Dyskutując o pakiecie klimatycznym warto prześledzić jakie stanowisko w omawianych kwestiach zajęły nasze czołowe ugrupowania polityczne i ich przedstawiciele, w tym europarlamentarzyści. [I]
Według mnie PiS i Pan Prezydent Lech Kaczyński przegapili zagrożenia dla Polski wynikające z przyjęcia pakietu, który był opracowywany już wtedy gdy partia Prawo i Sprawiedliwość była u władzy. Nie przypominam sobie żeby w debacie publicznej przedstawiciele PiS lub Pana Prezydenta zwracali dobitnie uwagę na niebezpieczeństwa jakie mogą być następstwem zgody na prokurowane przez europejską biurokrację dyrektywy klimatyczne.
To poważny zarzut wobec ugrupowania, które przedstawia się wyborcom jako strażnik narodowych interesów.
Dlaczego połowa europosłów należących do PiS-u głosowała za dyrektywą o handlu zezwoleniami na emisję CO2, a jedna czwarta (posłowie Szymański i Tomaszewska) poparła pakiet w całości? Może dlatego, że głosując przeciw przyznaliby, że ich partia wówczas gdy była u steru nie dostrzegła co naprawdę gotuje się w europejskiej kuchni w związku z rzekomą troską o środowisko naturalne. [1], [2]
Natomiast znanemu eurodeputowanemu z PiS-u Adamowi Bielanowi zabrakło chyba odwagi by zająć stanowisko w tak ważnej dla polskiej gospodarki kwestii, bo mimo iż był obecny na posiedzeniu nie wziął udziału w głosowaniach nad pakietem klimatycznym.
A co w związku z pakietem robiła rządząca obecnie Platforma Obywatelska? Moim zdaniem też niewiele. Można odnieść wrażenie, że Donald Tusk zauważył problem pakietu klimatycznego wówczas kiedy szukał pretekstów by dowalić Prezydentowi i zakwestionować jego uczestnictwo w szczytach przywódców państw Unii Europejskiej. Kosmetyczne złagodzenia zapisów pakietu wynegocjowane przez Tuska nie zmieniają wątpliwych przesłanek na jakich opierają się pomysłodawcy dyrektyw klimatycznych. Wprowadzone uregulowania najprawdopodobniej pomogą środowisku naturalnemu tyle co umarłemu kadzidło, za to uderzą nas wszystkich po kieszeni podnosząc koszty restrukturyzacji polskiego przemysłu energetycznego.
Nie przeszkadza to Tuskowi kreować się na twardego negocjatora, który uchronił naród przed finansową katastrofą.
Eurodeputowanym z listy PO okazującym już nie tylko akceptację pakietu klimatycznego, ale wręcz kuriozalny nad nim zachwyt, jest profesor Jerzy Buzek. „Pakiet jest dobry dla Polski. Nie chodzi tylko o to, że dostaliśmy to, co chcieliśmy (sic!), ale i o to, że ożywi on innowacyjność polskiej gospodarki.” – stwierdził Buzek w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej”. [3] Słowa Jerzego Buzka przywodzą mi na myśl psychopatycznego ojca, który z dobrotliwym uśmiechem – takim jak Pana Profesora – zwraca się do swojego gnuśnego dziecka: „A teraz kochany synku roztrzaskam Ci kolano, bo rehabilitacja jakiej zostaniesz poddany będzie dla Ciebie bodźcem do podjęcia ruchowej aktywności”.
W związku z takimi wypowiedziami jak premiera Donka czy profesora Buzka jest oczywiste, że prawie wszyscy posłowie do Europarlamentu z ramienia PO obecni na sesji głosowali za przyjęciem pakietu klimatycznego w całości. Mały wyjątek przytrafił się tylko Bogusławowi Sonikowi, który zapewne z przyczyn losowych nie wziął udziału w pierwszym głosowaniu.
Więcej werbalnego krytycyzmu wobec pakietu klimatycznego prezentuje prof. Adam Gierek, wybrany do Parlamentu Europejskiego z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej - Unii Pracy. 18 listopada na forum Grupy Parlamentarnej Europejskich Socjalistów (GPES) prof. Gierek powiedział: „... Lewica powinna cały ten zmanipulowany Pakiet Klimatyczno-Energetyczny odrzucić. Bez niego cel polityczny „3 x 20” jest bowiem możliwy do osiągnięcia z wykorzystaniem innych narzędzi uwzględniających zasadę zrównoważonego rozwoju, sprawiedliwości i solidarności.” Ponadto na swojej stronie internetowej europoseł Gierek wyraża się sceptycznie o hipotezie według której emitowany w wyniku działalności człowieka dwutlenek węgla wywiera decydujący wpływ na globalne ocieplenie. [4], [5], [6]
Pomimo tych poglądów prof. Gierek poparł w głosowaniu wszystkie regulacje prawne wchodzące w skład pakietu klimatycznego. Jednak informacji jak i dlaczego właśnie tak głosował próżno szukać na stronie europosła Gierka.
Z zachowania profesora Gierka można wyciągnąć wniosek, że dyscyplina partyjna w szeregach GPES jest dla niego wartością nadrzędną wobec interesów własnego kraju. Za okoliczność łagodzącą ocenę postawy europosła Adama Gierka należy uznać wpływ środowiska w jakim kształtował się jego charakter. Przecież to właśnie tata Adama Gierka – pierwszy sekretarz KC PZPR Edward Gierek – był inspiratorem wpisania do konstytucji PRL artykułu o umacnianiu przez Polskę przyjaźni i współpracy ze Związkiem Radzieckim. Nie ma się więc co dziwić, że europoseł Gierek jest tak posłuszny woli naszego nowego europejskiego „wielkiego brata”, skoro podobną uległość wobec dawnego „wielkiego brata” ze wschodu wykazywał jego osławiony ojciec.
Oczywiście Gierek-junior nie jest wyjątkiem wśród polskich eurodeputowanych z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej - Unii Pracy, jako że grupa ta jednomyślnie – jak za czasów Gierka-seniora – poparła pakiet klimatyczny „bez skreśleń”.
Nie inaczej postąpili lewicowi posłowie wybrani z listy Socjaldemokracji Polskiej
Jeżeli chodzi o europosłów należących do Partii Demokratycznej-demokraci.pl (dawna Unia Wolności), to głosując jednomyślnie za wszystkimi dyrektywami pakietu klimatycznego po raz kolejny dowiedli, że są bezwolnymi pacynkami na politycznej scenie Unii Europejskiej.
W końcu trzeba parę słów poświęcić tym polskim eurodeputowanym, którzy mieli tyle determinacji by sprzeciwić się swoimi głosami klimatycznemu przekrętowi. Posłowie: Chruszcz, Czarnecki (Ryszard), Giertych, Krupa, Kuc, Kuźmiuk, Pęk, Piotrowski, Podkański, Rogalski, Tomczak, Wojciechowski (Janusz), Zapałowski głosowali przeciw dyrektywie dotyczącej handlu przydziałami emisji gazów cieplarnianych. Ta trzynastka to mniej niż jedna czwarta polskich europarlamentarzystów.
Posłowie Grabowski, Libicki, Romaszewski, Rutowicz wstrzymali się od głosu w kwestii handlu przydziałami emisji.
W parlamentach krajowym i europejskim zasiadają ci politycy na których oddaliśmy swoje głosy. Czy będziemy o tym pamiętali w czerwcu podczas najbliższych wyborów do Europarlamentu?
Inne tematy w dziale Polityka