Adam Szejnfeld, wybitny złotousty przedstawiciel napchanych do bólu głowy najczystszą demokracją, mówił w telewizji o blokowaniu sali sejmowej mniej więcej tak: ....nikt nie będzie nam mówił jak mamy protestować, to my decydujemy o tym jak chcemy protestować. I właściwie po co więcej cytatów? Wystarczy. A jeśli dorzucimy do tego brednie Neumanna wypowiadane do kamer, że nie ma budżetu, że w ogóle chyba nic nie ma co zrobił lub powiedział PiS, a czego oczywiście nie akceptuje PO, a poza tym większość sejmowa to też jakaś hucpa pewnie, bo bez udziału Platformy nie ma w ogóle na świecie żadnej większości, żadnej demokracji, nie ma niczego sensownego. Tuby medialne opozycji, a są one nadal potężne, nie tylko wspierają to zidiocenie obyczajów politycznych w Polsce, ale wręcz pompują je jak mogą, i to w sytuacji, gdy dwóch liderów dostało mocno po łapach, a jeden z nich w zasadzie został ustrzelony, więc teraz może już spokojnie łazić po paryskich perfumeriach - bez stresu i bez buławy. W tak zwanych mediach pisowskich przyznaje się, nie wiedzieć czemu, że Marszałek Marek Kuchciński dał się sprowokować, że się nawet trochę pogubił. Gubią się jednak redaktorzy opowiadający takie bzdury. W polskim Sejmie przez cały 2016 rok trwało nieustające rozwydrzenie: wniosek formalny za formalnym, mowy kompletnie nie na temat, krzyki i wrzaski, blokowanie mównicy, etc. Kuchciński powinien dostać order cierpliwości. Trzeba nazywać to co robi na Wiejskiej PO i Nowoczesna po imieniu: rozwydrzenie, chamstwo a teraz doszło ewidentne łamanie regulaminu Sejmu RP i prawa karnego.
Niech nikogo nie dziwią głosy zwolenników PiS, żeby całe to towarzystwo pogonić z sali sejmowej, żeby usunąć ich po prostu siłą. Ludzie nie mają czasu na analizy politologiczne, czy to się opłaca, czy Zachód może wypowie nam wojnę w obronie Szejnfelda i posłanki Muchy. Oczekują spokoju, sprawiedliwości i normalnego życia. Obłęd takich ludzi jak Szejnfeld, Neumann czy Schetyna nie rozwali być może Polski, ale rozwali im własną partię. Do tego wszystkiego ci ludzie popadli w schizofrenię. Żyją bowiem nadal w PRL-u: czarna noc grudniowa 2016, przyjdzie ZOMO, gorzej niż w stanie wojennym, który - jak wiadomo - był wydarzeniem kulturalnym. To naprawdę nic dziwnego, że większość tej przefarbowanej po 1987 roku przez Wałęsę Solidarności i opozycji, która zawarła pakt z komunistami, tak bratała się z Kiszczakiem, tak mówiła, jacy ci esbecy byli jednak profesjonalni, co tam...., czytali wieczorami Platona i Heideggera. Nic dziwnego, że profesjonaliści z dawnych lat tacy jak pułkownik Mazguła stają się idolami opozycji. Bo to jest ten sam pień ideologiczny, ten sam. Mamy czyste rozwydrzenie i wielką pychę, której wzorcem, co najmniej europejskim, powinien zostać Adam Szejnfeld.
Niektórzy łudzili się, że Grzegorz Schetyna jakoś opanuje ten swój partyjny bajzel, te śpiewki przyśpiewki i zapach krwi, którego tak rządni są tak zwani młodzi z PO. Nic bardziej mylnego. Schetyna już tylko broni się przed tym, żeby w ogóle go nie wycięli, tak jak to zrobili z Kijowskim. Schetyna w gruncie rzeczy nie ma już nic do gadania. To zakładnik Tuska. I tu rozpoczyna się kolejna aberracja medialna, której jesteśmy świadkami od kilku dni, czyli "Powrót Tuska". Może ten cyrk z Petru i Kijowskim rzeczywiście wygląda jak czyszczenie przedpola dla "zbawcy" opozycji, ale przecież ten człowiek z marszu, zaraz po powrocie, powinien zostać postawiony w stan oskarżenia za działanie na szkodę Polski, choćby tylko w tym jednym aspekcie Katastrofy Smoleńskiej: zgoda na przyjęcie Konwencji Chicagowskiej w sprawie śledztwa, która już na starcie skazała nas tylko na łaskę Rosjan, konwencji, która zresztą dotyczy lotów cywilnych a nie lotów wojskowych, a ten z 10 kwietnia 2010 roku był ponad wszelką wątpliwość lotem wojskowym. Donald Tusk to zdarta płyta i żaden z niego polityk, tylko sprytny dawca kasy i przywilejów. Trzeba też pamiętać, że to Tusk jest twarzą wszystkich grzechów i skandali PO, a nie dajmy na to taki Schetyna. Oczywiście, on odleciał niebywale, ale nie jest idiotą i zdaje sobie sprawę z tego, że Platforma wzięła kurs na rozwalenie państwa za wszelką cenę.
Powtarza więc te wszystkie brednie, że 33 posiedzenie Sejmu nadal trwa, że oni są na sali, że czekają na wznowienie przerwanych obrad, a tak poza tym to ... nie idźcie na to spotkanie! - wzywa niemal szef PO innych liderów opozycji. Można przypuszczać, że macherzy z PO jakoś tam sobie na użytek wewnętrzny badają nastroje społeczne, także wśród swoich zwolenników, może im wychodzi, że trzeba jednak krwi? I tu w zasadzie jedyna radosna wiadomość dla Neumanna i Szejnfelda, dla Muchy i Pomaski: udało się Wam rzeczywiście doprowadzić, dzięki wsparciu Lisów, Sobieniowskich i Żakowskich do takiego umysłowego bajzlu w głowach wielu wyborców PO, że oni pójdą za Wami w dym, chwycą za klawiatury, oni w przeciwieństwie do Waszych partyjnych cyników naprawdę wierzą w to, że tu jest dyktatura i faszyzm. A tak poza tym, podobnie jak liderzy PO, sprawy Polski i naszego państwa mają głęboko w .... poważaniu. Dlatego 11 stycznia w Sejmie będzie bardzo gorąco (zapowiadane blokowanie mównicy przez PO) - i dosłownie wszystko jest możliwe, nawet kolejna rozróba i przepychanki. Decydenci w Brukseli i Berlinie stracili już cierpliwość i żądają konkretów. Śpiewająca Mucha to naprawdę za mało.
Inne tematy w dziale Polityka