Jarosław Kaczyński po raz kolejny rozbawił wielu Polaków, tym razem, przedstawiając nowego kandydata na premiera swojego rządu. Z dużym zainteresowaniem wysłuchałem wystąpienia gwiazdy polskiej nauki - profesora szanowanego w całym świecie uniwersytetu w Białymstoku prof. Piotra Glińskiego.
Obejrzałem w całości wystąpienie na ekranie komputera i nie włączając telewizora, by nie skazić umysłu, wstrętnymi, zapewne, komentarzami wrogich mediów i wrogich polityków móc przeanalizować własne odczucia. Pierwsza jest oczywiście ciekawość. Co skłania naukowca do politycznej awantury ? Czyżby brak satysfakcji z własnej pracy naukowej? Tęsknota do większej rozpoznawalności w narodzie? Index Hirscha Szanownego Profesora nie zakwalifikował go niestety do czołówki polskich naukowców - nie zmieścił się na żadnej z przeglądanych przeze mnie list. Więc taki motyw jest prawdopodobny. A może ja mam jakieś spaczony ogląd rzeczywistości i z góry przypisuję politykom złe intencje? Hm, ciekawe od kogo ja się mogłem tego nauczyć?
Założenie czystych intencji stoi jednak w oczywistej sprzeczności z wygłoszonym przez Kandydata mini expose. Bo zakładając rzeczywistą chęć pozostania premierem, nie miał żadnego interesu w tym by z góry pozbawić się znacznej części potencjalnego poparcia parlamentarnego. Deklarując chęć odarcia z PiSu rzekomego odium nienormalości przedstawił siebie jako rzeczywistego zwolennika tej partii. Wszak tylko wyznawcy Prezesa traktują swoją partię jako upośledzoną i dyskryminowaną. Na dodatek proeuropejskie tony w wypowiedzi Profesora mogły nastroić nieufnie sporą część nawet tego kruchego zaplecza.
Jako jeden z ośmiu punktów koncetrujących działania rządu Profesor wymienił wspieranie budowy społeczeństwa obywatelskiego przez wparcie dla organizacji pozarządowych. Czy jednak odgórne sterowanie oddolnymi inicjatywami nie jest kolejną abberacją Jarosława Kaczyńskiego? Czy nie jest istotną wartością tych organizacji właśnie ich brak chęci do uczestniczenia we władzy?
Kwalifikacje Pana Profesora na stanowisko premiera prezentują się nadzwyczaj mizernie. Domyślam się, że Prezesa Kaczyńskiego może szokować ogrom wiedzy ekonomicznej zdobytej na socjalistycznej uczelni. Nie sądzę jednak by ta wiedza była dziś do czegokolwiek przydatna. Przygotowanie socjologiczne predysponuje niewątpliwie do ... hm, jakoś nie mogę sobie przypomnieć innej roli w polityce niż recenzenta lub socjotechnika? Kierowanie państwem wymaga talentu politycznego. Umiejętności zdobycia poparcia dla pomysłów swoich, swojego zaplecza i sztabu swoich fachowców. Jakie jedyne poparcie stoi za kandydatem nie jest dla nikogo zagadką.
Ale to nie ma być przecież normalny rząd, to ma być techniczny rząd ekspertów! Tylko czy funkcjonowanie rządu bez oparcia w większości parlamentarnej jest możliwe? Oczywiście, że jest ! Jednak pod warunkiem, że ten rząd nic nie robi! Po co więc to całe zmieszanie - zapyta zwolennik pisowskich tez o bezczynności naszego rządu? Mityczny rząd fachowców powołuje się, gdy rząd traci większość i nie opłaca się skracać kadencji wobec nadciągających wyborów.
Całe to zamieszanie po raz kolejny dowodzi niezrozumienia przez Jarosława Kaczyńskiego zasad funkcjonowania demokratycznego państwa. Jedną z nich jest kadencyjność władz. Co wydarzyło się w ciągu niespełna roku od wyborów by podważać ich wynik?
Być może tyle czasu przywódca części opozycji potrzebował by otrząsnąć się po wyborczej porażce. Ale życie polityczne nie może być ciągłą kampanią wyborczą. Jest czas wyborów i jest czas pełnienia przydzielonych w nich ról.
Czy rolą opozycji jest podważanie zaufania do demokracji i władz własnego państwa? A może powinno nią być krytykowanie konkretnych posunięć, rozwiązań i zaniechań i pokazywanie własnych rozwiązań - rzeczowe dyskutowanie z władzą a nie jej negacja.
Istotą konstruktywnego wotum nieufności jest przekonanie większości dla własnych rozwiązań. Wpierw powinna istnieć większość, zapewnione poparcie dla niej w parlamencie a dopiero później zgłaszany nowy kandydat na premiera i wniosek o powołanie nowego rządu. Przed wystawieniem nowego kandydata powinien on w konkretnych zakulisowych rozmowach uzyskać pewność, że jego kandydatura nie jest politycznym show tylko rzeczywistą próbą przejęcia władzy w państwie.
zbanowali mnie:
Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła. Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - sam nie wie, pewnie się naraziłem :) Aleksander Ścios - kto go dziś pamięta to wie. Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka