Aborcja tu i teraz, zawsze, to moja macica, ale być może nie jestem kobietą. Godek, Ty szmato! I wreszcie: „Czas na kolejny Smoleńsk!”- taki napis też się wczoraj pojawił. Socjologowie milczą, bo trudno to ogarnąć, ale tu tak naprawdę nie ma w ogóle czego ogarniać, bo tu nie ma żadnych wartości, więc tylko dramat jest większy, a raczej tragifarsa, gdy redaktorzy TVN i GW próbują nadać tej proaborcyjnej hecy symbol wolnościowego protestu. Tymczasem, jest tu tylko czysta przemoc i jednocześnie niemoc. To nie jest żadna rewolucja, nie ma tu żadnej idei, to nie jest nawet żaden ruch lewacki. To jest po prostu „rzygolucja”. Obalanie władzy, ogólne wypier....ć, wsadzanie lekarzy do więzień, wtargnięcie na teren TK, jakieś rządy z losowania wśród obywateli, przecież nic głupszego nie można już spotkać nie tylko w polskiej rzeczywistości. „Porządne lewactwo” jest za oceanem, w uniwersyteckich kampusach, w Warszawie błąkają się po ulicach z megafonami niespełnione feministki, nieliczne nawiedzone posłanki, którym wydaje się, że doświadczają właśnie obyczajowej rewolucji. I to jest na rękę tak znienawidzonemu przez „protestantki” Ordo Iuris. I obozowi władzy. Gdyby lewica zaproponowała jakiekolwiek poważne rozmowy, takie rozmowy musiałaby dojść do skutku i przynieść jakiś efekt. Rozmów nie ma, więc kompromisu na razie nie będzie. Ale też nie ma w zasadzie w Polsce lewicy. Coś próbowała zmajstrować Partia Razem, ale ona również dała się wkręcić w tę histeryczną zadymę. Zero powagi.
Najśmieszniejsza jest sytuacja Koalicji Obywatelskiej. Kobiety! Jesteśmy z Wami! – krzyczą liderzy tacy jak Borys Budka, ale przecież szef PO w ogóle nie wie już nawet, w jakiej jest rzeczywistości, mówiąc potocznie, nic nie ogarnia. Nie ogarnia też wiele, wbrew złaknionym rewolucji stetryczałym intelektualnie elitom III RP, zbawca i wybawca Donald Tusk. Jego wpisy na Twitterze to raczej jedna wielka beka z tego, co się dzieje w Polsce. Pisze to, czego łakną jego miłośnicy w sieci. Żeby było jeszcze bardziej strasznie, opozycja boi się powiedzieć cokolwiek złego na Martę Lempart. Każdy bluzg jest uzasadniony kulturowo, to wręcz nowy, atrakcyjny przekaz, wyraz oburzenia na reżim, no jednym słowem płynie to z serca, bo na proteście bije serce Warszawy – co jakże trafnie zauważyła redaktorka TVN 24. Pandemia - nawet jeśli jej nie ma- właśnie jest, a w jej cieniu zmienia się cały świat. To jednak odrębny i poważny temat, a przecież mowa tu o rzygolucji, czyli niczym nieskrępowanym wydalaniu z siebie agresji do innych ludzi, poniżaniu ich, pogardzie dla każdego kto z nie z nami. Niedobitki dziennikarskie i polityczne z opozycji lekko łapią się już za głowę, że to chyba jednak nie prowadzi do pokonania tak znienawidzonego reżimu.
Na refleksję, jaki to będzie miało wpływ na młodych ludzi, tych kilkunastoletnich, którzy ryczą na ulicach samymi przekleństwami, nie ma miejsca ani czasu. Więcej, wydaje się, że liderki tej koszmarnie bezideowej i pustej rewolty, liczą zapewne na to, że wyłoni się z tego jakaś nowa rewolucyjna formacja. Już heca z Margot pokazywała, że to jest jakiś spóźniony o dwie dekady, żywcem jak zwykle zerżnięty z Zachodu, obrazoburczy happening. O ile ataki na kościoły miały rzeczywiście charakter przestępczy i powinny zostać surowo ukarane zgodnie z polskim prawem, o tyle cała reszta przypominała jedynie bezmyślną i bezkształtną farsę, zbitkę haseł zapożyczonych od zachodnich lewaków, ale jak to zwykle u nas bywa, przetworzonych na kulturowy kicz, nawet nie na jakiś bunt. Cały ten protest aborcjonistek jest kiczem, kiczem słabym, który nic nie wnosi nawet do lewicowej narracji w Polsce. Joe Biden nazwał atakujących Kapitol motłochem. Jego prawo. Dzieciaków po kilkanaście lat, sfrustrowanych i rozpieszczonych epigonów w stadium nauki zdalnej, nawet tak nie można nazwać. To jest jakieś jedno wielkie antykulturowe nieporozumienie. I choć ta uliczna hucpa budzi zrozumiały niepokój, a u wielu słuszne oburzenie, to przede wszystkim pogrąża ona lewicę i ośmiesza trwającą w błogim letargu Koalicję Obywatelską. Ciekawe, czy liderzy opozycji już to widzą, czy też nadal będą tak strachliwi, że w końcu „pokochają” Martę Lempart i razem z nią pójdą na polityczne dno.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo