Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
972
BLOG

Potworne starcia i sukcesy Donalda Tuska

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 5

 

Reklama
Jaki przekaz docierał do masowego odbiorcy ze szczytu w Brukseli? Premier walczy o 300 miliardów złotych dla Polski, walczy dzielnie, w nocy dwie godziny (ku konsternacji reszty zgromadzonych) kłócił się z tym renegatem Cameronem, dając mu nieźle do wiwatu. Polacy! Donald Tusk to załatwi! Tusk bierze za pysk całą Unię! Tyle najwyżej, jeśli w ogóle cokolwiek, dotarło do szerokiej opinii publicznej w Polsce za pośrednictwem mediów. No, oczywiście ludzie dowiedzieli się jeszcze w drugim akapicie, że jak Jarosław Kaczyński nie przekona swojego kumpla Camerona, to cały naród straci te 300 miliardów złotych. Taki strzęp informacji może gdzieś jeszcze zalega w świadomości społecznej, bo ludzie Unię kojarzą wtedy, jak zrobią im ten kawałek drogi w ich miejscowości, albo zbudują małą oczyszczalnię ścieków. Niby dlaczego mają się interesować, jak europejscy biurokraci chcą podzielić między siebie pieniądze? No i jest jeszcze kluczowe pytanie, dla kogo Donald Tusk chce załatwić te pieniądze i dlaczego tak się stara? Rzecz jasna, przede wszystkim dla swoich, dla polskiej oligarchii, dla urzędników siedzących wokół koryta Potwornej (to mój zamiennik PO). Potworna jest już i tak wstydem dla Polski. Do tej pory, całkiem do niedawna, można było odnieść wrażenie, że znać kogoś z Potwornej to jest coś.

 

A: – Rozmawiałem z posłem z Potwornej- wiesz?   

C: - Z tym?

Reklama
A: - Z tym!

C: - Znasz go? 

A: - A co ty myślałeś? !

 

Reklama
No i w tym momencie rozmówca C, dupa blada, zaniemówił – kumpel zna posła z Potwornej!

Ale to się powoli, powolutku zmienia. Już niedługo, te pomarańczowe roześmiane paszcze z plakatów, będą chować po piwnicach. Na te 300 miliardów (tyle na pewno nie będzie) czekają całe armie zgłodniałych miśków w urzędach marszałkowskich, gminach i powiatach, czeka też (ale chyba już tylko naiwni) polski biznes, a może już nie czeka, bo spora jego część padła przy budowie autostrad. Czekają na pewno różne biznesowe Ryśki, które wkręcają się w tę szybką i łatwą kasę. Oczywiście, coś się buduje, na przykład autostrady, a nawet dworce remontuje. Tylko na kolei nic przez te ostatnie 5 lat nie zrobiono! Nic! Niech Potworna nawet nie próbuje się tłumaczyć, że z centrum Warszawy można dojechać koleją na lotnisko, bo to ich jedyna skończona inwestycja. Z kilkudziesięciu miliardów złotych na kolej udało się zrobić ten jeden kawałek torów. To teraz chyba łatwiej zrozumieć ten nieszczęsny dach na Stadionie Narodowym.

 

Joanna Mucha nigdy nie powinna była zostać ministrem sportu, to jasne, ale próba topienia tej kobiety przez żądnych krwi samczyków to zwykłe świństwo i próba ukrycia prawdziwych winowajców tego i wielu innych polskich nieszczęść. Jeśli już w sieci zbierane są kliki za odwołaniem Pani Minister, to zmieńcie nazwisko Mucha na Tusk, to jest nasz „Number one”. Niech on się poda do dymisji, honorowo, jak mężczyzna! Jako lider Potwornej, która należy do Europejskiej Partii Ludowej (razem z CDU Angeli Merkel) nie zrobił nic, by zatrzymać proces tworzenia Unii dwóch prędkości, a przecież jest prymusem i pupilem żelaznej Angeli. A jak się ma, Panie Tusku (cytuję słynne zawołanie fana PO-twornej), mniejszość polska w Niemczech i polskie dzieci w polsko – niemieckich rodzinach? Nadal przy śniadaniu Guten Tag Mutter, zamiast Dzień dobry Mamo?  

 

Wisienka brukselska na torcie, czyli Herman Van Rompuy i tak dostał zielone światło do tworzenia odrębnego budżetu dla strefy euro, tylko jeszcze nie teraz, nie od razu. A David Cameron broni po prostu interesów Wielkiej Brytanii, to dopiero gad jeden. Nie łudźcie się, na kasę z Unii czeka w Polsce głównie gospodarcza i urzędnicza mafia, Jak jej nie dostanie, to się naprawdę wścieknie. W końcu doją z tego źródła ładnych parę lat. Kiedy, przykładowo, dostajemy z Unii Europejskiej, dajmy na to po przeliczeniu 100 miliardów złotych, to wiadomo, że połowa kasy i tak wróci z powrotem do Unii (głównie Niemiec) jako zapłata za realizacjęinwestycji wykonanych przez zachodnie koncerny, jedną czwartą skonsumują pod stołem nasi i nie nasi (to nie jest tylko polska specjalność), no a resztę pokaże się ludowi – chodniki, kawałek A-2, oraz Panią Basię, która po przekwalifikowaniu ze środków UE, stała się ponownie cennym zasobem ludzkim dla kraju i gminy. Tylko za rządów Potwornej możliwy jest taki cymes, że polskie firmy budowlane padają jak muchy przy budowie autostrad, zamiast zrobić na tym interes życia. Po tym, co usłyszeliśmy w TVN, Polsacie i TVP na temat szczytu w Brukseli, wypada mieć tylko nadzieję, że David Cameron już się jakoś otrząsnął z jazdy, jaką mu urządził w nocy Donald Tusk (cicho, siedź spokojnie, teraz ja mówię, etc.). Kurde, Angole nam tego upokorzenia nie wybaczą. Jarek, ratuj!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka