Na rozmowie kwalifikacyjnej pojawia się młody, doskonale wykształcony, znający języki kandydat. Zaniepokojony, urzędujący prezydent zadaje mu pytanie - co też Pana, kandydacie predysponuje do zajęcia mojego stanowiska?!
No cóz, jestem młody, dokonale wykształcony i znający języki! Hm, odetchnął z ulgą prezydent takich młodych, doskonale wykształconych i znających języki to ja mam na pęczki -podsekretarzy stanu!
Nieskonfundowany kandydat przechodzi do kontrataku - a jakimi pan włada językami, panie Prezydencie?! Głównie polskim, trochę rosyjskim, a niektórzy twierdzą, że i po francusku parę zdań wykrzesam, ale - tu uśmiecha się jowialnie - jak rozmawiałem z Obamą o polowaniu i naszych żonach to mi się ta znajomość języków na niewiele przydała, a i tak cały świat miał ubaw! Nienagannie wychowany kandydat nie ośmielał się przerwać urzędującemu prezydentowi przydługiego wywodu. A z kim Pan już rozmawiał w tych obcych językach - zaciekawił się nagle prezydent?!
No z braćmi Kaczyńskimi to treningi językowe raczej w grę nie wchodziły, ale na forum europarlamentu to sporo języków poużywałem! O! - zatroskał się prezydent - to tłumaczy tam w tej Europie nie mają?
Ależ mają - zapewnił kandydat - ale za kulisami to lepiej się po ichniemu dogadywać! Aaa! - zrozumiał prezydent - do zakulisowych to ja podsekretarzy wysyłam, a Kwachu to zamiast tłumaczy to wody rozmownej używał i jak każdy Polak w każdym języku mógł się dogadać!
Teoretycznie prowadząca debatę dziennikarka najwyraźniej nienadążała za rozmówcami. Z oczywistych względów czołówka prezenterów i dziennikarzy odpadła w przedbiegach. Sztaby wyborcze sumiennie vetowały kolejne propozycje. Najdłużej utrzymywała się kandydatura Piotra Marciniaka z TVN24, bo skoro on w programie Babilon, cztery kobiety potrafi kulturalnie opanować i od żadnej jeszcze po buzi nie oberwał, to rokował dobrze, ale ostatecznie sztab PiSu odmówił mu punktów za pochodzenie i do prowadzenia debaty wybrana została przystojna pogodynka z prowincjonalnej stacji, która jeszcze nikomu nie podpadła.
Obaj panowie, jeden z wrodzonej i nabytej w skutek nienagannego wychowania grzeczności, drugi po prostu lubiący czasem zerkać, zerknęli na prowadzącą. Ta wyczuła swój moment i poprosiła kandydatów o wymienie priorytetów ich prezydentury.
Kandydat zaczął od razu temat aktywnej prezydentury i przysługującej mu inicjatywy ustawodawczej. Należy przywrócić poprzednio obowiązujący wiek emerytalny! - zaczął z impetem. Urzędujący prezydent nie był zdziwiony, ale skorzystał z okazji by zapytać - to chce Pan kandydacie, Prezesa od razu na emeryturę odesłać?! Nie może Pan jeszcze tych dwóch lat odczekać? A co Prezes na to?! Ma Pan jego błogosławieństwo?
Kandydat błyskawicznie wyczuł pułapkę! To moje osobiste zdanie, stwierdził kategorycznie i mojego ugrupowania! Prezes (oby żył wiecznie) jest w doskonałej formie i wiele lat może jeszcze dla dobra Ojczyzny pracować!
On może, a inni nie ?! - zdziwił się prezydent. Hm, może on w szklarni, albo pod kloszem chowany!
I w tym momencie wielomilonowa publiczność została uraczona przerwą na reklamy. A w niej pasjonujące informacje o rewelacynych nowych podpaskach, a zaraz po nich o szarej maści "na wszy"!
A tak serio.
Debata być może odbędzie się po ogłoszeniu wyników I tury wyborów. Ciekawe czy będzie przypominać rozmowę kwalifikacyjną? Bez nadmiernego trudu można to sobie tak wyobrazić.
Polityk z wieloletnim doświadczeniem - pierwszoplanowy, choć często zakulisowy gracz, rozmawia z potencjalnym kandydatem do pracy na swoim stanowisku. I cóż ten kandydat może zaprezentować?! Pracował kiedyś wprawdzie u nielichego pryncypała, ale na drugorzędnym stanowisku (nie mam tu na myśli ministra Ziobro tylko Lecha Kaczyńskiego). Później odesłano go do Brukseli "za chlebem" albo, żeby za bardzo w Sejmie nie brylował. Nie zdążył kandydat Duda być ministrem, marszałkiem, premierem, czyli samodzielnym politykiem wysokiego szczebla.
Dlaczego mamy sądzić, że nie jest tylko marionetką Prezesa?
zbanowali mnie:
Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła. Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - sam nie wie, pewnie się naraziłem :) Aleksander Ścios - kto go dziś pamięta to wie. Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka