Żelazny Wilanów czy waleczne Jagodno zagłosują na Trzaskowskiego bez namysłu, bo część z nich wie doskonale, że jego skręty w prawo to tylko taka wyborcza ściema, a pozostali są po prostu nim zachwyceni. Ale już ludzie biznesu, drobni przedsiębiorcy, a nawet tak zwana budżetówka, nie usłyszeli na razie od kandydata z obozu władzy nic, dosłownie nic, co by ich mogło porwać. Żadnego konkretu, poza słowotokiem, że musimy być silni, musimy być razem i musimy być sprawczy.
Narzekań na jakość kampanii prezydenckiej nie ma końca. Że jałowa, że nijaka, że nie ma merytorycznych sporów, a są co najwyżej mniej lub bardziej wybredne zaczepki czy obelgi. Szymon Hołownia, wyznawca i znawca kultury politycznej, nazwał właśnie Sławomira Mentzena pasożytem. A kampanijny czas biegnie nieubłagalnie, dla wszystkich. Wyborcy dwóch największych, wrogich sobie obozów, wydają się być lekko znużeni tym, co dzieje się w tej rzeczywiście nudnej kampanii. Ani poparcie dla Trzaskowskiego, ani dla Nawrockiego nie zachwyca, korzysta więc z tego uśpienia kandydat Konfederacji, który zresztą nie mówi nic innego, co od lat głosi Janusz Korwin- Mikke, ale teraz ma to najwyraźniej posmak nowości, świeżego powiewu w zakleszczonej politycznie Polsce. Tylko na moment wyścig po prezydenturę ożywił się z powodu zapowiedzi i wypowiedzi Trumpa, ale bardzo wątpliwe, żeby na Trumpie lub anty – Trumpie można było zbudować wyborczy sukces. Nic więc dziwnego, że poparcie dla Karola Nawrockiego jest nadal poniżej poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości, a wynik Rafał Trzaskowskiego, na którego już dziś stawia przecież nie tylko elektorat Platformy, też nie budzi entuzjazmu zwolenników Tuska. Kto jest temu winien? Krnąbrni wyborcy.
Żelazny Wilanów czy waleczne Jagodno zagłosują na Trzaskowskiego bez namysłu, bo część z nich wie doskonale, że jego skręty w prawo to tylko taka wyborcza ściema, a pozostali są po prostu nim zachwyceni. Ale już ludzie biznesu, drobni przedsiębiorcy, a nawet tak zwana budżetówka, nie usłyszeli na razie od kandydata z obozu władzy nic, dosłownie nic, co by ich mogło porwać. Żadnego konkretu, poza słowotokiem, że musimy być silni, musimy być razem i musimy być sprawczy. Tego miękki elektorat KO nie kupi, bo oczekuje konkretów dotyczących ich życia, a tych nie ma. Nie lepiej jest z obozem Karola Nawrockiego. Kandydat obywatelski korzysta oczywiście politycznie na krytyce rządu, bo ten niewiele lub nic nie robi, zapowiada, że całe to zło odkręci, ale to dziś najwyraźniej za mało dla wyborców prawicy. Nie obniży cen prądu, jeśli ekipa Tuska przetrwa przegraną Trzaskowskiego.
Wydaje się, choć jest to tylko intuicja, że część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości oczekuje od Karola Nawrockiego nowego, politycznego tlenu. Dlaczego? Bo generalnie, wyborcy dwóch największych obozów politycznych są nieco znużeni tym, co mówią ich liderzy. I nie chodzi tu o to, czy Karol Nawrocki porywa czy nie porywa, czy na jego spotkaniach są tłumy, tylko o to, czy przekaz, który ma dla Polaków, dociera do szeroko rozumianej prawicy. A przecież z najnowszego sondażu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej wynika, że w ciągu ostatniego roku Polaków o poglądach prawicowych jest aż o 10% więcej, a o poglądach lewicowych o 7% mniej. Można rzec, że to idealny czas na zwycięstwo wyborcze prawicy. Ale wyborcy są krnąbrni, dociekliwi, wymagający, chcą czegoś co ich poniesie, da wiarę, że na przykład Prezydent Nawrocki zatrzyma nie tylko nielegalną migrację, ale dokona politycznego przełomu. Innymi słowy, część wyborców opozycji chce nowej, atrakcyjnej narracji.
Być może dlatego, przynajmniej teraz, tak wysokie notowania ma Sławomir Mentzen, który na nowo opakował stare idee UPR-u i najdosadniej wypowiada się na temat Ukrainy czy Unii Europejskiej. W tej dość patowej sytuacji, gdzie nie widać na razie żadnej cudownej dźwigni politycznej prowadzącej do zwycięstwa, sypie się za to kampania Szymona Hołowni, który chce Polaków łączyć i zakończyć tym samym dominację dwóch wrogich obozów. Najwyraźniej mało kto w to wierzy, a elektoraty, niewzruszone, nadal pozostają wobec siebie wrogie i nikt ich na razie nie pogodzi. Wyborcy zachowują się jak najbardziej racjonalnie, oczekując od swoich liderów słów, haseł, obietnic czy zapewnień, które uznają za nowe otwarcie polityczne, za początek nowej epoki politycznej w Polsce. A taki przełom i tak niechybnie nadchodzi.
Inne tematy w dziale Polityka