Nikt nic nie wie, a wszyscy odczuwają potrzebę wypowiedzenia się. Jedni radują się z potwierdzenia od dawna przeczuwanych emanacji ciemnej strony mocy. Inni mówią, że to odgrzewane kotlety, bo wszyscy już wszystko od dawna wiedzieli.
A skoro o kotletach mowa to problem jest solidny, bo niby schabik nie jest specjalnie tłusty, ale panierka wchłania tłuszczu sporo. Jednak problemem nie jest tylko tłuszcz, ale również fakt, że bułeczka z białej mąki ma wysoki wskaźnik IG. Kto wie o co chodzi temu tłumaczyć nie trzeba, kto nie wie temu sugeruję drobny sieciowy research z hasłem dieta Montignaca, w skrócie nazywana dietą MM.
Jakieś dwa miesiące temu okazało się, że do dopięcia, noszonych jeszcze dwa lata temu, spodni brakuje sporo centymetrów. Waga też pokazywała jakieś bzdurne rezultaty. Te rezultaty dotknęły mnie jakby bardziej osobiście niż wyniki ostatnich wyborów.
Zatem naprawę postanowiłem zacząć od siebie, skoro na naprawę Rzeczpospolitej będę musiał poczekać prawie cztery lata. I trudno ukrywać, że odzyskać kontrolę nad własnym ciałem jest dużo łatwiej niż przekonać kogokolwiek do czegokolwiek, gdy ów opiera swoje przekonania na wierze.
Szukając drogi, oczywiście łatwej, do odzyskania dawnej wagi i figury zainteresowałem się metodą Montignaca. Ponieważ gdy coś chcę zbadać podchodzę do tematu systematycznie i szczegółowo przeczytałem sztandarową pozycję zwolenników tej metody książkę opublikowaną u nas pod tytułem "Jeść aby schudnąć". Trzeba przyznać, że sam tytuł brzmiał baaardzo apetycznie. Przeczytałem, wprawdzie nie do końca, ale tyle ile pozwoliło mi zrozumieć meritum.
Muszę przyznać, że rozbawiło mnie spojrzenie na codzienność burżuja znad Sekwany. Implementowanie jego zasad żywienia we własnym życiu i odżywianiu potraktowałem jako wyzwanie. Wyzwanie solidne! Co jeść, nie jedząc ziemniaków, pysznych chrupiących bułeczek, kuszącego smakowitym zapachem świeżutkiego chleba, żeby nie umrzeć z głodu?
Odpowiedź zajęła mi dużo czasu, poświęconego na poszukiwania w sieci i koncepcyjne myślenie. Czy zauważyliście jak mało przepisów kulinarnych oferuje proste, nieskomplikowane potrawy możliwe do szybkiego przygotowania?! A jeśli nie ma to być karkówka z cebulką z patelni (mniam, mniam), to jak przeżyć?!
Odpowiedź nie jest łatwa! I chyba ramy jednej notki będą za ciasne, więc dziś zaproponuję prosty obiad - boczniaki w panierce z brokułami. Banalnie proste danie:
Potrzebne: boczniaki, brokuł, jajo, otręby owsiane, olej (oliwa), sos sojowy, suszona włoszczyzna, czosnek i sezam.
W poprzednim wcieleniu uwielbiałem brokuły gotowane na parze posypane zarumienioną tartą bułką i polane masełkiem. Dziś tartą bułkę zastępuję prażonym sezamem, a masło oliwą ekstra virgin. Na stalową patelnię wysypuję biały sezam, a gdy zacznie, na "silnym ogniu" (mam kuchnię elektryczną), przybierać ciemnobrązowy kolor odstawiam patelnię na bok. Brokuła ugotowanego na parze przerzucam do miski, posypuję prażonym sezamem i polewam oliwą prosto z butelki - sól do smaku.
Panierowanie grzybów nie jest skomplikowane. Na głęboki talerz wylewam łyżkę, albo dwie oleju, na którym będę smażył (dziś był to olej ryżowy), wbijam do tego jajko, wsypuję garstkę suszonej włoszczyzny, szczyptę soli i dodaję łyżkę sosu sojowego ( z braku laku mmożna użyć vegety lub czegoś takiego, a wówczas z soli radzę zrezygnować), wciskam ze dwa ząbki czosnku - z tego nie rezygnuj! Na drugi talerz wysypuję otręby owsiane. Po zanurzenium w starannie wymieszanym jaju z przyprawami grzybów, przerzucam je do talerza z otrębami, które przyklejają się bez problemu,
Panierowane grzyby (jedna porcja to pół tacki 250 g + jedno jajo) wrzucam na dobrze rozgrzany olej na patelni ceramicznej (dawniej używałem klarowanego masełka - mniam, mniam). Po przyrumienieniu z obu stron obiad gotowy! A dodam jescze, że jak na poznaniaka przystało do resztki jaja sprzątam z drugiego talerza resztkę otrębów i powstały po zamieszaniu placuszek dorzucam na patelnię między grzyby.
W Brukseli Donal Tusk walczy o drugą kadencję i istnienie UE, a ja tu sobie obiadek wspominam. Na razie nie jest źle na emigracji wewnętrznej, prawda?
Acha, po dwóch i pół miesiącach diety zgubiłem już 7kg, ale spodnie nadal się nie dopinają...
zbanowali mnie:
Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - za brak aplauzu?Aleksander Ścios - jak pewnie większość nieprawomyślnych Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości