Przerażające jest nie to, że próbowano mnie oszukać, tylko że prawie dałem się nabrać.
Słyszę sympatyczny głos w słuchawce z niemiłą wiadomością. Pan rzekomo z bezpieczeństwa w banku, informuje mnie, że moje dostępy do konta zostały zablokowane, bo wystąpiłem o dużą kwotę kredytu i natychmiast wydałem dyspozycję przelewu całości na pana XX z Sosnowca. Bankowi taka operacja wydała się podejrzana i zablokował przelew, bo podejrzewa, że stałem się ofiarą oszustwa. Brawo bank! Podziwiam czujność i pełen jestem wdzięczności, że ocalił moje konto. Oczywiście zaprzeczam, że to nie ja i jednocześnie sprawdzam - dostępy faktycznie zablokowane. Jestem ofiarą!
Sprawa śmierdzi, więc pytam miłego pana jak może się uwierzytelnić. A on mi na to, że mogę sprawdzić numer telefonu, z którego dzwoni i rzeczywiście jest to numer centrali banku. Pan tłumaczy, że są w trakcie akcji przeciwko oszustom i jako poszkodowany będę miał niestety kłopoty. Jeśli nie pójdę na współpracę to blokada mojego konta może potrwać długo. On się rozłączy, a zdzwoni do mnie ktoś z policji. Pan podaje mi swoje imię i nazwisko i służbowy numer do zapisania, na wypadek potrzeby kontaktów w przyszłości - pełen profesjonalizm.
Rozłączył się i po paru minutach dzwoni do mnie następny gość przedstawiający się jako oficer policji. Pyta mnie czy już byłem w banku. Tłumaczy mi, że chcą złapać przestępców na gorącym uczynku i prosi, żebym z policją współpracował. Jednocześnie monotonnym głosem sypie czytanymi z kartki paragrafami o utrudnianiu i dobrze śledztwa i konieczności zachowania tajemnicy - na telefonie wyświetla się numer komendy miejskiej policji, co oczywiście sprawdzam i co mnie uspokaja.
Wdzięczny i podwójnie postraszony, zgadzam się postępować zgodnie z instrukcjami specjalisty od bezpieczeństwa z mojego banku. Specjalista za chwilę dzwoni i instruuje, że mam się udać do banku, zawnioskować o maksymalną dostępną mi kwotę kredytu i pobrać go. Policja podejrzewa, że z przestępcami musiał współpracować pracownik banku, więc się podłączą do monitoringu i będą obserwować. A technicy będą śledzić obieg informacji w systemie bankowym, aby sprawdzić czy ktoś niepowołany nie ma do niego dostępu. James Bond normalnie! Mam się udać do oddziału nr X, gdzie próbowano rzekomo wyłudzić duplikat mojej karty bankowej, ale po moim proteście, że tam nie ma gdzie zaparkować i "konsultacji z technikami", specjalista kieruje mnie do wybranego przeze mnie oddziału. Brzęczy mi w głowie kolejny dzwonek alarmowy, ale podekscytowany udziałem w tak ciekawej akcji, jednocześnie wdzięczny i postraszony udaję się do banku. Specjalista ostrzega mnie, że mam sprawdzić baterię w telefonie, bo cały czas musimy być na linii, a rozłączenie może zaowocować długą blokadą konta. Na moje zastrzeżenia, że tak długie połączenie może skutkować ściągnięciem danych z mojego smartfona przekonująco tłumaczy, że to niemożliwe w trakcie normalnej rozmowy głosowej. Biorę to za dobrą monetę, jednak kategorycznie odmawiam natychmiastowego wzięcia kredytu w gotówce (kolejny alarm w głowie). Po kolejnej "konsultacji z technikami" gość twierdzi, że pieniądze mogą zostać przelane na moje konto, a cały kredyt będę mógł spłacić jeszcze dziś, tylko nikomu w banku nie mam o tym mówić, bo nie wiadomo kto dobry, a kto zły. Pieniądze wpłyną na moje konto, będę mógł je oddać bez problemów i przysłużę się, naiwniak dobrej sprawie.
Pani w banku przygotowuje mi dwie symulacje kredytu i potwierdza, że mogę jeśli chcę dostać niemałe pieniądze od ręki, a ja myślę, że nad taką poważną sprawą finansową normalnie bym się długo zastanawiał i kalkulował. Wszystko na szybko i bez namysłu jak w kryminalnym filmie.
Nie biorę kredytu, wychodzę z banku i jadę na policję. Informuję specjalistę, że nie mam gotówki (w obawie, żebym za darmo po głowie nie dostał) ten się wyłącza.
W komendzie miejskiej policji pryskają złudzenia spektakularnej akcji naszych stróżów prawa. Chwilowy podziw nad sprawnością naszych dzielnych służb ulatnia się pewnie bezpowrotnie! Dyżurujący podoficer słucha mojej opowieści z niedowierzaniem - jak opowiadania SF. Na stwierdzenie, że chcę zgłosić próbę przestępstwa tłumaczy mi, że policja jest od ścigania przestępców, a przecież do przestępstwa nie doszło! Ktoś do kogo mnie telefonicznie odesłał, tłumaczy, że szanse złapanie sprawców są zerowe. Jeśli bardzo chcę to mogę się udać na komendę dzielnicową i złożyć zawiadomienie, ale właściwie to nie mam po co, bo przecież nie zostałem poszkodowany! Czar prysł! Wróciłem na ziemię i po raz kolejny zobaczyłem naszą szarą, siermiężną rzeczywistość!
Skanowanie telefonu poszło szybko, ale plików na moim komputerze trwało prawie siedem godzin. Gdy miałem już jakąś tam pewność, że nikt nie sprawuje nad sprzętem zewnętrznej kontroli odzyskałem dostępy do konta.
Nie jestem specjalistą od bezpieczeństwa, to się chyba nazywa spear - pishing, ale przestępcy byli nieźli! Umieli połączyć moje dane osobowe. Uzyskali numer konta, połączyli go i z imieniem i numerem telefonu. Mam niestety obawy, że rzeczywiście musiał z nimi współpracować ktoś z banku, albo mojego zakładu pracy, bo w tych dwóch miejscach te dane figurują połączone razem. Umiejętnie pogrywali na sprzecznych emocjach i studzili obawy.
Mam nadzieję, że mimo naiwności, jakoś wyszedłem z opresji bez większego szwanku - samo życie!
zbanowali mnie:
Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła. Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - sam nie wie, pewnie się naraziłem :) Aleksander Ścios - kto go dziś pamięta to wie. Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo