https://www.salon24.pl/u/beret-w-akcji2/206079,bylam-w-zoo-kochani-radze-wszystkim-idzcie-tez
W mojej subiektywnej ocenie to najlepsza notka, jaką tu kiedykolwiek napisałam:)
Aktualna, ponadczasowa.
Kto czytał - sam wie.
Kto nie czytał - może przeczytać. Albo i nie. Jak tam chce.
I druga - o moim pupilu, Bysiu - ten z notki już dawno temu opuścił warszawskie ZOO.
https://www.salon24.pl/u/beret-w-akcji2/476057,notka-niepowazna-o-nosorozcach-pancernych
:)
Znowu byłam w ZOO - od tej pierwszej notki chodzę regularnie...
Spedziłam tam wiele, wiele godzin.
Spotkała mnie niespodzianka - urocze maluchy!
Mała żyrafka, grupka rozhasanych małych góralków i małe markury śruborogie (kozy śruborogie).
Te góralki - o dziwo - są kuzynami słonia:)))
Mama góralkowa bacznym okiem obserwowała żwawe góralczęta.
.................................
No i mój pupil, w którym zakochałam się kilka lat temu - myszojeleń/kanczyl.
Już przez dwa lata go nie widziałam - chował się gdzieś... Tym razem też go nie było w wolierze, w której mieszka z ptakami - postanowiłam jednak go dorwać! I udało się - okazało się, że wyszedł na dwór i siedział, schowany w krzakach na wybiegu. Przyczaił się nieruchomo - ledwie go było widać - ale i tak go wypatrzyłam.
Proszę spojrzeć - czyż można oprzeć się czarowi myszojelenia?
:)
https://www.pap.pl/aktualnosci/kolejny-myszojelen-urodzil-sie-w-stolecznym-zoo
.....................................
Spotkałam też szczęśliwego człowieka - szczęście absolutne, doskonałe, niczym niezmącone.
Stałam przez klatką z małpkami - lemurami katta. Obok mnie mama z maluchem w wózku. Półroczniak? Nieco starszy? Siedział już porządnie, fikając radośnie nóżkami i rączkami, gaworzył oraz uśmiechał się promiennie.
Mama usiłowała zainteresować go lemurem:
- Zobacz, jaka małpka! Jaka śliczna! Jak się śmiesznie drapie! O tu, tu - lemurek...
Jednak maluch na małpkę nie zwracał uwagi. O wiele bardziej zdawała się go interesować moja skromna osoba. Nawet mi to pochlebiło:)
Niemowlak robił do mnie miny, przekrzywiał główkę, zaczepiał, uśmiechał się.
Też zrobiłam kilka min, nawiązując "konwersację" z niemowlakiem.
Nieszczęsna mama pozostawała na całkowicie przegranej pozycji, promując bezskutecznie lemura.
Zlitowałam się w końcu i mówię:
- Spójrz - tu! Jaka śliczna małpka!!! Nazywa się lemur!
Wskazałam (niepedagogicznie) paluchem na lemura - i popukałam w szybę.
Dziecko spojrzało w końcu na małpkę.
Gibnęło się całym sobą - okazując radość i entuzjazm rączkami, nóżkami i całym ciałkiem. Tylko niemowlęta to potrafią - być samą radością.
Wydało z siebie radosny dźwięk - a na buzi pojawił się uśmiech tak promienny, że takiego widoku nie dane mi było widzieć od lat. Z małego człowieka emanowało szczęście w czystej postaci.
Pogodziłam się jakoś z tym, że małpka okazała się jednak być atrakcyjniejsza ode mnie.
Cóż - wzięłam na klatę.
..........................
Dopóki nie staniecie się jako dzieci...
Może warto jednak dziecinnieć - przynajmniej w pewnych aspektach?
Zamiast wysiadywać przy kompie i zajmować się polityką - można iść do ZOO.
:)
Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości