Niektórzy porównują nieudolną akcję Bartłomieja Sienkiewicza do działalności słynnego gangu Olsena. Mam tutaj poważne wątpliwości, albowiem nie tylko wybrano złe podstawy prawne, ale złamano nawet i te wadliwie zastosowane przepisy. Przyjrzyjmy się bowiem jednemu z kluczowych przepisów k.s.h.:
Przepis ten jest jednoznaczny i oznacza expressis verbis, że poprzednie rady nadzorcze i członkowie zarządu mieli prawo uczestniczyć w nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy, na którym ich odwoływano. Jego konstrukcja ma na celu nie tylko prawo odwoływanych osób do ewentualnej obrony przed nieprawdziwymi zarzutami, ale też - i to w tej sytuacji jest ważniejsze - dążenie do tego, aby odwołane skutecznie osoby nie podejmowały już żadnych decyzji zarządczych po WZA!
Aby to jednak było możliwe, odwoływane osoby musiałyby być o WZA skutecznie powiadomione, a jak wiadomo, B. Sienkiewicz nie kiwnął nawet palcem w tym kierunku. Tymczasem jest to przepis, którego naruszenie powoduje bezwzględną nieważność czynności prawnej. Łatwo znaleźć podobne przypadki na terenie całej Polski i nigdy nie kończyły się one inaczej, jak unieważnieniem przez sąd rejestrowy decyzji podejmowanych na takim WZA. Koniec, kropka.
Powiążmy teraz tę prawną przesłankę z faktem, że B. Sienkiewicz będzie musiał jeszcze wykazać, że faktycznie WZA odbyły się w dniu 19 grudnia 2023 r. po godzinie 22:13, bo we wszystkich aktach notarialnych jest odwołanie do uchwały sejmowej, która podjęta została o tej właśnie godzinie. B. Sienkiewicz nie tylko musiałby przeto zdążyć do ministerstwa w celu odbycia WZA trzech spółek, to jeszcze następnie musiałby zdążyć do kancelarii notarialnej, a na wszystko miał nieco ponad półtorej godziny. Tymczasem są nagrania, że B. Sienkiewicz wcale nie spieszył się, by zdążyć wykonać wskazane czynności prawne zaraz po posiedzeniu Sejmu.
W mojej ocenie żaden sąd rejestrowy w Polsce nie zgodzi się na tak jawny rympał. Jest tego po prostu zbyt dużo, tj. zastosowanie niewłaściwych podstaw prawnych, rażące złamanie nawet tych niewłaściwych podstaw prawnych oraz potężne wątpliwości związane z antydatowaniem dokumentów, które stanowiły podstawę sporządzonych aktów notarialnych. Ba! Niewykluczone, że także zaprzyjaźniona z rządem Tuska kancelaria notarialna będzie miała kłopoty natury prawnej.
Wszystko to nie przypomina mi wcale gangu Olsena, ale regularną mafię w białych kołnierzykach.
Komentarze
Pokaż komentarze (24)