szacunek

Tak już to jest, że nie bolą nas obelgi z ust idiotów. Przepraszam za polityczną niepoprawność, ale korzystam z potocznego określenia. Żeby nas obrazić trzeba posiadać "zdolność honorową". ( Kodeks Buziewicza ciągle niesie swoje niezaprzeczalne wartości). Gdyby Jan Kowalski w wypowiedzi dla TVN24 powiedział, że wierzyć w zamach mogą tylko idioci ( O Boże ! znowuż!) i gdyby nawet stacja odgrzewała ten news co 15 minut nikogo by to nie obeszło. Taki news wzbudziłby co najwyżej pobłażliwy uśmiech.

Gdy jednak zdania o podobnej treści wygłasza profesor Brzeziński to reakcja jest natychmiastowa. Przecież ten Brzeziński to doradca tego prezydenta od afery rozporkowej!  Profesor? politolog? ile razy się mylił i błędnie prognozował! Taki nikt! a ośmiela się w ostrych słowach krytykować Jarosława !

1Maud  zadała sobie trud głębokiego badania i przytoczyła na swoim blogu cytaty dowodzące, jej zdaniem, omylności i sprzedajności Profesora. Po co ?

Jeśli Profesor taki kiepski to po co tyle wysiłku i emocji? Przecież on taki stary i zatwardziały mason, kto by się liczył z jego zdaniem?!

Ten wieczór w TVN24 był ciekawy. Wypowiedź profesora Zbigniewa Brzezińskiego wzbudziła głośne echa. Rozmowa z profesorem Michałem Kleiberem przeszła jakby niezauważona. Dlaczego? Czyżby wyrażona przez prezesa Polskiej Akademi Nauk gotowość do naukowej dyskusji na temat katastrofy smoleńskiej była kłopotliwa?

Profesor wyraził się jasno i jednoznacznie. Gdyby jego państwo poprosiło go o udział/przewodniczenie w naukowej komisji badającej różne aspekty katastrofy smoleńskiej by nie odmówił. Czułby się zobowiązany do udziału. Czy Zespół Parlamentarny nie jest dostatecznie znaczącym  ciałem by zaprosić Profesora do udziału w badaniach? Doktor Binienda studiując na PW prawdopodobnie był słuchaczem Profesora. Czyżby bał się poddać swoją pracę jego osądowi?

Profesor nie widzial również nic niestosownego w zaproszeniu do udziału w naukowej komisji zagranicznych ekspertów. Obawiam się jednak, że słowo ekspert w jego ustach oznacza coś innego niż w ustach Antoniego Macierewicza.