w sprawie legalności działań policji. W przeciwieństwie do sprawy Grzegorza Brauna tym razem całe zajście zostało nagrane, a nawet umieszczone w internecie.
Po drugie, i ważniejsze moim zdaniem, sprawa dotyczy wolności wypowiedzi, oraz szans obywatela w zderzeniu z aparatem przymusu. Michałowi Rachoniowi, Jakubowi Świderskiemu i Marii Świderskiej postawiono zarzut z art. 136 Kodeksu Karnego, za co grozi do trzech lat więzienia. Sprawa wygląda więc poważnie. Artykuł 136 mówi o czynnej napaści lub publicznym znieważeniu „głowy obcego państwa lub akredytowanego szefa przedstawicielstwa dyplomatycznego takiego państwa albo osoby korzystającej z podobnej ochrony na mocy ustaw, umów lub powszechnie uznanych zwyczajów międzynarodowych”. Sęk w tym, że Putin nie jest głową państwa rosyjskiego, bo tę funkcję sprawuje Dmitrij Miedwiediew. Dodatkowo pozostaje otwartą kwestia wolności wypowiedzi i krytyki autorytarnych reżimów. Czy wolno krytykować prezydenta ChRL za masakrę na Placu Niebiańskiego Spokoju, czy nie? Czy gdyby Pol Pot przyjechał z wizytą wolno byłoby wznosić okrzyki czy nie? Nieco odwracając sytuację – czy gdyby Jaruzelski w czasie stanu wojennego przyjechał do Paryża to mógłby zostać przywitany niewybrednymi okrzykami a nawet gażetami rodem z Palikota, czy raczej powinno być to stanowczo zakazane? Dziś niektórzy przywódcy Serbów odpowiadają przed haskim trybunałem, czy gdyby przyjechali kilka lat temu z wizytą do Polski to za wznoszenie okrzyków manifestanci powinni trafić za kratki? Co ma większą wartość – litera prawa rodem z dawnych czasów, czy też pamięć o mordowanych, katowanych, gwałconych i prześladowanych dzisiaj? Komu należy się większa ochrona? Czy aparat przymusu polskiego państwa nie ma ciekawszych zajęć?
Czy należy interpretować, a może nawet nadinterpretowywać przepisy na niekorzyść polskiego obywatela? No chyba, że chodzi o to, że obywatel jest obywatelem o innych niż rządzący poglądach? Może wówczas jest obywatelem gorszej nieco kategorii?
Działacz PiS przebrany za penisa znieważył Putina?
Happening
Gari Kasparow
Człowiek-Putin w Sopocie.
Sprawa Grzegorza Brauna
Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka