Śledzenie wypowiedzi rozmaitych komentatorów książki Artura Domosławskiego oraz lektura ostatniej notki prof. Andrzeja Koźmińskiego skłoniła mnie do refleksji. Otóż w Polsce najgłośniejszymi debatami publicznymi są te dotyczące przeszłości. Rozmawialiśmy już o "Sąsiadach" i "Strachu" Grossa, "SB a Lech Wałęsa" Cenckiewicza i Gontarczyka. Co roku rozprawiamy o przyczynach, przebiegu i konsekwencjach Marca '68. Ostanio gorącym tematem był "Towarzysz Generał". Dziś przyszła kolej na debatę o mistrzu reportażu Ryszardzie Kapuścińskim.
Polemiki, kłótnie, rozważania sprowadzają się i w przypadku publicystów i naukowców do określenia się pomiędzy dwoma skrajnościami - dobry/zły. Naród polski - dobry: pomagał w ratowaniu Żydów, solidarny w walce z komuną. Polski naród zły - antysemicki i obojęny. Lech Wałęsa dobry - walczył o wolność, dostał Nobla, został prezydentem. Lech Wałęsa zły - sprzedał kolegów, niszczył akta, kłamał. Wojciech Jaruzelski dobry - skłonny do porozumienia i dialogu z opozycją. Wojciech Jaruzelski zły - antysemita i pachołek Moskwy. Kapuściński - jaki był dobry a jaki zły możemy przeczytać w różnych miejscach sieci.
Dlaczego jednak w Polsce rozpoczniemy debat o sprawach najważniejszych - o przyszłości naszego państwa i społeczeństwa? Czy ktoś z szanownych czytelników może mi przypomnieć jakąkolwiek debatę o interesie narodowym Polski (jakikolwiek by on nie był), która byłaby choć w połowie tak intensywna jak ta o "Sąsiadach"? Dlaczego w ogólnonarodowej debacie nie określimy jaki powinien być strategiczny sektor polskiej gospodarki - biotechnologia? energetyka? (bo przecież nie przemysł stoczniowy). Dlaczego nie debatujemy o tym czy opłaca się nam długoterminowa umowa gazowa z Rosją? Gdzie powstaną elektorownie atomowe i kto ma je wybudować? Poważnych tematów jest wiele i nie ma sensu wymieniać ich dalej. Warto pytać dlaczego są na marginesie naszych mediów, dlaczego, poza nielicznymi wyjątkami, nie interesują się tym naukowcy? Może odpowiedź znajduje się w tekście ostatniego wywiadu z Wademarem Kuczyńskim w Gazecie Wyborczej. Dotyczy on wprowadzenia planu Balcerowicza. W leadzie czytamy: "A konsultacje społeczne? Dobrze, że ich nie było"
Jestem na tyle odważny, żeby powiedzieć - "Król jest nagi". Lubię podróże - ta obecna prowadzi szlakami standardów. Miejmy nadzieję, że zakończy się raczej na Polach Elizejskich, czy Speakers' Corner, niż na Placu Czerwonym.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka