Na ulicach Warszawy związki demonstrują dziś głównie swoje prawo do demonstrowania. Dziesiątki tysięcy związkowców zwiezione autobusami z całego kraju trąbi, bębni i hałasuje.
Ech, łza się w oku kręci! Trzydzieści parę lat temu ulice wszystkich miast były zapełnione tłumami uzbrojonymi we flagi narodowe, transparenty i czerwone szturmówki. Nastrój radosnego święta rekompensował uczestnikom konieczność podpisania listy obecności. Nie trzeba było nikogo przywozić - wystarczyło sugestywne zaproszenie, by zgodnie manifestować poparcie dla partii i władzy. A jaki był efekt! Miliony Polaków uśmiechały się do swoich reprezentantów wyniesionych na trybuny pierwszomajowych demonstracji.
Czy podobieństwo demonstracji wówczas i dziś jest tylko optyczne? Akustycznie na pewno są różne. Dziś słychać głównie jednostajne buczenie zamiast masowych pieśni z gigantofonów. Optycznie też jest dużo bardziej różnorodnie. Jest dużo bardziej kolorowo, ale "broń Boże" - nie tęczowo!
Jednak i dzisiejsze demonstracje organizowne są przez państwowych pracowników. Wszak związkowcy otrzymują za swoją związkową pracę niemałe pensje od naszego państwa. Większość związków zaowodowych zrzesza pracowników firm bardziej lub mniej państwowych. Chyba dawniej państwo było lepszym pracodawcą niż dziś skoro wówczas demonstrowano za, a dziś przeciw! Demonstrujących jest wielokrotnie mniej. Państwo jest gorzej zorganizowane czy mniejszy jest udział państwowej własności?
Wówczas poparcie dla rządu i partii demostrowali ludzie pracy. Dziś sprzeciw demonstrują jego - ludu pracy przedstawiciele, reprezentanci? W zasadzie nie wiem jakiego użyć określenia. Bo przecież reprezentant to ktoś wybrany w jakichś wyborach - radny, poseł. Słowo przedstawiciel ma sens podobny. W polskim prawie pracy związki mają zarezerwowaną rolę reprezentowania pracowników, ale czy wobec państwa, czy wobec pracodawcy? Acha, w tym przypadku to jedno i to samo! Chociaż chyba nie całkiem, bo prawo do odwoływania rządu mają przedstawiciele wybrani w demokratycznych wyborach, a nie aktywni ochotnicy ze związków zawodowych. Związkowcy z Solidarności zrezygnowali z udziału w Komisji Trójstronnej, bo nie liczono się z ich głosem. Czyżby głosy w trójstronnej komisji rozkładały się 2:1 ?
Oczywiście w sprawach wagi państwowej największe prawo do manifestowania poglądów innych niż partia rządząca ma demokratycznie wybrana opozycja. I jej stosunek do dzisiejszych demonstracji zasługuje na szczególną uwagę. Liderzy lewicowych partii opozycyjnych jednoznacznie, choć wybiórczo popierają postulaty i hasła głoszone w dzisiejszych manifestacjach. Mniej pracy więcej pieniędzy - to wszak typowo lewicowy sposób myślenia. No i nieudolny rząd trzeba odwołać! Największa partia opozycyjna zdystansowała się nieco. A nawet jej prezes z typowym dla siebie wyczuciem właściwego momentu, usiłuje odwrócić uwagę mediów od manifestacji, organizując debatę na temat stanu państwa i gospodarki. Rozpoczynając dyskusję, nie wygłosił żadnego oświadczenia solidaryzującego się ze związkowcami z Solidarności. A są tacy co zarzucają PiSowi socjalistyczne ciągoty a Solidarności upolitycznienie... Długie milczenie Prezesa zaowocowało - sondaże poszybowały w górę! PiSowi grozi wygarnie wyborów - ogólna panika! Na szczęście Prezes czuwa. Wszak ciepła posadka niezłomnego przywódcy opozycji zagrożona. I cóż prostszego niż udzielić wywiadu i przy pierwszej okazji przypomnieć o tym, że w zgodzie potrafi działać tylko sam ze sobą - czasami...
Co w tak nieporównywalnych (?) demonstracjach jest wspólne? I wówczas i dziś odbywają się na nasz koszt. I wówczas i dziś ich skutek będzie taki sam...
zbanowali mnie:
Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła. Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - sam nie wie, pewnie się naraziłem :) Aleksander Ścios - kto go dziś pamięta to wie. Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka