Doprawdy, potrzeba choć odrobiny czasu, tak co najmniej 24h, żeby nie ulec złudzeniom co do sejmowego tsunami, które, wbrew pozorom, nie było tylko kolejną zwykłą awanturą. Można powiedzieć, że to był dramat, koszmar i "pomaska"- jako nowy synonim obciachu, poruty i katastrofy umysłowej. Konsekwencje mocnego wystąpienia premier Szydło, i tego co stało się potem, będą o wiele poważniejsze niż tylko publikacja ewentualnej i negatywnej opinii Komisji Europejskiej o stanie praworządności w Polsce. Platforma Obywatelska doszła w piątek do ściany, właściwie nie ma już dla niej jakiejś nowej przestrzeni do sporu, została wywrócona, stąd może aż tak irracjonalne i gwałtowne zachowania jej liderów. Mówiąc najprościej, ani Schetyna, ani Neumann nie mają już "czym" werbalizować swojej totalnej opozycji, dlatego zdradzając interesy Polski, sami mówią o zdradzie PiS, bo nie mają już żadnych środków wyrazu. Zupełnie zagubiona w tej nowej sytuacji jest Nowoczesna. Nie ma tyle zaciekłości co Pomaska, ale też nie ma własnego "ja" w sporze o Trybunał. Schetyna wypuścił z siebie takie opary absurdu, że nawet Ryszard Petru nie mógł już nic dorzucić od siebie, czegoś jeszcze bardziej absurdalnego, choć jego możliwości pod tym względem wydają się być nieograniczone.
Platforma Obywatelska nie jest już żadną nadzieją dla jej wyborców, jest tylko politycznym punktem odniesienia, określającym ich nienawiść do Prawa i Sprawiedliwości. Z kolei Ryszard Petru, jakimś cudem, w ostatnim badaniu CBOS-u cieszy się zaufaniem 33% respondentów - nie wiemy, nie ogarniamy tego, najwyraźniej głupota i niewiedza są w cenie. Tym niemniej, Nowoczesna po wczorajszej debacie, też nie ma czego się chwycić, licytować się z PO nie jest już w stanie, tak więc można podsumować, że wytoczenie "ciężkich dział" przez Beatę Szydło odniosło konkretny skutek. PO została niemal zepchnięta ze sceny politycznej, nie ma nic, żadnej narracji, może tylko powielać te same słowa, które i tak już wszyscy znamy. Nowoczesna jest natomiast całkowicie zagubiona, nie chce bowiem, jak można przypuszczać, być posądzana o sojusz z Brukselą przeciwko Polsce, a jednocześnie chciałaby tak jak PO, obalić rządy Prawa i Sprawiedliwości. Tylko jak tu zrobić przewrót i czego tego oczekują wyborcy Petru? Poza hasłem "Nienawidzimy PiS-u tak jak Wy", Schetyna i Petru nie mają nic ciekawego do powiedzenia swoim wyborcom.
Stało się tak z bardzo prostego powodu. Prawo i Sprawiedliwość realizuje na co dzień program, który ogłosiło podczas kampanii wyborczej. Nie ma w tych działaniach jakiegoś wybitnego etatyzmu, nie ma w nim zagrożenia dla wolności gospodarczej, z 500+, być może nawet z pewnym zażenowaniem, skorzystają także wyborcy antypisowcy. Osią sporu jest tylko i wyłącznie sprawa Trybunału Konstytucyjnego, gdyby wyjąć ją z naszej rzeczywistości, opozycja nie miałaby przeciwko rządowi dosłownie nic, a w każdym razie nic poważnego. To jest schyłek PO, to jest także hamowanie Nowoczesnej, ponieważ ich wyborcy, zajadle atakujący Szydło, Dudę i Kaczyńskiego w końcu zaczną się pytać co dalej, jak to będzie z tym rychłym obaleniem PiS-u? W najbliższych tygodniach i miesiącach, jeśli nie zdarzy się nic wyjątkowego, nastąpi demobilizacja elektoratu PO, aczkolwiek nie będzie to jakiś radykalny odwrót. Obóz III RP, czy tego chce czy nie chce, przechodzi powoli do historii i niewiele pomoże już codzienne podgrzewanie nastrojów przez antyrządowe media.
Ani PO, ani Nowoczesna, nie mają nowego koła zamachowego, dzięki któremu mogliby zniszczyć Prawo i Sprawiedliwość. Taki zamach stanu, jaki miał miejsce w czerwcu 1992 roku, nie jest dziś możliwy. Bruksela musiałaby złamać wszystkie możliwe traktaty, gdyby chciała nałożyć na Polskę jakiekolwiek sankcje finansowe. Może jednak, na różne sposoby, blokować przepływ środków z unijnej kasy przeznaczonych na rozwój Polski, to jednak nie jest wystarczające, by wszystkim obrzydzić PiS. To, co wyprawia opozycja przypomina trochę radosne podskakiwanie Romana Giertycha, ale jak długo można tak bez sensu podskakiwać?
Zbudowano olbrzymim wysiłkiem wielką niechęć do Jarosława Kaczyńskiego i jego obozu, bazując tylko i wyłącznie na emocjach i stereotypach oraz na kłamstwie. Minie co najmniej jedno pokolenie, zanim ta absurdalna nienawiść do polskiej prawicy minie. Już dziś tej narracji nie kupuje młode pokolenie, stracone całkowicie dla "Gazety Wyborczej". Zauważmy, że nie ma ograniczenia wolnego rynku, za chwilę własność wieczysta zostanie zamieniona na własność hipoteczną, małe firmy będą płacić mniejsze podatki (15%), dzięki transportom gazu skroplonego do Świnoujścia, wzrośnie bezpieczeństwo energetyczne Polski. Na to także patrzą zagraniczni inwestorzy, a nie tylko na spór wokół TK, którego w Polsce nie rozumieją do końca nawet sami prawnicy, z których ci najbardziej zdystansowani do sporu mówią, że powstała "pętla logiczna". Suma korzyści z robienia z interesów z Polską wydaje się dziś dużo większa niż ewentualna korzyść z ataku spekulacyjnego i "rejtingowego" na Polskę, po to, żeby tylko zmusić PiS do kapitulacji. PO i N nie mają już czym oczarować swoich wyborców, dlatego, albo dokonają jakiegoś wyraźnego zwrotu programowego, albo będą dryfować w nieznanym dziś bliżej kierunku. Oczywiście jest KOD, to ogólne "oddolne" poruszenie, że coś trzeba zrobić z tym naszym "europejskim" obozem, z tą nie naszą demokracją. Do wzięcia jest jakieś 5-6 milionów wyborców, więc chętnych nie brakuje i nie zabraknie.
Prawo i Sprawiedliwość wcale nie ma komfortowej sytuacji. Będzie jeszcze długo atakowane za to tylko, że w ogóle jest - i z Polski i z Brukseli, i z Berlina. Także po zakończeniu sporu o Trybunał Konstytucyjny. Ale może sporo zrobić dla uzdrowienia praktycznie wszystkich instytucji państwa, dla wyrównania szans Polaków na lepsze życie. Spokoju nie będzie, ale nie będzie też zamachu stanu na demokratycznie wybrany rząd. Jakkolwiek oceniamy użycie przez PiS słowa "suwerenność" do rozprawy politycznej z opozycją, nie tylko wyborcy prawicy są na tym punkcie czuli. A radość opozycji z zapowiadanych sankcji jest widoczna gołym okiem, dodajmy, nie tylko okiem pisowca. Jarosław Kaczyński z pewnością o tym wie, ale warto przypomnieć całemu obozowi rządowemu cenną radę prof. Marka Chodakiewicza, że najbardziej bezwzględnym należy być wobec samego siebie. Jeśli PiS przetrwa tę niesłychaną agresję, opozycję czeka już tylko Konwent Adama Michnika.
Inne tematy w dziale Polityka