Sporo dzisiaj komentarzy, że teraz dopiero zacznie się w UE, bo Le Pen pokonała Macrona, Scholz osiągnął bardzo słaby wynik, a konserwatyści otrzymali potężny zastrzyk "świeżej krwi". W moim przekonaniu jest to myślenie naiwne, czysto życzeniowe, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, jeśli bez emocji spojrzymy na liczby.
W europarlamencie do wzięcia jest 720 mandatów. Ostatnia aktualizacja wyników wyborów ujawnia nam takie oto dane:
Europejska Partia Ludowa (EPL) - 186
Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (S&D) - 135
Grupa Renew Europe - 79
Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR) - 73
Grupa Tożsamość i Demokracja (ID) - 58
Inni (nowo wybrani, którzy jeszcze nigdzie nie należą) - 55
Grupa Zielonych / Wolne Przymierze Europejskie (Zieloni/WSE) - 53
Niezrzeszeni (NI) - 45
Grupa Lewicy w Parlamencie Europejskim (GUE/NGL) - 36
Jestem ciekawy, gdzie tutaj niektórzy widzą nadzieję na przełomy w UE? Zsumujmy tylko wynik EPL + S&D + WSE + GUE/NGL = 410, co łącznie daje ok. 57%.
Zakładając, że wszyscy pozostali są przeciwko Ursuli von der Leyen i spółce, co oczywiście nie jest możliwe, to i tak łącznie mają tylko 310, czyli ok. 43%.
To sporo, ale przełomu nie będzie. Będzie za to dużo zmian, żeby ostatecznie wszystko potoczyło się po staremu. Moim zdaniem to jeszcze nie te wybory. Może następne będą przełomowe.
https://results.elections.europa.eu/pl/
1. Nie prowadzę bloga dla trolli, debili i "anonimowych" dziennikarzy oddelegowanych na odcinek. 2. Nie mam czasu na dyskusję z niekumatymi lemingami oraz z osobami, które używają dowolnych argumentów w dowolnej sprawie. 3. Proszę o powstrzymywanie się od ataków personalnych na innych blogerów oraz o merytoryczną dyskusję na główny temat notki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka