Bicie piany trwa.
Jak bumerang powracają dramatyczne pytania:
- Co z dzieckiem, wychowywanym w "tęczowej rodzinie" przez dwie mamy, gdy matka biologiczna umrze?
- Czy dziecko powinno trafić do Domu Dziecka bądź rodziny zastępczej zamiast zostać z drugą matką?
- Dlaczego ohydny zaścianek sprzeciwia się dobru dziecka?
- Dlaczego chce je wyrwać z ramion kochającej drugiej mamy?
...........................
Przypominam - wg polskigo prawa rodzina zastępcza to również dziadek i babcia, ciotka i wuj oraz bliscy krewni.
Gdy rodzice nieletniego dziecka zginą w wypadku samochodowym, dziadkowie muszą przejść procedurę sądową, by zostać rodziną zastępczą. Nie następuje to z automatu.
Na marginesie - uważam to za absolutną bzdurę. Dziadkowie - to nie jest rodzina zastępcza. To jest najprawdziwsza rodzina. Bliska rodzina.
Dziecko, wychowywane przez dwie lesbijki, pozostające w związku, z reguły ma ojca, dziadków ze strony matki i ojca, ciotki, wujów, innych krewnych.
Po śmierci biologicznej matki nie musi lądować w Domu Dziecka.
Stan prawny na dzisiaj wygląda następująco:
"Rodziną zastępczą" mogą zostać dziadkowie, inni krewni - po przejściu procedury sądowej. Może nią zostać również lesbijka-partnerka matki po przejściu takiej procedury.
Czy ojciec/dziadkowie dziecka mają pierwszeństwo?
Mam nadzieję, że tak.
Lesbijki walczą o to, by uzyskać status prawny "drugiej matki" z automatycznymi prawami do dziecka, bez konieczności przeprowadzania procedury sądowej.
Ergo - chcą mieć większe prawa od ojca, dziadków i krewnych dziecka.
Przypomnę, że wg dotyczczasowych projektów ustaw o związkach partnerskich rozwód/rozwiązka takiego związku jest prosty, szybki, nie wymaga procedury sądowej ani żadnych kosztów - w odróżnieniu od rozwodu małżeństwa.
Za "stały związek" dawny projekt uznawał związek, trwający min. 3 miesiące.
Nowego projektu nie znam - zresztą chyba nikt go nie zna. PSL upomina się o o ten projekt bezskutecznie. Znamy tylko dramatyczne bicie piany.
Zgodnie z poprzednimi projektami po bezbolesnej "rozwiązce" związku, która trwa chwilę i jest to wyłącznie oświadczenie woli zainteresowanych przed urzędnikiem USC (a nawet wystarczy oświadczenie jednej strony bez zgody drugiej), można zawierać kolejne i kolejne związki.
Zgodnie z żądaniami środowisk "tęczowych" lesbijka, zwana "drugą mamą", pozostająca w związku z biologiczną matką dziecka np. od trzech miesiecy, miałaby mieć w przypadku śmierci biologicznej matki dziecka większe prawa do dziecka niż jego ojciec i dziadkowie. I każda kolejna "druga mama" - po kolejnej "rozwiązce" kolejnego związku i zawarciu nowego.
Ma to służyć dobru dziecka i uchronić je przed sierocińcem - a kto uważa inaczej, ten jest podłym człowiekiem, nie mówiąć już o tym, że obrzydliwym kołtunem z zaścianka.
Wrzaski środowisk "tęczowych" zrobiły swoje. Politycy, dziennikarze i celebryci dołożyli swoje. Pranie mózgów trwa w najlepsze.
Nie ma dwóch mam. A już zwłaszcza kolejnych i kolejnych mam - po kolejnych "rozwiązkach" związków.
Matka jest tylko jedna:)
https://www.salon24.pl/u/beret-w-akcji2/496698,ustawa-o-zwiazkach-partnerskich-skandal-o-czym-sie-milczy
Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport