Jaki protest takie skojarzenia, ale słowo „SEXIT” w tytule nie ma nic wspólnego z wypadem („flajtem”) Ryszarda Petru do Portugalii, co więcej, niech sobie facet poukłada swoje sprawy prywatne w spokoju, co uczyniła już ponoć jego partyjna koleżanka. Sexit bez wątpienia kojarzy się z seksem, ale w tym przypadku chodzi o sprawę tyleż poważną, co żenującą i w sumie nieuchronną, czyli o wyjście bojowników z brygad wolności z naszego, polskiego parlamentu. To wyjście jest nieuchronne, i tylko od samych bojowników i ich liderów zależy to, czy zrobią to z klasą czyli zachowają się sexy, czy też będziemy mieli do czynienia z kolejnym „żenua”, z histerią, w której – to całkiem niewykluczone – jakaś posłanka z Nowoczesnej uderzy się sama przed Strażą Marszałkowską pięścią w twarz, potem upadnie i zacznie krzyczeć: W twarz?! W twarz?! Sexit z Sejmu i tak zawładnie na chwilę internetowymi wydaniami zachodnich dzienników na stronie 27 lub 28, może też trafić do wiadomości ZDF lub ARD. Teraz, po cichu, lewacy liczą na pogrom w stylu kieleckim, tyle, że w Ełku, podgrzewając w sieci atmosferę wokół zabójstwa młodego Polaka, a red. Piotr Pytlakowski z „Polityki” podkreśla, że on nie był „grzecznym chłopcem”, miał „świeże sprawy”, jak by to miało jakiekolwiek znaczenie dla tragicznej śmierci za dwie butelki napoju.
Jeśli próba kolejnej zadymy, tym razem lewackiej, nie powiedzie się, trzeba będzie się skupić na pogrążeniu państwa w chaosie, na zszarganiu opinii o Polsce za granicą na ile się da, na przykład poprzez jakiś wymyślny sposób Sexitu, bo padanie przed maskami samochodów nie wyszło. W rządzie liczyli trochę na Grzegorza Schetynę, że namówi bojowników do wyjścia, że jego realizm polityczny i widoczna niechęć do okupacji sali sejmowej skłonią całą PO do ustępstw. W końcu łamią prawo i regulamin sejmowy, i tylko czekają na to jak śpiewającą Joannę Muchę będą ciągnęli po dywanie pisowscy oprawcy przebrani w mundury. Liczą też na górników w kaskach, bo wtedy zawsze wystarczy jeden fałszywy górnik z kijem, żeby faktycznie doszło do rozróby. To jest w sensie dosłownym i na poważnie mordowanie wizerunku Polski i spokoju w państwie, które na tle Europy Zachodniej od setek lat, a nie od 1989 roku jest oazą spokoju.
Jeśli Grzegorzowi Schetynie pozostały jeszcze resztki rozsądku, może doprawdy wyjść sam z tej hucpy i paranoicznej sytuacji, nawet jeśli pozostanie tam Szczerba z Budką i śpiewającą Muchą. Podział w PO jest faktem, co więcej rozkład PO jest tak samo nieuchronny jak ów Sexit. Doprawdy, Schetyna wygląda w tym swoim fotelu sejmowym, jak kiszony ogórek w słoiku, a przecież jest tyle miejsca wokół! Dla PiS jest to z kolei poważna próba odpowiedzialności politycznej za państwo. I nie ma co krzyczeć, żeby ich stamtąd pogonić, bo to jest teraz ich jedyne polityczne marzenie. Spokój, spokój i profesjonalne przygotowanie wszystkich służb na każdy możliwy scenariusz. Tym bardziej, że mają aktywnych kibiców do rozpętania zadymy, i na Wschodzie i na Zachodzie. W sumie nic nowego. Sexit może być też kompromisowy, co będzie jednak jednoznaczne z uznaniem przez Platformę i Nowoczesną, że w Polsce rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Psychologicznie będzie to dla nich porażką, ale czy mają lepsze wyjście? „Flajt” Petru, jego jakieś sercowe być może sprawy, mogą mu paradoksalnie pomóc. Może zrobić tak jak Schetyna swój własny Sexit, powołując się na swoją skomplikowaną sytuację osobistą, i nie będzie w tym chyba cienia przesady. Jeśli wyjście awanturników z Sejmu zakończy się kompromisem, to dla takich ludzi jak Budka czy Nitras nie będzie już dobrego klimatu w PO. Tylko czy chce ich aby na pewno .N? Grzegorzu Schetyno! Zrób ten Sexit! Jarosław Kaczyński liczy na Ciebie….
P.S. Tymczasem Petru rozmawia z PiS a Schetyna jest zdumiony. No cóż, nie tylko muzyka łagodzi obyczaje...