Na Salonie rozgorzała dyskusja czy Prezes jest jedyną nadzieją, czy kulą u nogi PiSu. Oczywiście wyznawcy uważają, że w dyskusji nie powinni uczestniczyć innowiercy, bo to nie ich sprawa. Jednak uważam, że nie mają racji.
Wszystkie partie są utrzymywane z podatków wszytkich podatników. Sprawy każdej partii mają kolosalne znaczenie dla całej Polski, bo próg wyborczy ogranicza ich ilość w Sejmie. Każdemu obywatelowi, któremu zależy na dobrze naszego kraju powinno zależeć na czytelnym układzie partyjnym, bo daje to możliwość identyfikowania się z poglądami wybrańców i dokonywania rzeczywistych a nie negatywnych wyborów.
Celem każdego polityka jest walka o władzę, o możliwość wdrażania w życie swojego programu, swojej wizji przyszłości kraju. Donald Tusk rezygnując "z żyrandola" dał piękny przykład patriotyzmu. Określił swoje miejsce na polskiej scenie politycznej jako kogoś kto chce czynnie działać dla kraju. Prezes łaknie władzy jako takiej, wszystko mu jedno w jakiej formie.
Twierdzenie, że Prezes jest jedynym spójnikiem PiSu jest być może prawdziwe, ale czy jego poplecznicy zadali sobie pytanie co by się stało z PiSem, gdyby to on wygrał wybory prezydenckie?
Czy Prezes jest PiSowi potrzebny? A może powoduje, że jego być może piękne (choć fatalnie napisane) programy pozostaną na zawsze tylko na papierze?
W demokratycznym państwie można poświęcić część swojego programu, by chociaż częściowo został zrealizowany, albo by chociaż podjęto taką próbę. To nie czystość ideowa Prezesa tylko jego apodyktyczność powoduje zerową zdolnosć koalicyjną jego partii. Nawoływanie do budowy państwa równoległego oddają również doskonale drugą ideę przewodnią jego działalności. Prezes jest po prostu wiecznym opozycjonistą. Jego siła to siła wyłącznie negatywna. Potrafi czasem udawać miłego starszego pana jak w programie Rymanowskiego, ale w przyjaznym otoczeniu jak u Lisa jego wady powodują, że palnie zawsze jakąś głupotę odsłaniającą jego prawdziwe oblicze.
Nie będzie lepszego momentu dla Pisu dla dyskusji o strukturze i przywództwie w partii niż w najbliższych dniach. Następne wybory dopiero za trzy lata. Jest czas by spróbować zmienić skostniałą strukturę i nastawienie wyborców. Żeby spróbować pełnić w państwie inną rolę niż kłótliwej, antysystemowej opozycji. Oczywiście można dyskutować czy narodowo-socjalistyczna prawica powinna mieć w ogóle reprezentację w Sejmie, ale jak na razie jest to największa partia opozycyjna, która zamiast punktować rządzącą koalicję popada w wewnętrzną "splendid isolation", która bredząc o izolacji Ruchu Palikota nie zauważa własnej sytuacji. Która rzucając hasła tylko do swoich i w próżnię nigdy nie uzyska oddźwięku.
Odwagi Pisiory!
zbanowali mnie:
Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła. Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - sam nie wie, pewnie się naraziłem :) Aleksander Ścios - kto go dziś pamięta to wie. Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka