Wczoraj milczałam - za bardzo to wszystko bolało. Dzień dumy, dzień wolności - tak mówili w pięknych przemówieniach. Wielkie słowa. Wielka, ważna rocznica. Dla mnie osobiście bardzo ważna.
Mówili o dumie i wolności - w maskach na twarzach. Prezydent - raz w masce, potem bez, potem znowu w masce - i znowu bez. Co kilka godzin inaczej. Czyli - raz może zarażać (pod pomnikiem koło szpiatala na Woli), potem już nie (na Powązkach ). Najważniejsi przedstawiciele państwa polskiego, przedstawiciele tego dumnego narodu, o którym tak pięknie mówili - w maskach.
Powstańcy Warszawscy - w maskach. Na szczęście nie wszyscy. Wiceprzewodnicząca ZPW bez. Jedna jedyna bez maski w pierwszym szeregu. To dla mnie miało symboliczne znaczenie.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Halina_Jędrzejewska
https://www.1944.pl/archiwum-historii-mowionej/halina-jedrzejewska,751.html
Szanowna Pani doktor, droga Pani Halino - dziękuję. Pani mnie pewnie nie pamięta, ale znała Pani moją śp. Mamę. Walczyłyście obok w rejonie ul. Książęcej - choć w różnych kompaniach.
Patrzyłam kilka dni temu na Parlament Europejski - wielcy Europy, prezydenci i premierzy wielkich krajów - wszyscy w maskach, radośnie trącający się łokciami - przykład i wytyczne dla maluczkich, dla Europy - taka będzie "nowa normalność". I jedyny Viktor Orban, przechadzający się w tym towarzystwie z odkrytą twarzą. Tylko że nie miał komu ręki podać - oni się przecież trącają łokciami...
Najbardziej boli mnie widok wojska, oficerów - w maskach. Widok Kompanii Honorowej, maszerującej krokiem defiladowym, w maskach na twarzach, jest dla mnie symbolem, który boli fizycznie. Patrzeć na to nie mogę. Wczoraj płakałam.
Dopiero wieczorem - koncert. Przepiękny koncert tych piosenek powstańczych, których Mama mnie uczyła, gdy miałam 4 lata. Większość ludzi bez masek, tłum bez masek, Prezydent też bez. Chór bez masek, soliści bez masek. Dopiero przy tym koncercie, w nocy, doszłam do siebie. Zniknęło to uczucie upodlenia, poniżenia.
Miłośnicy i propagatorzy masek z pewnością potrafią wyjaśnić wszystko.
Dlaczego w tym samym dniu rano maska jest konieczna, w południe nie jest, o 17.00 znowu jest, a wieczorem znowu nie jest? Ciekawie jakoś działa ten wirus...
Dlaczego żołnierze, składający wieńce pod pomnikiem Gloria Victis, muszą mieć maski - a oddział Kompanii Honorowej, oddający salwę honorową, może być z odkrytymi twarzami?
Czy wirus boi się może broni palnej i tych z bronią omija?
To jak to jest z tym zagrożeniem infekcją - rano jest, w południe znika, po południu znowu jest, wieczorem znika???? Tu jest - a pięć metrów dalej nie ma? Czy będziemy uczestniczyć w tym przedstawieniu już zawsze? Czy nie znajdzie się dziecko, które krzyknie "król jest nagi!"?
Jak długo będziemy patrzeć na ten cyrk i będziemy zmuszani do grania w nim roli klaunów? Pod rygorem mandatów, pod groźbą donosów i agresji otoczenia?
Czy w tej "nowej normalności" przyjdzie nam już umrzeć?
W tej "nowej normalności", w której lekarze nie przyjmują w zamkniętych przychodniach (wyłącznie telewizyty), bo bardzo boją sie wirusa - ale prywatnie, po 200 zł za wizytę, już absolutnie się wirusa nie boją. W tej "nowej normalności", w której wolno tłoczyć się tysiącami na wiecach wyborczych czy plażach - ale przy 3 osobach w małym sklepiku trzeba zakładać maskę. W tej "nowej normalności" miliona absurdów.
https://www.salon24.pl/u/coroner/1067330,koronawirus-wielkie-protesty-przeciwko-restrykcjom
Wielka, milionowa demonstracja wolności w Berlinie. Dumny polski naród czci swych bohaterów wolności w kagańcach na twarzach.
Strasznych czasów dożyłam.
Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura