Szanowany publicysta Rzeczypospolitej pan Piotr Skwieciński opublikował na swoim redakcyjnym blogu notkę o procesie jaki wytyczyła Agora Jarosławowi Rymkiewiczowi.
Notka wzbudziła żywą dyskusję bardziej lub mniej na zadany temat. Oczywiście komentatorzy nie uniknęli zbaczania z tematu lokując wiele agresywnych wypowiedzi wobec Adama Michnika, Gazety Wyborczej i Agory. Wiele jednak komentarzy było jak najbardziej na temat.
Wiele z nich sugerowało, że "wolność słowa" jest całkowicie jednoznaczna z całkowitą swobodą wypowiadania się. Jeden z nich umieszczony przez osobę posługującą się nickem prezes brzmiał tak:
Mnie przeraża coś zupełnie innego To coś to swoboda głoszenia swoich własnych poglądów, bez narażenia się na proces sądowy. Jak można ścigać sądownie praktycznie każdą opinię niezgodną z przekonaniami interlekutora. Jest to haniebne, ponieważ poglądy jedynie mogą, a wręcz muszą być przedstawiane w sposób swobodny. Ich ocena nie powinna podlegać wyrokowi sądu, a jedynie merytorycznej dyskusji. Każde inne podejście do problemu prowadzić może do kneblowania ust, które jest normą w systemach totalitarnych.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w prostej drodze się tam znajdziemy. Ja nie chcę być obywatelem takiego państwa (systemu).
Treść komentarza skłoniła mnie do odpowiedzi, która brzmiała mniej więcej tak:
Z tego co napisałeś wynika, że jesteś anarchistą, a anarchiści to kryptokomuniści, którzy odmawiali kobietom wszystkich praw. Uważali, że kobiety jako dobro naturalne powinny być wspólne. Więc nie dziw się, że Twoja kobieta puszcza się na prawo i lewo, bo ona nie jest Twoja tylko tych wszystkich samców, którzy potrafią jej dogodzić.
Czy uważasz, że z takim poglądem można dyskutować? Czy nie masz ochoty mnie pozwać?
Moderator nie docenił mojego wysiłku i odpowiedź została wykasowana. Napisałem więc mniej więcej tak:
Sznowny moderatorze, jestem rozczarowany faktem, że nie dostrzegliście Państwo moich intencji i pomimo faktu, że moja wypowiedź nie zawierała obelg ani słow obraźliwych wykasowaliście ją. Dzięki temu nie daliście odczuć mojemu przedmówcy jak niczym nieskrępowana wolność słowa może działać i nie dowiedział się co sądzę na temat jego poglądów, idei, rodziny...
Niestety i taką wypowiedź moderator uznał za naruszenie regulaminu? wolności słowa? linii politycznej redakcji? i odpowiedź na blogu się nie ukazała. Polemiczny zapał skłonił mnie do ostatniego podejścia i napisałem moderatorowi tak:
Dwukrotnie usiłowałem się odnieść do komentarza przedmówcy, ale moderator czynnie włączył się do dyskusji i nie dopuścił do opublikowania moich odpowiedzi, przez co w oczywisty sposób przyznał mi rację! Zaczynam się zastanawiaćczy racji nie miał jednak mój przedmówca ?
Moderator okazał się konsekwentny i nawet w tym przypadku mój komentarz się nie ukazał. W ten oto sposób moderator na blogu Rzeczypospolitej zachwiał moją pewnością siebie co do konieczności odpowiedzialności za wypowiadane słowa i skłonił do rozważenia tezy, że może jednak pozwolić na mówienie wszystkiego?
zbanowali mnie:
Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła. Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - sam nie wie, pewnie się naraziłem :) Aleksander Ścios - kto go dziś pamięta to wie. Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka