Bernard Bernard
196
BLOG

30 lipca – zapomniana rocznica polskiego komunizmu

Bernard Bernard Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Ostatni prezydent PRL, generał Wojciech Jaruzelski, bożyszcze Kuczyńskiego i Michnika, tylko raz zaprotestował przeciw pomysłom OKP. Miało to miejsce przed uchwaleniem 6 kwietnia ustawy likwidującej święto 22 lipca. Jaruzelski skierował do Marszałka Sejmu specjalny list z protestem. Ustawę jednak podpisał. Jeszcze dziś postkomuniści tęsknie spoglądają w przeszłość, a 22 lipca chcą traktować jako symboliczny dzień wyzwolenia Polski. Niewiele brakowało, by zamiast odwoływać się do 22 lipca wspominali lipca dzień trzydziesty. To właśnie 30 lipca ogłoszony został w Białymstoku protoplasta Manifestu przez protoplastę PKWNu. I tak jak Manifest PKWN nie powstał w Chełmie i nie powstał 22 lipca, tak też Manifest Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polskiego (zwanego z sowiecka Polrewkomem) nie powstał w Białymstoku i nie powstał 30 lipca. Podobieństw zresztą jest więcej, ale jest też kilka różnic.

Wojna polsko-sowiecka nie zaczęła się wyprawą kijowską Piłsudskiego i nie zakończyła się Bitwą Warszawską. Wojna zaczęła się w roku 1919. Gdy Niemcy ewakuowali swój Ober-Ost powstała próżnia między armią sowiecką i wojskiem polskim. Tę próżnie w pewnym stopniu usiłowali wypełnić Białorusini, Ukraińcy, Litwini, Łotysze. Do zwarcia między Polską i Związkiem Sowieckim musiało jednak dojść i w końcu doszło. Wojna w roku 1919 była kluczowa dla niepodległości Polski, pozwoliła nieco okrzepnąć i złapać oddech tworzącemu się państwu polskiemu, walczącemu o ustalenie swoich granic. Sowieci nacierali na zachód wytyczając sobie „Cel Wisła”. Zostali jednak powstrzymani, a następnie odrzuceni na wschód. Wojna w 1919 roku całe szczęście toczyła się po myśli Polski. Zimą front „zamarzł” na kilka miesięcy, ale dla wszystkich było oczywiste, że musi nastąpić zasadnicze przesilenie. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że Lenin i Trocki markowali rozmowy pokojowe, lecz Związek Sowiecki szykował się do zadania śmiertelnego ciosu Polsce. Armia Polska, przy udziale sił ukraińskich Semena Petlury wykonała w kwietniu 1920 roku uprzedzające uderzenia i zajęła Kijów. Armia Czerwona odpowiedziała  kontruderzeniem i tak oto na przełomie lipca i sierpnia siły sowieckie przekroczyły Bug i stanęły u wrót stolicy.

Gdy Armia Czerwona wykonywała rozkaz Tuchaczewskiego z 2 lipca „Na Zachód”, by „przez trupa Białej Polski” wzniecić „ogólnoświatową pożogę” polscy komuniści w wersji moskiewskiej szykowali się do przejęcia władzy. Próbowano formować polskie jednostki zbrojne, usiłowano siać komunistyczną propagandę w polskim wojsku, wysyłano szpiegów i dywersantów, wydawano niezliczoną liczbę odezw i apeli, wzywano do rewolucji.

Sowieci zmobilizowali polskich komunistów rozsianych na terenie Rosji i skierowali ich na front zachodni, głównie w charakterze politruków. Gdy plany wywołania rewolucji na ziemiach polskich spaliły na panewce przyjęto koncepcję Józefa Unszlichta – zaprowadzenia rewolucji za pomocą sowieckich bagnetów. Na terenach zajętych przez armię sowiecka powoływano lokalne komitety rewolucyjne (rewkomy), które miały przejmować władzę w terenie. Początkowo językami używanymi w komitetach był rosyjski i jidysz. Dopiero później zarządzono używanie języka polskiego. Trwały grabieże, rekwizycje, wojenne gwałty. To wszystko nie mogło wywrzeć dobrego wrażenia na Polakach.

W takich to okolicznościach powstał Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski – zalążek przyszłego polskiego rządu sowieckiego. Na czele Komitetu stanął Julian Marchlewski, a w skład weszli Feliks Kon, Edward Próchniak, Józef Unszlicht i Feliks Dzierżyński, który zresztą nie przestał szefować swej ukochanej CzeKa. Dzierżyński telegrafował do Moskwy o przyznanie niezbędnych funduszy na działalność Komitetu i 28 lipca otrzymał na ten cel miliard rubli. Manifest „Do polskiego ludu roboczego miast i wsi” wydrukowano gdzieś po drodze, a datowano na 30 lipca, chociaż Dzierżyński jako pierwszy dotarł do Białegostoku dopiero 2 sierpnia. Gdyby nie powiodła się kontrofensywa znad Wieprza SLD zapewne tęskniłoby do 30 lipca, a nie 22.

Manifest „Polrewkomu” był propagandową agitką utrzymaną w duchu sowieckiej nowomowy. Napisano w nim o „wyssanej krwi ludu roboczego”, o „kapitalistach”, „paskarzach” i „obszarnikach”. Manifest głosił przejmowanie przez robotników fabryk i majątków ziemskich. Jednak nie wspominał o reformie rolnej i parcelacji majątków, a jedynie o przejmowaniu tychże przez „Komitety Parobczańskie”. Polski chłop mógł marzyć o wszystkim, ale ostatnią rzeczą o jakiej śnił było zostać parobkiem, nawet, a może szczególnie parobkiem komitetowym. TKRP chciał po prostu od razu zaprowadzić w Polsce system kołchozowy i dlatego reformę rolną uważał za zbędną fatygę. Czterdzieści cztery lata później Stalin nie powtórzył tego błędu. Majątki rozparcelowano i przekazano chłopom by zyskać ich przychylność. Choć potem oczywiście próbowano tę ziemię chłopom ponownie wydrzeć.

Miały nawet miejsce samorzutne parcelacje majątków w siedleckiem. Gdy wiadomości o tym dotarły do Lenina, ten nakazał parcelację na rzecz małorolnych chłopów oraz „bezlitosne rozgromienie obszarników i kułaków”. Mniej więcej można sobie wyobrazić do czego by wykonanie tych dyrektyw doprowadziło, gdyby tylko Sowieci mieli nieco więcej czasu. 

Próbowano tworzyć Polską Armię Czerwoną. Planowano połączyć jednostki polskie wchodzące w skład Armii Czerwonej, ściągano Polaków służących w jej oddziałach oraz próbowano werbować ludność miejscową. Wydawano pisma agitacyjne takie jak „Żołnierz Polski”, „Głos Komunisty”, „Sztandar Komunizmu”, „Do Walki”, „Goniec Czerwony”.

Tymczasem Komitet Marchlewskiego pławił się w swoistym matrix’ie. Wydawał apele odezwy i zarządzenia. Próbował przejmować i tworzyć lokalne rewkomy, deliberował o reformie edukacji. Tworzył własne centrale związków zawodowych, wprowadzał ośmiogodzinny dzień pracy (choć ten w Polsce obowiązywał już od roku), nacjonalizował fabryki (choć z braku fachowców dotychczasowych dyrektorów przenoszono z jednej fabryki do drugiej). Rejestrował bezrobotnych, lecz poza rejestracją pracy nie zapewniał itd. Toczyły się też spory wewnętrzne między komunistami „krajowymi” i „importowanymi” z Moskwy. Generalnie jednak TKRP szykował się do przenosin do Warszawy. 15 sierpnia Dzierżyński, Marchlewski i Kon udali się do Wyszkowa by tryumfalnie wkroczyć do stolicy. Jednak już 16 sierpnia pośpiesznie musieli wracać do Białegostoku, a gdy 22 sierpnia Armia Polska podeszła pod miasto zostali zmuszeni do ucieczki przez Lidę, Grodno i dalej do Mińska.

23 sierpnia po trzech tygodniach „rządzenia” TKRP zebrał się w Mińsku ponownie już tylko jako Biuro Polskie KC bolszewickiej partii. Czar prysł. Król okazał się nagi.

Wojna jednak nie zakończyła się odparciem bolszewików spod Warszawy. Na południowym-wschodzie odrzucona została „Konarmia” Budionnego, miała wówczas miejsce największa chyba, a na pewno ostatnia, kawaleryjska bitwa nowoczesnej Europy pod Komarowem. W czasie pogoni za Armią Czerwoną rozegrała się też pierwsza nowoczesna bitwa współczesnej Europy – rajd zmotoryzowanych oddziałów Sikorskiego na Kowel. Była to zresztą wojna inna od dopiero co zakończonej pozycyjnej Wojny Światowej. Ze względu na ukształtowanie i rozległość terenu jak też szczupłość sił nie było możliwe prowadzenie długotrwałych walk pozycyjnych. Wojna była niezwykle szybka, manewrowa, tak ze strony polskiej jak i sowieckiej (Armia Konna Budionnego, Kawkor Gaji Dmitriewicza). Stosowano pociągi pancerne, lotnictwo, coś na kształt wywiadu elektronicznego z łamaniem szyfrów. Wnioski z rajdu na Kowel Sikorski opisał w swojej książce „Przyszła wojna, jej możliwości i charakter” w której trafnie przewidział obraz przyszłego konfliktu zbrojnego. Wojna 1919-1920 była więc pierwszą kampanią nowoczesnej Europy. Niestety Sikorski popadł w niełaskę i wnioski nie zostały wyciągnięte.

Dla Związku Sowieckiego lata międzywojenne były tylko nieco przydługim zawieszeniem broni, które złamano 17 września 1939 roku by zrealizować stare plany.

Polska stawiała opór w zasadzie w pojedynkę. Pomoc państw zachodnich była niewielka i kosztowna. Wielka Brytania prowadziła dziwną antypolską politykę. Francja też nie kwapiła się z pomocą. Lloyd Georg próbował zastraszyć Grabskiego by zmusić Polskę do zrzeczenia się Wilna, i pozostawienia kwestii Cieszyna, Galicji Wschodniej i Gdańska w rękach aliantów. Doszło nawet do fałszerstwa uzgodnionego telegramu wysłanego przez Brytyjczyków do Moskwy, które to fałszerstwo zmieniało przebieg granicy zawieszenia broni w lipcu 1920 roku w taki sposób, że Lwów znalazł się po sowieckiej stronie. Brytyjczycy byli gotowi zaakceptować pre-Jaltę - 24 lipca Cziczerin, sowiecki minister spraw zagranicznych, proponował aliantom bezpośrednie negocjacje bez udziału strony polskiej. Przedstawiciele brytyjskiej Partia Pracy obradowali w Moskwie, potępiali Polskę i brali stronę Kraju Rad. Brytyjscy związkowcy przeprowadzali akcję „Ręce precz od Rosji”...

Niepodległość i wolność Polska zawdzięcza więc sobie sama. Rola państw alianckich, misji wojskowych, jest mocno przereklamowana, zwłaszcza przez wrogów Piłsudskiego (Dmowski w Poznaniu szykował się do przejęcia władzy i miał poparcie aliantów).

Nie wydaje się jednak, by Armia Czerwona była w stanie podbić zachód Europy (wszak została pokonana przez nienajmocniejszą armię polską), lecz los Europy Środkowej byłby przesądzony. Węgierska Republika Rad Beli Kuna nie odeszła jeszcze w niepamięć. A nawet ze strony państw Europy Środkowej nie uzyskaliśmy istotnego wsparcia. Jedynie Rumunia stanowiła niewiadomą dla Budionnego i Stalina na południowo-zachodnim froncie.

Tak oto 30 lipca nie został świętem polskich komunistów. Warto o tej dacie pamiętać, z jednej strony jako o dacie hańby i zdrady polskich funkcjonariuszy rodzącego się sowieckiego imperium, z drugiej zaś jako datę początku ich klęski.

Tadeusz Żenczykowski „Dwa Komitety 1920 1944”
Norman Davies „Orzeł Biały Czerwona Gwiazda”

Bernard
O mnie Bernard

Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura