wstyd

"Trudno być bogiem" - hm, tytuł jednej z ulubionych książek późnego dzieciństwa powraca czasami jak echo. Jestem miłośnikiem SF. Kto nie wie o co chodzi i komu tytuł nic nie mówi nie jest moim wrogiem. Po prostu zalecam mu lekturę braci Strugackich. Nie dzielę ludzi ani czytelników na poszczególne sorty. Tak, nie sortuję Polaków!  Daję im prawo do samodzielnego myślenia i czucia. To myślenie i czucie jest potrzebne zawsze! Z "Trudno być bogiem" utkwił mi w pamięci cytat, że "po brunatnym zawsze nadciąga czerń". Cytat może nie być dosłowny. Ostatnim razem czytałem tą książkę jakieś 40 lat temu, ale czytałem ją nie jeden raz. No OK, ale o co właświe chodzi? 

Zanim stanie się to nielicznym czytelnikom jasne wspomnę jeszcze, że nawet literatura późnego socrealizmu jest Literaturą wartą przeczytania i chwili refleksji.

Nasz kraj nie jest feudalną krainą, w której po brunatnej rewolcie czerń przejmuje władzę. Jeszcze daleko do takiego stanu. Jeszcze jesteśmy członkiem UE. Jeszcze demokracja jest dla nas wartością. Jeszcze rozumiemy, że demokracja nie jest dyktaturą większości. A przynajmniej rozumie to prawdopodobnie 100-18=82% uprawnionych do głosowania. Czyli tyle wyborców, ile ma nasz kraj w d., albo nie głosowało na PiS - przytłaczająca większość?! I co z tego?!

I CO Z TEGO?! 

PiS ma słuszne poczucie, że uzyskał mandat do sprawowania władzy. Wyborcy uczestnicząc lub nie w wyborach dali mu to prawo kupieni obietnicami, rozgoryczeni taśmami, pełni nadziei na pełniejsze portfele, omamieni patriotyczną retoryką. Rozumiem, tych ludzi i rozumiem, że  nie rozumieją otaczającej ich rzeczywistości. Zanurzeni w wirtualnym obrazie IIIRP szukają źródła swoich życiowych porażek w masońskich spiskach. Sorry, dzisiaj rolę masonów sprawuje ex WSI.

Prawda, niezależnie od definicji opartej na jakimś filozoficznym aksjomacie, jest zawsze bolesna. Prawda mówi nam, że nie jesteśmy beneficjentami przemian, że nowy świat - III RP nie jest matką tylko wymagającą macochą. jeśli tak czujemy to jesteśmy wśród rządzącej 18% większości.

Dla myślącego elektoratu PiSu, tak jak i dla większości, czyli dużej reszty społeczeństwa ustawowe zablokowanie Trybunału Konstytucyjnego jest szokiem. Rządząca większość praktycznie zablokowała bezpiecznik chroniący nas wszystkich przed dyktaturą większości parlamentarnej. Rządząca większości, która wcale nie jest wyrazicielem tej mitycznej "woli narodu" uzurpuje sobie takie prawo. I dzięki słabości naszej konstytucji i  ordynacji wyborczej ma ku temu prawo.

Po raz kolejny okazało się, że wiara w prawo i demokrację jest  tylko szczytną ideą, że zawsze znajdą się grupy lub jednostki, które potrafią to wykorzystać. Cóż, jeśli dla kogoś te ideały nie są pustosłowiem to musi być cierpliwym. 

Możemy mieć tylko nadzieję, że zwolennicy PiSu jeszcze nie założą brunatnych koszul, chociaż ideowo i psychologicznie są do tego prawie gotowi. Jeszcze Wódz ich do tego nie wezwał, jeszcze mami ich pozorami. Wola Prezesa staje się prawem!

Czy opamiętanie nastąpi zanim spoza brunatnych koszul objawią sie prawdziwe koszule czarne?

Oglądałem całość transmisji z obrad połączonych komisji senackich w sprawie tzw. ustawy naprawczej, a następnie posiedzenie senatu, który tę ustawę klepnął. 

Żal było mi prowadzącego obrady komisji senatora Seweryńskiego, który w widoczny sposób wstydził się za to co robi. Na posiedzeniu plenarnym senatu, przymuszony pytaniami z trudem przyznał, że senat nie otrzymał ani jednej pozytywnej opinii do procedowanej ustawy. A jednak żaden myślący senator PiSu nie wykazał się odwagą cywilną i nie zagłosował zgodnie z wiedzą i sumieniem. Wszyscy głosujący po prostu wykonali polecenie Prezesa. Dyktatura stała się faktem!