Impreza urodzinowa wyglądała okazale. Piwo było zimne z odpowiednią ilością piany i nikt nie pytał o markę, bo było darmowe.
Piany niestety nie zabrakło również w debacie europosłów Pawła Zalewskiego i Zbigniewa Ziobry. Z racji, że obaj z europarlamentu, temat polityki zagranicznej poruszony został przez Igora Janke jako pierwszy. Niestety temat, w małym poradniku agitatatora PiSu jest rozpracowany dosyć dokładnie i Zbigniew Ziobro nie wyszedł poza propagandowe kalki. Obaj panowie zręcznie posługiwali się półprawdami. Zbigniew Ziobro zręcznie zapomniał o tym, że to polityka zagraniczna prowadzona przez rząd PiSu stała się przyczyną budowy NordStreamu a Paweł Zalewski mu tego nie wytknął. Panowie wyraźnie unikali zwarcia i sprawiali wrażenie, że nic ich nie jest w stanie zaskoczyć, czyli grali swoje role poprawnie. Minister Ziobro, z większą niż by zapewne chciał, dozą autentyzmu przyznał, że obecny rząd na salonach europejskich porusza się bez kompleksów i jest traktowany jako równorzędny partner natomiast niby nic z tego nie wynika. Paweł Zalewski nie dosłyszał przezornie pytania, dlaczego polski rząd nie próbował wykorzystać podjętej przez parlment europejski uchwały nawołującej do rezegnacji przedsięwzięcia ze względów ekologicznych. Zabrakło mu również refleksu by powiedzieć, o tym, że jedyną stratą jaką ponosimy z tytułu sławnej rury jest brak opłat za tranzyt gazu, a blokowanie portu w Świnoujściu jest propagandowym mitem.
Igor Janke próbował rozruszać nieco rozmówców i zadał kłopotliwe pytanie o stan wewnętrzny obu naszych ulubionych partii. Dało się bez trudu zauważyć, że Paweł Zalwski wypowiadał się z całkowitą swobodą a minister Ziobro kluczył jak na polu minowym, co zresztą sam zauważył. Połowę czasu swojej wypowiedzi zużył na skarżenie się jakie to otoczenie jest nieprzyjazne dla PiSu a media stronnicze i że jest to główną przyczyną dla walki o jedność partii. Czyżby ta jedność była jakoś rzeczywiście zagrożona? Pomimo kluczenia wymknęło się jednak panu europosłowi zdanie, że o polityce jego partii wobec mediów powinna się odbyć wewnętrzna dyskusja.
No i czywiście w kolejnej odsłonie zapachniało gazem. Paweł Zalewski wpierw usiłował przekonywać, że potencjalny wybuch gazu łupkowego jest zasługą jego partii. Gdy jednak Zbigniew Ziobro przekonywująco tę tezę obalił mówiąc o 11% koncesji na poszukiwania wydanych za rządów PiSu europoseł Zalewski zredukował nieco ciśnienie i chwalił się zaangażowaniem prezydenta w zachęcaniu do inwestowania w polski gaz przez Amerykanów. Zabrakło mu jednak refleksu by tezę Ziobry o czteroletniej bezczynności w tej sprawie zbić argumentem, że przecież pozostałe 89% koncesji to ktoś chyba wydał?
Naciekawszym z pytań zadanych przez blogerów było pytanie o to, czy ZZ też uważa Zytę Gilowską z jej liberalną wizją gospodarki za gospodarcze guru PiSu, czy PiS nie ma zamiaru wrócić do tez o gospodarce solidarnej. Wszak temu przeciwstawieniu zawdzięczał PiS sukces wyborczy w 2005 roku, by zaraz po imporcie profesor Gilowskiej wdrażać elementy liberalizmu, z którym w tamtej kampanii wyborczej tak walczył. ZZ, zgodnie z moimi oczekiwaniami, odpowiedział wykrętnie, że to temat do rzeczywistej dyskusji. Nie wiem czy i tak nie powiedział za dużo!
Po debacie atmosfera się nieco rozluźniła i obaj główni goście wieczoru wtopili się w tłum pozostałych gości.
Wykorzystałem sytuację i odbyłem ze Zbigniewem Ziobro bardzo krótką rozmowę w cztery oczy. Zadałem gnębiące mnie pytanie o politykę PiSu wobec mediów. Dlaczego pomimo wielu ciekawych i wartościowych ludzi oglądamy w TVN24 i innych stacjach telewizyjnych ciągle te same bezbarwne twarze. Pytanie sformułowałem nieco inaczej, ale taki był jego sens. ZZ odpowiedział, że to partia decyduje, kto ma prawo wypowiadać się w mediach, i że jest to ustalane przez partię. Nie wiem dlaczego przeleciał mi przez myśl znany cytat z Majakowskiego "Partia to Lenin (...)"?
To samo pytanie miałem okazję zadać chwilę później europosłowi Zalewskiemu. Na sugestię, że to gremia partyjne delegują przedstawicieli do różnych programów telewizyjnych PZ odpowiedział wybuchem szczerego śmiechu. PZ w bezpośredniej rozmowie był właśnie bardzo bezpośredni. Zero celebry - po prostu naturalna rozmowa.
Wieczór był pod wieloma względami udany. Przedstawiłem się Partyzantce, poprosiłem Rybitzkiego o pokazanie mi Ufki, widziałem na własne oczy 1Maud i wielu innych blogerów często goszczących na SG z powodu tego, że to oni napisali tekst, a nie z powodu jego zawartości, ukłoniłem się z dala pani redaktor Agnieszce Romaszewskiej, która odpowiedziała uśmiechem, chociaż po prostu nie miała prawa wiedzieć komu.
I właśnie tu dochodzimy do "ale". Szczerze gratuluję Igorowi Janke sukcesu Salonu. Cieszy, że można tutaj bez obaw o zderzenie się z falą chamstwa prezentować swoje opinie i poglądy. Jednak na pięcioleciu Salonu zabrakło mi czegoś bardzo istotnego. Zabrakło mi właśnie "strony głównej". Salon zawdzięcza swój sukces blogerom. Nie obyło się bez podziękowań dla nich. Ale szkoda, że ich w żaden sposób nie uhonorowano. Czy nie można było chociażby pozostawić pierwszego rzędu dla najbardziej znanych nicków i przedstawić ich ogółowi?
Wraz z młodym informatykiem, którego nicka nie pamiętam rozmawialiśmy kilka minut z Igorem Janke o technicznej stronie Salonu. Niestety nie dokończyliśmy rozmowy, IJ odwołały obowiązki a mnie rozsądek kazał udać się na nocleg zamiast kosztować kolejnej szklanki najlepszego (darmowego) piwa.
zbanowali mnie:
Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła. Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - sam nie wie, pewnie się naraziłem :) Aleksander Ścios - kto go dziś pamięta to wie. Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka