Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
3655
BLOG

Holland w Poland

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

W piątek, w radiowym show* Agnieszki Holland, które wspierało czterech najwybitniejszych polskich myślicieli politycznych, padł genialny pomysł (chyba Jacka Żakowskiego), żeby okupujący salę sejmową zaktywizowali się w końcu i napisali "Deklarację Wolności" do całego świata. Świat bowiem czeka niecierpliwie na głos Petru i Schetyny, właściwie to już tupie i przebiera nogami, a New|York Times opracowuje właśnie nowy algorytm liczenia ludzi pod naszym Sejmem, generalnie w opcji wszystko razy 1000. "Deklaracji Wolności" jeszcze nie ma, przynajmniej milczy na ten temat zaprzyjaźniony z demokracją CNN. Paradoksalnie, Agnieszka Holland trafnie zdiagnozowała sytuację o upadku Europy, kryzysu jej tożsamości i w ogóle kryzysu demokracji liberalnej. Gorzej z oceną sytuacji w Polsce. "Jesteśmy mistrzami nihilizmu" - tak wyraziła się o Polakach, bo Polacy - jak wiadomo- są w ogóle fajni i pracowici, a byli nawet mądrzy kiedy rządziła Platforma z Tuskiem. Wtedy na dobre można się było zajmować w studiach radiowych i telewizyjnych "znęcaniem" się nad opozycją, jej nieudolnością i jasnym dla salonu jak nic - prostactwem i brakiem europejskości. Nadeszły rządy Kaczyńskiego i zapanował w naszych sercach nihilizm, prowincjonalizm i prawicowa tępota. Na szczęście nie u wszystkich. Jest zdrowe jądro narodu, które Pani Holland popiera i wspiera, a mędrcy tacy jak Lis i  Żakowski wytyczają jądru ścieżki prowadzące do odzyskania władzy.

 

Ale i oni dostrzegają, że okupacja sali sejmowej traci na znaczeniu. Narzekają na słabą frekwencję pod parlamentem, bo powinno być przecież ze sto tysięcy ludzi a nie tysiąc. To ich podpucha i ściema. Wie o tym także Agnieszka Holland. W tej całej smutnej, ale komicznej historii, ani Platformie ani Nowoczesnej nie zależy na utrzymaniu wizerunku, ani tym bardziej na demokracji i wolności, bo  oni teraz postawili na rewolucję. Gruba sprawa. Plan totalnej destrukcji państwa jest rozpisany na długie miesiące i cokolwiek zrobi Prawo i Sprawiedliwość, nawet coś bardzo kompromisowego, odpowiedzią będzie dalsza eskalacja konfliktu. Mylą się politycy obozu rządowego, twierdząc, że okupacja sali obrad jest bezsensowna, że nic nie da opozycji. To ma być cały ciąg zdarzeń, kolejnych hec i prowokacji, na końcu których będzie chaos, a być może nawet rozlew krwi. Przecież "protestujący" sami wzywają do używania przemocy, do ulicznego buntu. Im się źle dzieje, oni bez demokracji chudną, wpadają w traumę, depresję, tracą wręcz zmysły. Tyle tylko, że dla nich demokracja oznaczała zawsze i oznacza także dziś totalną, nieprzerwaną władzę nad wszystkim co się rusza, a szczególnie nad tym co się rusza nie po ich myśli.

 

W świat, od roku wysyłają non stop komunikat, że w Polsce nie ma już demokracji. To bardzo odpowiada lewackim mediom i zużytym liberalnym rządom Zachodu, bo Jarosław Kaczyński i jego polityka są dla nich realnym zagrożeniem. Rządy PiS powstrzymują też częściowo ekspansywną politykę Moskwy w dawnym bloku wschodnim. Czy to się Petru i Schetynie podoba czy nie, ich partie grają w obcych drużynach a nie w drużynie narodowej. I doskonalą o tym wiedzą. Jest to więc świadoma próba zniszczenia demokratycznych rządów w Polsce i przywrócenia Polski spokojnej, "obliczalnej", pokornej, nie mającej nic do powiedzenia w Europie. Symbolem tej Polski jest Donald Tusk, a na użytek tłumów najdobitniej wyraziła to Agnieszka Holland: "...żeby było tak jak było...".

 

Święta za nami, kolejne zwyczaje i tradycje polskie zostały "skopane", tym razem coś bardzo cennego dla Polaków, czyli rodzinna Wigilia. Posłanka Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej widzi to inaczej. Jej zdaniem, oni siedząc tak w Sejmie, spędzili Wigilię w gronie milionów Polaków. I ta narracja trwa w najlepsze: Kamila Gasiuk - Pihowicz pochyla się nad karpiem, Ryszard Petru pochyla się nad samym sobą, a Grzegorz Schetyna wierci się w sejmowym fotelu, bo chyba wie, co się z nim stanie jak protest skończy się klęską. Czekają więc do 11 stycznia, przygotowują się do kolejnych akcji i prowokacji, i nie mogą się już cofnąć. Nie ma odwrotu. Marzy im się rozwiązanie siłowe, latające pałki policyjne i lanie demonstrantów wodą. Tak to już bywa,  gdy lud jest krnąbrny, niewyedukowany, a do tego okropnie nihilistyczny. Cała nadzieja opozycji w Bronisławie Komorowskim. Naprawdę.            

*źródło:  TOK FM

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka