BePiotr BePiotr
322
BLOG

The Wall - o ścianie - spektakl w Łodzi

BePiotr BePiotr Polityka Obserwuj notkę 4

Około dwudziestu tysięcy rodaków wydało ciężkie pieniądze i zjechało się z całej Polski by zobaczyć i usłyszeć na żywo legendę. Nie wydaliśmy pieniędzy na bilety tuż przed świętami, chyba że ubiegłorocznymi. Zdecydowana większość biletów została sprzedana już wiosną 2010.

Myślę, że mało było wśród widzów "elementu przypadkowego". Ogromną publiczność gigantycznej łódzkiej hali połączyła miłość do rocka, rocka w absolutnie topowym wydaniu. I ku radości dinozaurów, wśród publiczności były masy młodzieży. Rodzice powinni być dumni, że udało im się zarazić swoje dzieci zamiłowaniem do muzyki, która w założeniach była tak bardzo daleka od komercji.

Nagrana ponad trzydzieści lat temu płyta Pink Floyd, była bardzo kontrowersyjną produkcją. W zamierzeniu jest to opowieść o alienacji. O murze, który powstaje pomiędzy artystą a odbiorcami jego sztuki. O samotności jakiej doświadcza wrażliwa jednostka w obliczu wojny i komercji, opowieść o  demonach fascynacji faszyzmem i buncie dzieci przeciwko apodyktycznym nauczycielom, którzy rózgą usiłują wymusić posłuszeństwo, opowieść o szaleństwie jednostki i zbiorowości. W podwójnym albumie Roger Waters zawarł bunt przeciwko prawie całemu złu świata!

W pierwszej części przedstawienia konsekwentnie powstaje mur. Każdy utwór dokłada kilka cegiełek, by w końcu, w ostatnim tej części utworze, muzycy grali bez widowni - oddzieleni ścianą.  Utworom towarzyszy obrazowy komentarz - na rosnącej ścianie i na ekranie w centralnej części sceny, publiczność jest atakowana obrazami i tekstami.  Znaczna część to fragmenty z filmu Alana Parkera, który był pierwszą ilustracją do albumu. Entuzjastycznie powitane przez publiczność fajerwerki są imitacją odgłosów wojny, w której zginął ojciec głównego bohatera. Kilka utworów jest ilustrowanych gigantycznymi kukiełkami - na oko kilkumetrowymi. Krystaliczny dźwięk solowej gitary przebija się do podświadomości słuchacza w każdym kontekście!

Gdyby teatr, operę, przedstawienie można było opisać to byłyby niepotrzebne, więc nie będę tego próbował ...

W drugiej części główny bohater zostaje faszystowskim przywódcą. Ubrany w czarny mundur, otoczony gwardią najwierniejszych, owoc alienacji staje się wodzem porywającym tłumy. Faszystowskie gesty skrzyżowanych nad głową ramion przerażają i wciągają. Tłum publiczności stojący  na płycie daje się zmanipulować sugestywnemu rytmowi i powtarza gest. Zasadniczo jest to jedyny moment, gdy artysta współgra z publicznością.

A mur rozsypie się  dopiero, gdy cały świat zostanie zrujnowany. W ostatnim utworze muzycy grają unplugged ...

Najdziwniejszy spektakl w jakim chociaż biernie, ale uczestniczyłem. Gigantyczne komercyjne przedsięwzięcie głoszące bunt, między innymi, przeciwko komercji. Perfekcyjna muzyka, perfekcyjne nagłośnienie i zsynchronizowany obraz świata widzianego oczyma artysty rzucany jednocześnie z piętnastu cyfrowych projektorów.

I ?!  I chyba byłby czas na puentę. Ale tej nie ma! Cel został osiągnięty! Artystyczne zamierzenie zostało zrealizowane. Artystę oddzielił mur od publiczności!

A może jednak? Kiedy muru nie było? Tylko wówczas, gdy wódz - artysta narzucił tłumowi swoją wolę! Zahipnotyzował go rytmem. Odwołał się do najstarszych emocji. A tłum bezwolnie odtwarzał faszystowskie pozdrowienia, ciesząc się ze wspólnoty prostych gestów...

BePiotr
O mnie BePiotr

zbanowali mnie: Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła. Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - sam nie wie, pewnie się naraziłem :) Aleksander Ścios - kto go dziś pamięta to wie. Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka