Przypadkowa Polska istnieje na co dzień, każdego dnia, odcięta od korzeni, zachwycona wyzwoleniem od nieznośnej ciężkości narodowego bytu. Wszystko co polskie i biało – czerwone irytuje i wymaga nowoczesnej dekonstrukcji. Tęczowy orzeł, tęczowy znak Polski Walczącej, to wszystko nie jest tylko prowokacją, ale nade wszystko świadomym działaniem zniszczenia fundamentów wolności, najcenniejszej dla nas wartości. Za wolność Polacy ginęli, ale walcząc o wolność również zwyciężali. W czasach komunizmu, który był dla większości społeczeństwa nieznośną „koniecznością”, i w czasach, gdy tak wielu Polaków pamiętało jeszcze II Rzeczpospolitą, wolność, wbrew obiegowym opiniom o zniewoleniu całych narodów Europy Środkowej, była w nas obecna, doświadczaliśmy jej w sobie samych. Wtedy, gdy powstawała „Solidarność” i wtedy, gdy po chwilowym zwątpieniu, powstawał ruch podziemny w stanie wojennym. Wtedy też wydawało się, a może nawet byliśmy tego pewni, że chcemy by było tak jak na Zachodzie, słusznie sądząc, że w Paryżu czy Londynie wolność jest fundamentem, na którym zbudowana jest zachodnia demokracja. Dziś jednak z tego dawnego Zachodu niewiele już pozostało. Strzępy wolności, strzępy tradycji.
W Polsce, po 1989 roku, nie było wielkiego wybuchu wolności, można mówić co najwyżej o chwilowym entuzjazmie, że w końcu ten wymarzony Zachód do nas zawitał. Pierwsze lata to dramat milionów ludzi, którzy zamiast zyskać, stracili niemal wszystko. Ale wtedy Zachód oddychał jeszcze wolnością, tak jak my dziś jeszcze nią oddychamy, jeszcze ją mamy, choć jest ona znowu zagrożona jak nigdy wcześniej. Bez jednego wystrzału, bez ofiar. Paradoksalnie, to Polska jest dziś bastionem wolności, a Zachód światem niemal zniewolonym. Oczywiście, dostatnim, bogatym, z niebywałą wręcz różnorodnością, ale w ramach jednej nowomowy, jednej ideologii, która ten dawny „wolny świat” kontroluje. Na razie, Polska dość skutecznie broni się przed nacierającym nowym totalitaryzmem, który jest przeciwieństwem wolności i wrogiem polskości. Przełom 2015 roku, poza konsekwencjami politycznymi, miał jeszcze o wiele ważniejsze konsekwencje kulturowe. Udało się bowiem powstrzymać oddanie naszego państwa w ręce tak zwanej demokracji liberalnej, która z ideą wolności nie ma nic wspólnego.
W dniu 76. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego nie warto zgłębiać współczesnego dramatu Polski, jakim jest konsekwentne dążenie części opozycji do tego, by Polska stała się krajem przypadkowym w środku Europy, tęczowym, bez właściwości, odciętym od chrześcijańskich korzeni, w pełni dyspozycyjnym wobec zachodnich elit, jeszcze jednym miejscem na mapie Europy, w którym będzie się dobijać wolność, w imię mitycznej demokracji liberalnej. Wielu Polaków święcie wierzy w to, że to jest właśnie ów wymarzony Zachód, a część z nich odnosi się z pogardą do świata, bez którego nigdy by nie było zwycięskiej Bitwy Warszawskiej i nigdy by nie było wielkiego zrywu bohaterskiej Warszawy. Mamy więc jeszcze kotwicę wolności w kotwicy Polski Walczącej, w niemitycznej, ale prawdziwej polskości, więc agresorom nie będzie łatwo odebrać nam wolność, która, tak jak dziś, zachwyca i daje nam siłę.
Inne tematy w dziale Kultura